Adam Gessler uniknął licytacji domu. Ujawniamy: To wierzchołek dłużniczej góry lodowej. "Zbudował pozycję na krzywdzie"
Michał Mańkowski
12 lipca 2012, 16:17·6 minut czytania
Publikacja artykułu: 12 lipca 2012, 16:17
Adam Zbigniew Gessler stał się ostatnio wyjątkowo popularny. I wcale nie z powodu jego osiągnięć kulinarnych. Restaurator wyrasta na wroga publicznego numer jeden, a wszystko za sprawą jego wielomilionowych długów, których nie można odzyskać od kilkunastu lat. Okazuje się jednak, że historia jego biznesu ma jeszcze więcej czarnych plam niż mogło się na początku wydawać.
Reklama.
Sprawa długów Adama Gesslera wróciła na języki po tym, jak uniknął sądowej licytacji swojego domu. Dwa dni wcześniej przepisał go na swojego brata, a jedyny zainteresowany kupiec się nie pojawił. Nieruchomość wyceniana na ponad milion złotych miała pokryć chociaż część prawie trzydziestomilionowych długów przedsiębiorcy.
To przekonanie zdaje się podzielać śródmiejski Zakład Gospodarowania Nieruchomościami w Warszawie. Z naTemat skontaktował się jego pracownik Mateusz Dallali, który od kilku lat zajmuje się sprawą nieuczciwego przedsiębiorcy. Dallali tłumaczy, że o Gesslerze mówi się jedynie w kontekście długów w stosunku do miasta.
– A to wierzchołek dłużniczej piramidy, bo ten pan razem z rodziną zbudował swoją pozycję na krzywdzie innych ludzi. Nie chodzi tu tylko o skarb państwa (ZUS i urząd skarbowy), ale o podatników i całą masę osób i firm prywatnych. Ród znanych restauratorów to jedno, ale równie dobrze pasuje tu określenie ród znanych dłużników - mówi nasz rozmówca. W stosunku do drugiego syna, Adama Szczęsnego Gesslera, jeden z banków wydał w 2010 roku bankowy tytuł egzekucyjny za długi jego spółki.
Trzy dni, trzy firmy i 300 tys. długu
Nieżyjący już senior rodu, Zbigniew Gessler w 2002 roku mimo sędziwego wieku w ciągu trzech dni zakłada trzy spółki: cukiernię, aptekę i restaurację – Za lokale przy ulicy Targowej 64, które należały do miasta, mimo prowadzonej w nich działalności, nie płacił. Sprawa trafiła do sądu, miasto wygrało, protoplastę rodu eksmitowano i nakazano zapłatę, ale dług oczywiśćie pozostał – opowiada Dallali.
Zbigniew Gessler zmarł w 2004 roku i wtedy ku zaskoczeniu urzędników jego synowie Adam i Piotr zdecydowali się przyjąć spadek wraz z długami. Te, wtedy sięgały już 300 tysięcy złotych. Komornik pieniądze odzyskał dopiero po siedmiu latach, ale według informacji ZGN nadal nie odzyskano 100 tysięcy złotych odsetek i kosztów sądowych.
Adamowi Gesslerowi w interesach pomagają członkowie najbliższej rodziny. Interesach, których restaurator oficjalnie sam nie prowadzi. – Ale on i tak pociąga za wszystkie sznurki. Mówi o tych lokalach per "moje". Po prostu chowa się za plecami rodziny, żeby uniknąć spłaty długów. Uporczywe niepłacenie to był jego sposób na prowadzenie biznesu, który zaplanował od samego początku - słyszymy. O jaki sposób chodzi?
Nie lubi płacić za czynsz
Pracownik ZGN Śródmieście wyjaśnia, że Gessler po podpisaniu umowy na wynajem lokalu nielegalnie przebudowuje zabytkowy lokal. Sprawa trafia do sądu, restaurator wynajmuje najlepszych adwokatów i przedłuża ją możliwie najdłużej np. składając niezliczone wnioski, wnosząc o zmianę pełnomocnika prawnego lub składu sędziowskiego.
– Sprawy się ciągną, a on w tym czasie w lokalu zbija kokosy. Od początku wiedział, że większość spraw jest przegrana i tak też się stało. Chodziło o to, że zostając w nich jak najdłużej, ciągle mógł tam zarabiać. Urządził sobie kurę znoszącą złote jajka, bo dochody były ogromne, a za czynsz nie miał zamiaru płacić - mówi Mateusz Dallali.
A trzeba przyznać, że niepłacenie czynszu upodobał sobie wyjątkowo mocno.
– Jeden lokal wynajmował od 1992 roku, na początku płacił, ale potem przez 15 lat – do eksmisji – miasto nie dostało z tego tytułu od niego ani grosza – słyszymy.
Wyjątkiem było sto tysięcy, które w 2001 roku wpłacił w dwóch transzach.
– Usiłował się dogadać, żeby przywrócono mu koncesję na alkohol – dodaje nasz rozmówca. Sprzedaż alkoholu w jego lokalach to też ciekawa sprawa, bo podczas przeprowadzonej w październiku 2007 roku eksmisji z lokalu przy Rynku Starego Miasta w jednym z nich policja oprócz dowodów mogących wskazywać na prowadzenie tzw. "podwójnej księgowości", zabezpieczyła także zapas alkoholu bez znaków polskiej akcyzy. Cztery lata wcześniej po kontroli w tym samym miejscu, stwierdzono, że sprzedaje on alkohol bez zezwolenia, za co został ukarany grzywną.
Sami swoi
W momencie, gdy sprawy kończą się dla Gesslera zakazem prowadzenia działalności gospodarczej wydanym przez sąd w kwietniu 2004 roku, zastępują go tam synowie, Adam i Mateusz, którzy powołują nowe spółki, w których również zasiadają lub posiadają udziały jego najbliżsi. – Oni doskonale wiedzą w co Adam Gessler się wplątał i nie mają żadnych oporów, żeby w jego imieniu to ciągnąć - tłumaczy Dallali.
W 2004 roku powstaje spółka GESSLER, w której 100 proc. udziałów ma żona, Joanna Maria Sobieska-Gessler. Po wyroku zakazującym restauratorowi prowadzenie działalności, zarządzanie przejmuje syn, Mateusz Adam Gessler. Rok później kolejna zmiana warty. Stery trafiają w ręce drugiego syna, Adama Szczęsnego Gesslera. Niedługo potem powstaje kolejna firma PCR SERWIS, której również szefował drugi z synów.
W 2010 roku Adam Szczęsny Gessler zaczyna zarządzać kolejną firmą TNEDOR, która wykupuje sprzęt i wyposażenie. Dokładnie tak, firmy PCR SERWIS. Spółki oficjalnie prowadzą działalność gospodarczą na Krakowskim Przedmieściu 13, a ich działalność firmuje swoim nazwiskiem i swoim wizerunkiem bohater tekstu, Adam Gessler. W międzyczasie w Londynie powstaje ich kolejny lokal.
"Włamał się do mojej galerii"
Te sprawy to walka na linii restaurator - miasto. A trzeba wiedzieć, że Gessler w swojej karierze uprzykrzył życie również zwykłym ludziom.
– Z tym nazwiskiem nie chcę łączyć się publicznie. Ten pan kilkanaście lat temu zagarnął mój majątek. W nocy włamał się do mojej galerii, przepiłował kłódki, zabrał ze środka wszystko co się tam znajdowało: dzieła sztuki i moje osobiste rzeczy. W sądzie jest nawet nagranie, na którym widać jak w nocy znajduje się w mojej galerii. Mówią o nim znany restaurator, ale co najwyżej znany z włamania - mówi naTemat jedna z poszkodowanych przez Gesslera osób.
Adam Gessler został za to skazany dwoma wyrokami sądowymi, ale mimo nakazów zwrotu, zagrabionego mienia nie zwrócił. Czemu? – Proszę zapytać sądu, ten pan jest przestępcą. On ma konflikt z prawem nie ze mną - słyszymy. W Sądzie Rejonowym Warszawa-Śródmiescie usłyszeliśmy, że nie możemy na ten temat dostać żadnych informacji, bo nie jesteśmy stroną sprawy.
Willa, pałacyk, były hotel
W ciągu ostatnich kilkunastu lat, rodzina Gesslerów nabyła także budynek dawnego Hotelu Polskiego oraz zabytkową willę w Kazimierzu Dolnym. Tam dopuścił się również samowoli budowlanej i nielegalnej wycinki drzew. Za tą ostatnią został ukarany grzywną w wysokości 300 tysięcy złotych, która w 2002 roku jeszcze nie była zapłacona. Nie wiadomo, jak jest teraz.
Kolejną z inwestycji był także pałacyk w Patrykozach, który małżonkowie Gessler kupili za ok. 124 tysiące złotych. Nasz rozmówca informuje, że państwo Gessler przez sześć lat zwlekali z uregulowaniem drugiej raty należności. Spłacili wszystko dopiero wtedy, gdy lokalny starosta zagroził, że odda sprawę do sądu. – Wynajął tam firmę, która miała chronić budynek, ale nie chciał im płacić. Dług sięgał 30 tysięcy złotych. Jej prezes nie złożył pozwu do sądu, bo nie miał na to pieniędzy ani czasu - mówi nam Mateusz Dallali.
– Adam Gessler przez kilka miesięcy zapominał nam płacić. Postawiliśmy go pod ścianą, albo kończymy ochronę, albo zapłaci. Część w końcu nam wypłacił, ale na tą chwilę trudno mi powiedzieć o jakiej kwocie mowa - mówi szef firmy ochroniarskiej K.I.S, Leszek Knap. Według dokumentów przesłanych przez ZGN owe "podstawienie pod ścianą" oznaczało "groźbę pojawienia się w lokalu Gesslera i konsumpcji na zadłużoną kwotę".
Będzie obserwowany
Trudno nie postawić pytania, z czego w takim razie żyje Adam Gessler? – Też chcielibyśmy to widzieć. On żyje sobie na naprawdę wysokim poziomie, a oficjalnie ani nie pracuje, ani nie zarabia. Nie ma żadnej fundacji i rozkręca kolejne biznesy, których oficjalnie nie jest szefem - wyjaśnia pracownik ZGN.
Szansa na odzyskanie długów miasta jest niewielka, ale nasz rozmówca zapewnia, że urząd będzie miał go na oku. – Jest bystry, ale kiedyś się potknie. Nie spuszczamy z niego oka, za każdym razem, gdy będzie ruszał z czymś nowym, może być pewien, że będziemy mu przypominali wszystko co do tej pory zrobił i bacznie patrzyli na jego ręce - kończy Mateusz Dallali.
Obecnie Adam Gessler (wcześniej karany w zawieszeniu m. in. za składanie fałszywych zeznań, wprowadzanie notariusza w błąd i zabór mienia) ma sprawę karną w sądzie za zdewastowanie w 1994 roku zabytkowych piwnic w lokalu przy Rynku Starego Miasta. Sprawa ciągnie się już 17 rok! Gessler do winy się nie przyznał i odmówił składania wyjaśnień. Termin następnej rozprawy został wyznaczony na wrzesień 2012 roku.
Adam potrafi zaczarować ludzi. Zawsze powie ci to, co chciałbyś usłyszeć, i prawie nigdy nie dotrzyma słowa. Ale wtedy jeszcze tego nie wiedziałam. CZYTAJ WIĘCEJ