
Idziemy jak po sznurku do kłębka. Skąd wielki sukces budżetowy wicepremiera Mateusza Morawieckiego? Ano wziął się wyższych wpływów z podatku VAT. Skąd te wyższe wpływy? Czy tylko z walki z mafią wyłudzaczy? No nie – fiskus wziął na celownik nie tylko przestępców, ale także uczciwych przedsiębiorców, robi wszystko by zmniejszyć zwracany im podatek VAT. Kim są ci przedsiębiorcy? Na przykład w Sieradzu padło na firmę Terplast, producenta sznurka do maszyn rolniczych.
Dotrzeć do każdego rolnika indywidualnego z ostatnich 5 lat? To przedsięwzięcie nie do zrealizowania. Takie postawienie sprawy przesądza o losach naszej firmy.
Jak wylicza gazeta.pl, ministerstwo finansów masowo wstrzymuje przedsiębiorcom zwroty podatku VAT. Tak udało się zatrzymać w budżecie ponad 10 miliardów złotych. Ta kwota w fantastyczny sposób poprawia wyniki budżetu państwa. A gdyby przystawić lupę do podatkowych transferów zobaczylibyśmy mrowisko firm, którym dokręca się śrubę podatkową. To także, ci rzetelnie rozliczający podatki.
Jak wyliczył dziennikarz Rafał Hirsch, licząc od początku roku wpływy z VAT oficjalnie wzrosły o 28 procent. Jednak gdyby nie liczyć sztuczki ze zwrotami, to tylko o 7 procent. Taki wynik już bardziej pasuje do gospodarki rozbujanej m.in. dodatkiem Rodzina 500+.
Z punktu widzenia propagandowego opłaca się więc przez cały rok kreować wizerunek skutecznego uszczelniania systemu podatkowego. Można to powtarzać 11 razy, co miesiąc, od stycznia do listopada. Grudniowe dowody na to, że to jednak nieprawda, łatwo potem przegapić. Wicepremier Morawiecki potrzebuje tych efektownych danych nie tylko po to, aby zachwycać ekonomistów i społeczeństwo, ale także po to aby robić wrażenie na prezesie PiS. Takie działanie może więc mieć także głęboki sens polityczny.
