Dziennikarka TVN24 zapytała na korytarzu sejmowym Marka Suskiego o to, jak można wygasić kadencję I prezes Sądu Najwyższego, skoro jej kadencja zgodnie z konstytucją trwa sześć lat. Poseł w odpowiedzi wykazał się jednym: ignorancją.
Marek Suski, pytany o to, jak można wygasić kadencję, skoro wyklucza to konstytucja, stwierdził beztrosko: – Ale istnieją możliwości wygaszenia.
Absurdalnie wymijająca odpowiedź nie zniechęciła reporterki. Przypomniała posłowi, że w Polsce obowiązuje ustawa zasadnicza. Na co Suski: – To pani tak twierdzi.
Dziennikarka nie dała za wygraną i zapytała, czy w takim razie w Polsce istnieje konstytucja. – Oczywiście, że istnieje – odpowiedział poseł Suski. Wtedy reporterka po raz kolejny przypomniała zapis z konstytucji o kadencji prezes SN. – Ale można czasem skrócić kadencję – odparł beztrosko Suski.
– Czyli wszystko można? – zapytała na koniec reporterka. – Nie, wszystko nie można – odparł Suski.
Pytanie, jak długo "nie wszystko można" w Polsce i czy Polacy coś z tym zrobią. Przypomnijmy, że w Polsce w wielu miastach odbyły się protesty w obronie sądownictwa. Po południu w Warszawie pod Sejmem zebrało się kilka tysięcy osób. Z kolei wieczorem przed Sądem Najwyższym odbył się "cichy protest". Na miejscu zapłonęły świece, tak jak przed sądami także w wielu innych miastach.