We fraszkach Wolskiego o "ścinaniu gejów" i "kamieniowaniu lesbijek" KRRiT nie dopatrzyła się niczego złego. W dodatku okazało się, że dyrektor TVP2 w telewizji zarabia podwójnie.
We fraszkach Wolskiego o "ścinaniu gejów" i "kamieniowaniu lesbijek" KRRiT nie dopatrzyła się niczego złego. W dodatku okazało się, że dyrektor TVP2 w telewizji zarabia podwójnie. Fot. Stefan Romanik/Agencja Gazeta
Reklama.
Od połowy września w TVP2 emitowany jest serial "Pod wspólnym niebem". Co prawda nie słychać doniesień o jego oszałamiającym sukcesie, ale emisja wciąż trwa. Przed premierą Marcin Wolski reklamował go jako produkcję z "oryginalnym scenariuszem komediowym "stworzonym przez Marka Śledziewskiego z zespołem" na zamówienie "Dwójki". Jednak nie do końca tak jest. Jak się bowiem okazuje, Marcin Wolski jest nie tylko autorem scenariusza, ale napisał też słowa do piosenki. Oczywiście sam zainteresowany nie widzi konfliktu interesu. – "Jestem pisarzem. Nie zmieniłem przecież zawodu w związku z tym, że objąłem stanowisko szefa Dwójki. Moje nazwisko zostało dopisane na życzenie Śledziewskiego" – tłumaczy Wolski. I nie, nie była to praca o charakterze charytatywnym. Dyrektor TVP2 dostał dodatkowe honorarium za scenariusz i tantiemy za piosenkę, które stworzył i sam kupił jako dyrektor. Jak twierdzi, zostało to uzgodnione z samym prezesem TVP Jackiem Kurskim.
Jednak to nie jedyny przykład specjalnego traktowania piewcy dobrej zmiany w telewizji publicznej. W czerwcu tego roku TVP1 wyemitowała program "Imieniny Pana Janka", w czasie którego wystąpił także dyrektor TVP2, Marcin Wolski. Szef telewizyjnej Dwójki zaprezentował fraszki własnego autorstwa. Mówił w niech o nawołujących z warszawskich meczetów muezzinach, kamienowanych "lesbach", ścinanych gejach, trzymaniu córek na krótkiej smyczy, o burkach dla kobiet i ukrywaniu ich przed "łakomymi oczami braci" muzułmańskich, gdyż za "puszczanie się" będą tracić głowę.

Fraszka Marcina Wolskiego z imienin Kabaretu pod Egidą

Wstajesz bez kaca wcześnie rano. Pozdrawiasz żony i rodzinę, a potem idziesz na Warszawę, co w swojską zamienia się Medynę. Bazar na placach i alejach, z góry muezini nawołują, tam ścięto tysięcznego geja, tu jakąś lesbę kamienują. Na krótkiej smyczy trzymasz córkę, świadom łakomych oczu braci. Włożyła właśnie nową burkę, wie - jak się puści, głowę straci. Leniwie sobie życie ciecze, miast schabowego wcinasz kebab. Pięć raz dziennie pokłon Mekce, niezbyt gorliwie, ile trzeba. Miast reklam pięknych moc wersetów na ścianach domów się rozściela. W piątek z synami do meczetu, co jest na Placu Zbawiciela. Strażnicy wiary w strojach khaki ścigają zdrajców i dewiantów. Czy tego chciały postępaki wpuszczając pierwszych imigrantów?

Sprawa trafiła do KRRiT pod zarzutem wzywania do nienawiści ze względów narodowościowych i religijnych. Odpowiedź Krajowej Radzie zajęła kilka miesięcy – i Wolskiemu nic się nie stało. Jej treść podał portal OKO.Press. "W swojej analizie KRRiT uwzględniła argumenty podnoszone w wyjaśnieniach nadawcy, dotyczące uwarunkowań i kryteriów, jakimi rządzi się satyra polityczna, której cechą specyficzną jest także kontrowersyjność i ostrość prezentowanych ocen. KRRiT przyjęła do wiadomości zapewnienie nadawcy, iż niektóre sformułowania użyte w audycji i kwestionowane przez skarżących należy traktować jako zabieg służący do wypowiedzi satyrycznej na temat rzeczywistości politycznej oraz społecznej Polski i świata, a ich intencją nie było poniżenie godności osobistej uchodźców lub imigrantów" – czytamy.
źródło: press.pl / oko.press