Biuro prasowe Archidiecezji Krakowskiej nie jest w stanie obiecać, że komunikat w sprawie ks. Wiesława Maciaszka z Kasiny Wielkiej zostanie wydany jeszcze dziś. "Przekażemy sprawę do sekretariatu. Trudno mi powiedzieć, kiedy będzie jakieś stanowisko i czy w ogóle będzie" – usłyszałem w Krakowie. Wydawałoby się, że dla jasności sytuacji dobrze byłoby, aby Kuria zadziałała szybko, bo sprawą zainteresowały się media w całej Polsce. Trudno się dziwić – ksiądz jeżdżący porsche za 400 tys. zł to kąsek łakomy. Ale w tej sprawie niejasności i pytań jest znacznie więcej.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Kasina Wielka liczy ok. 2800 mieszkańców. Ci zaś do dyspozycji mają aż dwa kościoły i jedną kaplicę. W obu kościołach (starym i nowym) msze odbywają się regularnie. A w kaplicy w ostatnich latach nie odbywają się w ogóle. Wygląda na to, że to właśnie jest zarzewie całego konfliktu.
Na stronie internetowej "Kasina Wielka – Kaplica Na Brzegu" parę dni po Zaduszkach ukazał się długi wpis. W nim zamieszono w 14. punktach listę "zaniedbań, lekceważeń, opieszałości, nadużycia, lekkomyślności, kłamstw, oszczerstw" itp., jakich miał się dopuścić proboszcz tamtejszej parafii, ks. Wiesław Maciaszek. Lista robi wrażenie – tym większe, że dołączono do niej zdjęcia superdrogiego auta stojącego przy parafialnym garażu.
Posche Macan to w motoryzacji baaardzo wysoka półka (o tym modelu pisaliśmy tutaj). Nic dziwnego, że media bardzo szybko "łyknęły" temat proboszcza, który ubóstwem nie grzeszy. – Samochód to dla nas sprawa nieistotna. Dla nas główny temat to fakt, że w Kaplicy Na Brzegu zaniechano odprawianie mszy świętych – usłyszałem, gdy zadzwoniłem pod numer podany jako kontakt do administratora strony internetowej kaplicy z Kasiny Wielkiej. Strona sprawia wrażenie, że jest tworzona przez osobę duchowną – upewniam się zatem, czy rozmawiam z księdzem. Nie, to parafianin. Przedstawia się z imienia i nazwiska, ale woli, aby w tekście nazywać go jednym z administratorów strony i profilu Kaplicy Na Brzegu. – Bo nas jest tutaj wiele rodzin – zaznacza. Cieszy się przy tym, że zdjęcia porsche zadziałały i zainteresowanie tematem ze strony mediów jest duże. – Bo my tu już od lat walczymy – wyjaśnia.
Przedstawiciel administratorów strony tej kaplicy ubolewa, że proboszcz nie zorganizował żadnych uroczystości w ubiegłym roku w 70 rocznicę poświęcenia nowej świątyni. W tym roku też nie. Przykładów na to, że duchowny "wojuje" z Matką Bożą parafianin ma więcej – choćby to, że dwa lata temu w dniu maryjnego święta na nowym kościele prowadzone były prace z użyciem ciężkiego sprzętu – ze świątyni ściągano właściwie zupełnie nową blachę.
Ale nie tylko z Maryją – zdaniem parafianina – wojuje ksiądz Maciaszek. Z samym Jezusem również. – To nie do pomyślenia, co tu się dzieje. W Boże Ciało Najświętszy Sakrament nie jest noszony pod baldachimem, jak należy, tylko wożony jest w bagażniku samochodu, gdzieś po polach – tłumaczy administrator strony poświęconej kaplicy, podkreślając, że przez lata procesja tę kaplicę nawiedzała. A teraz nic. I – jak twierdzi parafianin – proboszcz nic sobie nie robi z poleceń metropolity krakowskiego. Bo Kuria o tym wszystkim wie...
Parafianin walczący o msze w kaplicy uważa, że listy do abpa Jędraszewskiego nie docierają, ale przeciwnikom proboszcza udało się spotkać z metropolitą i przekazać swoje postulaty. Ale efektów na razie brak. Liczy, że sprawa porsche wszystko przyspieszy. – Jak to już nic nie da, no to nie wiem. To już będziemy zupełnie bezradni. Wtedy to proboszcz będzie mógł nawet sprzedać kościół, bo już teraz teren wokół budynku kościoła co chwilę się zmniejsza – podsumowuje z rezygnacją parafianin.
Pod jego wpisem na Facebooku, wyjaśniającym dlaczego w kościele w Kasinie Wielkiej wiernych na mszach jest coraz mniej, co chwilę przybywa komentarzy. Oceny nasuwają się same – ksiądz z samochodem za 400 tys. zł?! To przecież jako żywo przypomina sprawę Maybacha rzekomego należącego do o. Tadeusza Rydzyka. Przy czym dyrektor Radia Maryja zapewnia, że Maybacha ma tylko plastikowego, a tu – wątpliwości nie ma, że porsche należy do proboszcza. Jednak wśród komentarzy pojawiają się też opinie samych mieszkańców wsi w gminie Mszana Dolna. Oni zaś bronią duchownego. Na przykład działacz lokalnego klubu sportowego Śnieżnica Kasina Wielka napisał, że przed meczem ksiądz nieraz pożyczał mu kosiarkę a przed zawodami narciarskimi ratował sytuację swoim skuterem.
"Czyli ma też skuter śnieżny? Wypas" – zauważył jeden z internautów. Ale wielu mieszkańcom Kasiny Wielkiej porsche proboszcza zupełnie nie kłuje w oczy, bo nie kupił tego samochodu z pieniędzy z tacy. – Sądzi pan, że ksiądz byłby na tyle słabo ogarnięty, żeby kupować porsche za pieniądze parafian i kościoła? – odpowiada mi pytaniem na pytanie jeden z mieszkańców Kasiny, który na Facebooku stanął w obronie duchownego. W rozmowie z naTemat woli jednak pozostać anonimowy. – Znam trochę miejscowość rodzinną proboszcza i wiem, że prowadzi tam kilka biznesów wraz z rodziną – wyjaśnia. A że interes rodzinie księdza idzie dobrze, to i zazdrość u wielu się budzi. Zdaniem mojego rozmówcy, aferę z porsche proboszcza wywołała jedna rodzina, która od dawna ma z duchownym na pieńku.
Przedstawiciel przeciwników proboszcza zapewnia jednak, że kaplica absolutnie nie jest własnością prywatną, ale parafialną. A że ludzie stają w obronie księdza? Bo wielu z nich jest przez niego zastraszonych. Telefonu w parafii dziś nikt nie odbierał.
Tak oto cała Polska została świadkiem wojenki w niewielkiej Kasinie Wielkiej. Do tej pory Polacy ciągnęli do tej miejscowości, by pojeździć na nartach i poszukać domu Justyny Kowalczyk. Teraz dochodzą im nowe atrakcje turystyczne: plebania z porsche i kaplica bez mszy. No, chyba, że nastąpi jakaś interwencja z Krakowa i sytuacja się odwróci – proboszcz swoim drogim samochodem pojedzie na inną plebanię a do Kaplicy Na Brzegu wrócą msze. Jednak nastroje we wsi są takie, że z pewnością nie zakończy to całej wojenki.
Kaplica Matki Boskiej Częstochowskiej nazywana Kaplicą Na Brzegu ma 250 lat, ponad 70 lat temu została rozbudowana. W tej kaplicy zawsze odbywały się msze z okazji m.in. świąt maryjnych, zawsze do tej kaplicy szła procesja Bożego Ciała. Tu ludzie z całej parafii przychodzili, z Kasiny Wielkiej i nie tylko. Jesteśmy na szlaku papieski, tę kaplicę odwiedzał ks. Karol Wojtyła, gdy był wikariuszem w Niegowici i później, gdy był już biskupem w Krakowie.
Ale niestety obecny proboszcz ks. Wiesław Maciaszek walczy z Matką Bożą w Kaplicy Na Brzegu. A to nie jest Matka Boska jakaśtam – to jest Matka Boska Częstochowska! Tu jest kopia jej obrazu z Częstochowy! Czemu ksiądz Kościoła katolickiego walczy z Matką Bożą? Nie rozumiem. Ale faktem jest, że od 2005 r. już praktycznie w ogóle nie ma tu mszy. Nie tylko on tu mszy nie odprawia, ale zakazuje też innym księżom.
Grupy parafian w tej sprawie interweniowały już od 2010 r. Były z delegacją u ówczesnego metropolity, kard. Stanisława Dziwisza. I od przyjechał do tej kaplicy i powiedział parafianom, że msze mają być przywrócone i ksiądz ma je odprawiać. A jak nie on, to pozwolić na to innym księżom. Ale on zakazuje. Mówi: "tam możecie się iść pomodlić, ale mszy tam nie będzie".
Teraz od marca wysyłaliśmy znów pisma do Kurii, bo jest nowy arcybiskup (od stycznia metropolitą krakowskim jest abp Marek Jędraszewski – przyp. red.). Liczyliśmy, że on zareaguje, bo ma dobrą opinię z Łodzi, że tam porządki robił z takimi księżmi.
Po przyjściu proboszcza do naszej parafii od razu zaczęły się problemy z mszami w Kaplicy Na Brzegu. Była to sprawka rodziny, do której należy ta kaplica. Były tam skrzynki na datki oraz księga modlitw. Rodzina ta od początku sugerowała, że ksiądz wszystkie te datki bierze dla siebie a z księgi dowiaduje się o życiu mieszkańców i potem rozpowiada to dalej. Proboszcz, nie chcąc w tym uczestniczyć, oddał im kaplicę w zupełności, bo nie dało się z tą rodziną współpracować.
Teraz oni wmawiają ludziom, że proboszcz nigdy nie chciał tam mszy odprawiać. Podam taki przykład zachowania tej rodziny: znam nauczycielkę, która poszła z dziećmi z przedszkola w Kasinie na wycieczkę do Kaplicy Na Brzegu, bo to u nas jest miejsce wielkiego kultu Maryi. Jeden z właścicieli tej kaplicy przyszedł i zaczął krzyczeć, że do kościoła na mszę to się dobrze chodzi a do kaplicy to tylko na wycieczki i wyprosił ich.