Nawet ofiary katastrofy smoleńskiej PiS dzieli na te gorszego i lepszego sortu. Pytany o powody głosowania przeciwko upamiętnieniu w Słupsku byłej wicepremier Izabeli Jarugi-Nowackiej, jeden z radnych PiS przekonuje nas, że nie zasłużyła na to, bo "opowiadała się za cywilizacją śmierci”. Inny wskazuje, że to retorsja za brak zgody środowisk liberalnych na uhonorowanie prezydenta Lecha Kaczyńskiego w mieście, a kolejny wykpiwa się "nadzwyczajnym trybem głosowania”. Ilu radnych tyle wersji, ale w tle majaczy polityka.
Bo tutaj nie ma mowy o żadnym wstydzie, czy głosowaniu z ciężkim sumieniem. Nikt z naszych rozmówców nie żałuje, że nie poparł nazwania jednego z rond w Słupsku imieniem i nazwiskiem Izabeli Jarugi-Nowackiej. To efekt zaczadzenia ideologicznego, czy wojny politycznej, w której brutalnie gra się także pamięcią po ofiarach katastrofy.
– Ja jestem katolikiem. Pani Jaruga-Nowacka stała na czele grupy, która była przeciwko życiu od poczęcia; opowiadała się za aborcją. Są mieszkańcy Słupska, katolicy i na pewno nie byliby zadowoleni z tego, że imieniem i nazwiskiem pani Jarugi-Nowackiej jest nazwane rondo, czy ulica – argumentuje w rozmowie z naTemat Zbigniew Wojciechowicz, radny PiS w Radzie Miasta Słupsk i lekarz z nieodległej Kobylnicy.
– Ulice powinny mieć godnych patronów, którzy są wzorem dla młodych ludzi. Takich którzy poświęcili się dla ojczyzny. Pani Jaruga-Nowacka była posłem ziemi słupskiej, ale nie każdy poseł musi dostawać nazwę ulicy. Tutaj zbyt dużo osób ma do niej pretensje, że stała na czele cywilizacji śmierci – argumentuje radny PiS.
I nie ma dla niego znaczenia, że była wicepremier zginęła razem z prezydentem Lechem Kaczyńskim i 94 innymi osobami. – W katastrofie smoleńskiej zginęli ludzie dobrzy i ludzie źli. To byli przedstawiciele Sejmu. Pan Bóg jej może wybaczy grzechy, natomiast my radni musimy kształtować pewne wzorce uznając, że ktoś jest wartościowy. Bo jak nie będziemy mieć wzorców to spowodujemy, że będzie chaos – wyłuszcza swoją ludową filozofię radny Wojciechowicz.
Nadzwyczajny tryb
A jego koledzy? Robert Kujawski, przewodniczący klubu radnych PiS, prawnik, prezes zarządu jednej ze słupskich firm budowlanych: – Głosowałem przeciwko nazwaniu ronda imieniem pani Jarugi-Nowackiej ponieważ tryb wprowadzenia tej uchwały przez prezydenta Biedronia był nadzwyczajny.
Przecież projekt jest z sierpnia? – pytamy. – Koniec komentarza – ucina przewodniczący Kujawski uprzedzając wcześniej, że złapaliśmy go w przerwie obrad i musi zapalić papierosa.
Kolejny przedstawiciel PiS w Radzie Miasta Słupsk, z którym rozmawialiśmy tłumaczy, że głosowanie przeciwko Jarudze-Nowackiej było kontrakcją prawicy za brak zgody na upamiętnienie w mieście prezydenta Kaczyńskiego.
– Gdyby nie było hejtu na temat upamiętnienia świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego w Słupsku, to przecież nie byłoby problemu z panią Jarugą-Nowacką – mówi w rozmowie z naTemat Tadeusz Bobrowski, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Słupsku, emeryt.
– Chcieliśmy swego czasu upamiętnić naszego prezydenta, "czy to w postaci ulicy, czy ronda”, ale dochodziło do wielkiego lamentu i żałosnych dyskusji na komisjach. Osobiście nie chciałem w tym nawet uczestniczyć, bo uważam, że o zmarłych powinno się mówić tylko dobrze albo wcale, bez względu na opcję polityczną – opowiada Bobrowski.
– Na temat pani Jarugi- Nowackiej się nie wypowiadałem i nie wypowiadam, ale swoje stanowisko w głosowaniu wyraziłem. Ja szanuję panią Nowacką i jej dokonania, ale to nie ma nic wspólnego z tym, że zagłosowałem przeciwko – kończy radny PiS.
Wet za wet Andrzej Obecny, przewodniczący klubu radnych związanych z prezydentem Robertem Biedroniem przekonuje, że argumentacja w stylu "wet za wet” jest poniżej pewnego poziomu.
– Ja głosowałem przeciwko upamiętnieniu ulicą Lecha Kaczyńskiego dlatego, że uważam go za najgorszego prezydenta Polski po 1989 roku. Poza tym zawsze włącza mi się czerwona lampka gdy widzę, że w każdym mieście musi być ulica, czy pomnik imienia i nazwiska jednej osoby. Takie czasy już przeżywaliśmy – zaznacza Obecny.
A jak radny od Biedronia ocenia głosowanie klubu PiS ws. Jarugi-Nowackiej? – Jak można argumentować, że my nie głosowaliśmy za takim, czy innym patronem, bo ktoś nie głosował za naszym patronem. To nie jest handel wymienny. Pani Jaruga-Nowacka była ze Słupskiem bardzo mocno związana, była faktyczną posłanką tej ziemi i powinniśmy ją upamiętnić – przekonuje.
Argumentuje, że w Słupsku funkcjonował dotąd pewien konsensus i ludzie o bardzo różnych poglądach głosowali nieraz wbrew swoim przekonaniom, potrafili się wznosić ponad polityczne podziały – Bo przecież mamy tutaj i rondo "Inki”, czyli Danuty Siedzikówny i ulicę pani Anny Walentynowicz, czy innych ważnych osób dla prawicy, ale upamiętniamy też ludzi związanych z lewicą – tłumaczy.
Obecny podkreśla, że to zresztą klub radnych Biedronia zgłosił postulat upamiętnienia zarówno Walentynowicz, jak i Jarugi-Nowackiej. – W sprawie Walentynowicz nie było kontrowersji, ale już byłą wicepremier klub PiS potraktował tak jak potraktował. W tym układzie rady jest to już sprawa zamknięta – mówi.
Opowiada jak PiS "wyzwał” na sesji Rady Miasta takich kandydatów na patronów ulic jak Tadeusz Mazowiecki, czy Bronisław Geremek. – Tak się dzieje chyba w całej Polsce, bo dla prawicy niemiły potrafi być np. Jacek Kuroń. A przecież Polska to nie tylko wyznawcy jednej religii i zwolennicy jednej partii. Jesteśmy zróżnicowanym społeczeństwem i każdy powinien mieć prawo do szacunku dla swoich poglądów i swoich bohaterów – zaznacza Obecny.
Przypomnijmy, że w przeddzień 90 miesięcznicy smoleńskiej głos zabrała córka jednej z ofiar katastrofy lotniczej Barbara Nowacka. Ujawniła listę nazwisk słupskich radnych PiS, którzy zagłosowali przeciwko upamiętnieniu jej mamy, byłej wieloletniej posłanki Unii Pracy i SLD, minister polityki i pracy społecznej i wicepremier w rządach Marka Belki i Leszka Millera, która zginęła w katastrofie smoleńskiej.
Barbara Nowacka w facebookowym wpisie zwróciła uwagę na obłudę obecnie rządzących i wybiórczość w upamiętnianiu ofiar katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. – Mam parę słów do Kaczyńskiego i jego przybocznych. Możecie zakazać niewygodnych wam pomników i skuć nazwiska niesłusznych ofiar Smoleńska. Z naszej pamięci nie znikną one jednak nigdy, bo wyryte są w naszych sercach – napisała córka znanej polityczki lewicy.
– Kolejna "miesięcznica" katastrofy smoleńskiej – za chwilę odgrodzony barierkami i kordonem policji, za to skierowany do kamer, rozpocznie się comiesięczny festiwal obłudy, kłamstw i pomówień oraz partyjnych interesów uprawianych na grobach. Powiedzą, że chodzi im o pamięć o ofiarach. Pamięć? Serio?" – zakończyła swój wpis Barbara Nowacka.
Wcześniej przy okazji 7. rocznicy katastrofy smoleńskiej, w KPRM odsłonięto tablicę upamiętniającą jej ofiary, które pracowały w Kancelarii Premiera. Były na niej tylko trzy nazwiska: Lecha Kaczyńskiego, Przemysława Gosiewskiego i Zbigniewa Wassermanna. Dziwnym trafem zapomniano umieścić na niej Izabeli Jarugi-Nowackiej, która była wiceprezesem Rady Ministrów w rządzie Marka Belki oraz sekretarzem stanu w KPRM za rządów Leszka Millera.