
Reklama.
Beata Szydło i Mateusz Morawiecki przyznali swoim ludziom prawie 1,5 mln zł premii. I Najwyższa Izba Kontroli zapowiada zbadanie, czy nie był to nielegalny system dodatkowych pensji dla ministrów, wiceministrów, wojewodów, a nawet członków gabinetów politycznych w rządzie Prawa i Sprawiedliwości. Miały one bowiem być wypłacane w systemie miesięcznym. O sprawie znów pierwszy poinformował Krzysztof Brejza z Platformy Obywatelskiej, który stał się już dyżurnym specjalistą od ujawniania niewygodnych dla PiS informacji.
"NIK zbada drugie pensje PiS!! Zapasowe wynagrodzenia wypłacane 'w systemie miesięcznym'. Uzasadnień brak, istnieje prawdopodobieństwo, że 70-75 tys. kwoty wypłacono pod pozorem "nagród". Czołowi politycy PiS nie wiedzieli, że to są nagrody" – napisał na Twitterze Brejza. Poseł PO dołączył zdjęcia dokumentu, pod którym podpisał się już prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski.
Przypomnijmy, że w czwartek 22 marca w Sejmie Beata Szydło podjęła próbę obrony gigantycznych nagród dla ludzi władzy. – To były pieniądze uczciwie wypłacane z budżetu – mówiła wzburzona. Politycy PiS nagrodzili ją za to owacją na stojąco. Opozycja krzyczała za to "oddaj pieniądze". Jak powszechnie wiadomo, sama sobie Beata Szydło przyznała nagrodę w wysokości 65 tys. zł.