![Szefostwo policji naprawę powinno zastanowić się nad tym, kogo delegowano do komunikacji z obywatelami na Twitterze... [Zdjęcie stanowi jedynie ilustrację do artykułu].](https://m.natemat.pl/ea431ee3f1829b8dfb0f8822618e2afe,1500,0,0,0.jpg)
Policja kiepsko radzi sobie z największym kryzysem wizerunkowym w ostatnich latach. Szczególnie źle sytuacja wygląda na Twitterze, gdzie administrator oficjalneg policyjnego konta najpierw nie popisał się umiejętnościami zarządzania kryzysowego w social media, po czym tylko pogorszył i tak mocno nadszarpnięte zaufanie do mundurowych.
REKLAMA
– To nie byli policjanci, to byli bandyci w mundurach – w ten sposób o policjantach z Wrocławia dopuszczających się tortur na zatrzymanych wypowiedział się nawet wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. Nic więc dziwnego, że nie mniej emocjonalne komentarze padają ze strony zwykłych obywateli. A mamy XXI wiek i najdobitniej oburzenie opinii publicznej widać w internecie. Media społecznościowe od weekendu rozpala temat ujawnienia nowych okoliczności w kontrowersyjnej sprawie śmierci Igora Stachowiaka.
Dziennikarze "Superwizjera" TVN opublikowali dowody na to, że mężczyzna był torturowany paralizatorem w toalecie komisariatu. Toaleta miała też służyć do torturowania innych zatrzymanych. W tym jednego z dwóch mężczyzn, których na kilkadziesiąt godzin pozbawiono wolności za to, że nagrywali szarpaninę między Stachowiakiem a policjantami na wrocławskim rynku (co nie jest niezgodne z prawem). Przed administratorami oficjalnych policyjnych kont w social media stanęło więc nie lada wyzwanie. Ten, kto jest odpowiedzialny za komunikację z obywatelami na Twitterze nie poradził sobie najlepiej.
Pod adresem konta @PolskaPolicja od kilku dni adresowane są trudne pytania i ostre komentarze. Jedną z technik zarządzania kryzysem wizerunkowym instytucji publicznych w sieci jest milczenie lub odpowiadanie tylko jednym konkretnym komunikatem. Inna szkoła mówi, że trzeba w cierpliwy sposób wysłuchiwać zarzutów i spokojne na nie odpowiadać. Nie wystarczy tylko pozorna kultura odpowiedzi, użytkownikom trzeba dać wrażenie, że rozumie się popełniony błąd i pracuje nad jego rozwiązaniem. Niestety administrator konta @PolskaPolicja nie poszedł żadną z tych ścieżek i w sieci kryzys tylko się zaostrzył.
A wszystko przez to, że osoba odpowiedzialna za Twittera policji postanowiła wchodzić w z góry przegrane dyskusje z internautami. Odpowiadano zarówno tzw. jajom, pod którymi mogą kryć się zwykli trolle, jak i najpopularniejszym oficjalnym kontom należącym do polityków.
"Jesteśmy dumni z polskiej Policji! I proszę nie pouczać!" - dowiedział się jeden z internautów, gdy zadał pytanie "czy nie jest Wam wstyd i znacie definicje honoru?". "A może warto czytać i wyciągać wnioski ze zrozumieniem? Co, gdzie i dlaczego..." – podkpiwano z Jarosława Kuźniara, gdy komentował decyzje szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka w sprawie zwolnienia policjanta mającego ponosić największą odpowiedzialność za torturowanie Igora Stachowiaka. "To nie jest "działka" pana ministra" – czytamy w odpowiedzi do twitterowicza, który ocenił, że "Błaszczak jesteś czystym draniem".
Jednak najwięcej oliwy do tego ognia dolało prawdopodobne przekonanie administratora policyjnego konta o tym, że także w social media działa zasada, iż najlepszą obroną jest atak. "Zespół kontrolny będzie analizował czynności wyjaśniające i dyscyplinarne. O tym Fakty nie powiedziały obiektywnie. Jest to przeinaczone!" – dowiadujemy się od policji z Twittera. "Z dzisiejszych programów informacyjnych akurat "Wiadomości" były najbliżej do obiektywnej oceny sytuacji tego zdarzenia!" - napisano o materiale, którego ponad połowa była poświęcona nie sprawie Igora Stachowiaka, a... atakowi na opozycję.
A kiedy jeden z internautów zadał pytanie o to, "od kiedy rolą policji jest ocena mediów?" odpowiedziano mu pytaniem "a kto ocenia?". "Mam pytanie: czy w Policji pracują psychopaci? Czy w państwie PiS jako społeczeństwo mamy się bać zarówno bandytów jak i policji?" – pytała niejaka Marta. "Odpowiadam. Obraża pani 130 tys. ludzi. Nie, nie pracują psychopaci, proszę nie bać się Policji i jak jest taka potrzeba wzywać o pomoc" – takiej doczekała się odpowiedzi.
W pewnym momencie tej jedynie pogarszającej wizerunek policji wymiany zdań na udzielenie dobrej rady zdecydował się – mający bogate doświadczenie z przeszłości w mediach i public relations – były minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak. "Pomilczcie proszę, jeśli nie czujecie jak to brzmi dla ludzi. Piszę to z ogromnego szacunku do policjantów i policji" – napisał. Z tej rady jednak nie skorzystano. "Z szczerego szacunku odpiszę - Policjanci szacunek odbierają jednak inaczej....." z przeszłości brzmiała odpowiedź.
