
– To, że byłam w programie telewizyjnym, wcale nie oznacza, że jestem celebrytką. Chcę, żeby ten cyrk się już skończył – mówi nam Justyna, właścicielka zamkniętej już katowickiej restauracji Le Papilon Noir, czyli Czarny Motyl. Lokal miała "uzdrowić" słynna restauratorka Magda Gessler. Poległa. Wygoniła ją sama właścicielka.
REKLAMA
Wczoraj w TVN wyemitowano program "Kuchenne Rewolucje" z restauracji Le Papilon. Już na długo przed pokazaniem całego odcinka, dyskutowano o konflikcie Magdy Gessler z właścicielką lokalu. – Po prostu kupiłam sobie restaurację jako zabawkę. W ogóle mnie to nie bawi. Dokładam miesięcznie 5, 6 tysięcy. To skarbonka bez dna – stwierdziła właścicielka lokalu. Gessler bezwzględnie oceniła jej "starania": – Niezła mamałyga. Wyłożona kuchnia na amen. Kompletnie poplątane z pomieszaniem. Niestety, ktoś nie był we Francji i nie zrozumiał tej kuchni – podsumowała. Padło też słynne "chcecie mnie otruć?".
Konflikt między kobietami zaostrzył się tuż po wizycie restauratorki w kuchni. Gessler zwróciła uwagę na brudne garnki i patelnie. – Co ja mam z tymi garami wspólnego? – pytała Justyna. – Nie po to ją tutaj wezwałam – dodała, po czym opuściła lokal. W pewnym momencie można było odnieść wrażenie, że panie wreszcie się dogadają. I odbędzie się kolacja, zwieńczająca rewolucję. Ale właścicielka "skoczyła" do sklepu po grzybki i długo się nie zjawiała. – Opóźniłaś kolację o 2 godziny. Przyszłaś wypindrzona, kiedy miałaś zająć się pracą. Nie szanujesz mnie i mojego czasu i ważniejsze jest dla ciebie, żebyś się przebrała – wytykała Gessler po jej powrocie. – Dobra, kolejny cyrk. Róbcie swoje Muppet show, ja mam dość – skwitowała kobieta, następnie wsiadła do samochodu, gdzie padły słowa "zaraz jej przyper***".
Pojawiło się wiele komentarzy, że właścicielka bistro w ten sposób próbowała się wypromować. Chcieliśmy z nią porozmawiać, ale zdecydowała się tylko na krótki komentarz.
– To, że byłam w programie telewizyjnym, wcale nie oznacza, że jestem celebrytką. Chcę, żeby ten cyrk się już skończył – mówi nam Justyna. I dodaje: – Jeśli myśleliście, że chcę się na tym wypromować, to byliście w błędzie – rzuca kobieta. I podkreśla, że chciała ratować restaurację. Dalej tłumaczy, że w programie nie pokazano wszystkiego. – Wiele wycięto, widzowie nie zobaczyli, dlaczego tak się zachowałam – zaznacza. Mówi nam także, że restaurację zamknęła 1,5 miesiąca po "Kuchennych Rewolucjach".