Mandaty wlepiane na przystanku, krzywe spojrzenia na ulicach, gryzące sumienie obrazki na paczkach. Dzisiaj ten, kto lubi puścić sobie dymka, nie tylko igra ze swoim zdrowiem, ale dodatkowo naraża się na koszty, ostracyzm oraz poczucie winy za uporczywe trwanie przy nałogu. Taki (nie)stety mamy klimat, że osobom palącym papierosy pokazuje się raczej czerwoną kartkę.
W świecie, w którym palenie papierosów staje się faux pas, amatorzy pospolitych fajek nie mają co dłużej łudzić się nadzieją, że ich nałóg spotka się, jeśli nie z tolerancją, to chociaż z obojętnością. Wręcz przeciwnie, w najbliższych latach czekają ich kolejne utrudnienia, restrykcje i bariery. Przełomowy pod tym względem będzie rok 2020.
„Czarny dzień” dla palaczy
Z dniem 1 stycznia 2020 r. rynek wyrobów tytoniowych w Unii Europejskiej przeżyje prawdziwe trzęsienie ziemi. Wszystko za sprawą dyrektywy tytoniowej z 2014 roku, która ten termin wyznaczyła jako deadline na wprowadzenie szeregu zmian związanych z dostępnością papierosów. Ich cel? Drastycznie ograniczyć palenie na terytorium wszystkich krajów członkowskich.
W jakiej więc rzeczywistości się obudzimy? Na pewno będziemy musieli na dobre pożegnać się mentolowymi papierosami (ale nie mentolowymi wkładami do e-papierosów). Popularne „mentole” znikną ze sklepowych półek, ponieważ w myśl dyrektywy całkowitym zakazem sprzedaży objęte zostaną wszystkie papierosy smakowe. Swego czasu Polska zaskarżyła nawet ten przepis, ale werdykt Trybunału Sprawiedliwości ostatecznie przypieczętował los aromatyzowanych papierosów. Po 2020 r. w sklepach nie będziemy też mogli zaopatrzyć się w tytoń cięty zapachowy do samodzielnego skręcania.
A już teraz we wszystkich państwach Wspólnoty kupujemy paczki papierosów o ujednoliconym designie. Każde opakowanie zostało „ozdobione” drastycznym i przemawiającym do wyobraźni zdjęciem przedstawiającym zgubne skutki długoletniego palenia. Nazwa marki i logo producenta zajmują co najwyżej 1/3 pudełka, a które mogą być wystawiane tylko w specjalnych szafkach.
Strach w branży
Z duszą na ramieniu nadejścia 2020 r. wypatruje rodzima branża tytoniowa. Polska jako lider produkcji wyrobów tytoniowych w UE najmocniej bowiem odczuje ciężar nałożony przez rygorystyczne regulacje z Brukseli. W ocenie Polskiej Izby Handlowej straty poniesie zarówno budżet państwa, do którego szerokim strumieniem płyną fundusze z akcyzy, jak i polscy producenci tytoniu, którym wyschną pewne źródła dochodu.
Warto mieć świadomość tego, że niektóre przepisy unijnej dyrektywy już weszły w życie w Polsce. Od początku 2017 roku mamy styczność z nowymi opakowaniami papierosów, do których fotografie spośród propozycji Komisji Europejskiej dobrało nasze Ministerstwo Zdrowia. Ten wymóg został już spełniony, największy strach wzbudza natomiast nieuchronny koniec papierosów mentolowych, które w kraju nad Wisłą na tle UE dorobiły się niemałej grupy użytkowników.
Nic więc dziwnego, że przedstawiciele branży tytoniowej, komentując zakaz dystrybucji kolejnych rodzajów papierosów, wieszczą bujny rozkwit szarej strefy, która już w naszej rzeczywistości prawnej ma dosyć dogodne warunki do rozwoju. Szacuje się, że co roku na rynek trafia 200 tysięcy paczek nielegalnych papierosów, z których sprzedaży budżet nie ujrzy ani złotówki.
Deska ratunkowa?
Krążące nad branżą tytoniową widmo nieuchronnych strat motywuje reprezentujących ją przedsiębiorców do poszukiwania zastępczych źródeł dochodu. Spore nadzieje budzą zwłaszcza nowoczesne wyroby tytoniowe (NWT), na czele z bezdymnymi papierosami tzw. waporyzerami. W urządzeniach tych tytoń nie jest spalany, a podgrzewany do wysokiej temperatury. Dzięki temu procesowi część zawartych w nim związków odparowuje. Z założenia takie substytuty mają siać o wiele mniejsze spustoszenie w płucach palacza.
„Papierosy 3.0” bazują na najnowocześniejszych innowacyjnych rozwiązaniach. Należy do nich np. niedawno wprowadzona na polski rynek szwajcarska technologia IQOS. Podgrzewając tytoń do temperatury 300 stopni C, produkuje ona według wstępnych badań aż o 90 proc. mniej szkodliwych substancji takich jak tlenek węgla czy amoniak, które powstają podczas palenia zwykłego papierosa.
Poza wizją rozwoju innowacyjności NWT mogą też stać się bodźcem pozwalającym branży podnieść się po ciosie zadanym im przez unijnych urzędników. Produkcja coraz bezpieczniejszych papierosów to przede wszystkim nowe miejsca pracy w przemyśle, dodatkowy rynek zbytu dla uprawiających tytoń rolników oraz większy wybór dla palaczy szukających dróg wyjścia z wieloletniego destrukcyjnego dla zdrowia nałogu.
Trzeba jednak brać pod uwagę, że unijna dyrektywa tytoniowa nanosi ograniczenia również w stosunku do wyrobów nowatorskich. W Polsce już obowiązuje zakaz korzystania z urządzeń do palenia w miejscach publicznych, takich jak przystanki czy koncerty. Tak samo jak konwencjonalne papierosy zarówno elektroniczne papierosy, jak i waporyzery nie mogą być sprzedawane nieletnim. Nie można ich również sprzedawać na odległość, czyli w sklepach internetowych. Po 2020 do obu tych wyrobów będzie można kupić jednak mentolowe wkłady.
Przy wprowadzaniu NWT trzeba też zmierzyć się z tzw. barierą wejścia. Aby tego typu produkt trafił na rynek, należy uiścić opłatę w wysokości 30-krotności przeciętnej pensji, z czym problem mogą mieć zwłaszcza mniejsi producenci. Wprowadzenie waporyzerów do obrotu nakłada dodatkowo obowiązek uprzedzenia resortu zdrowia o tym zamiarze z co najmniej półrocznym wyprzedzeniem. Czy zatem rzeczywiście NWT okażą się ratunkiem dla branży? Czas pokaże.