Jacek Kapica miał taką samą ochronę jak Premier i Prezydent. Wszystko dlatego, że mafia miała wydać na niego wyrok.
Jacek Kapica miał taką samą ochronę jak Premier i Prezydent. Wszystko dlatego, że mafia miała wydać na niego wyrok. Fot . Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Reklama.
Jacek Kapica w latach 2008-15 był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Finansów i szefem Służby Celnej. W rządzie Donalda Tuska był odpowiedzialny między innymi za wprowadzenie ustawy o grach. Uderzył tym samym w silne lobby i gdy wybuchła afera hazardowa, wyszło na jaw, że dwóch biznesmenów z branży hazardowej, Ryszard Sobiesiak i Jan Kosek, wraz z ministrem sportu Mirosławem Drzewieckim zastanawiali się, w jaki sposób można usunąć ze stanowiska Kapicę i utrącić jego pomysł nałożenia dodatkowych opłat na automaty do gry.
Jednak jak donosi "Gazeta Wyborcza", nie tylko Drzewiecki i biznesmeni mieli dylemat, jak się pozbyć Kapicy. Specjalny zespół złożony z agentów BOR, ABW i CBŚ oceniał, że Jacek Kapica miał zostać zabity na zlecenie ludzi czerpiących zyski z tynku automatów do gier. Żeby uchronić wiceministra finansów, BOR objęło go taką samą ochroną jak głowę państwa, agenci ochraniali zarówno wiceministra jak i jego najbliższą rodzinę codziennie przez 24 godziny na dobę.
O tym, że taka ochrona była rzeczywiście potrzebna, może świadczyć fakt, iż ludzie wykonujący polecenia wiceministra czasem sami wpadali w kłopoty. Za ściganie tych posiadaczy automatów, którzy starali się omijać nowe przepisy ustawy hazardowej, strażnicy celni i urzędnicy dostawali pogróżki, niszczono im samochody, zdarzały się przypadki pobić. Jak donosi "Gazeta Wyborcza", prokuratury zasypywane były fałszywymi doniesieniami na funkcjonariuszy. Przez pięć lat Służba Celna zarekwirowała ponad 40 tys. maszyn, które funkcjonowały mimo zakazu.
Urodzony w 1970 roku w Szczecinku Jacek Kapica jest absolwentem Wydziału Ekonomii Uniwersytetu Szczecińskiego. Zanim na dobre związał się z polityką, to na początku lat 90. zaczynał jeszcze jako dziennikarz w lokalnych mediach szczecińskich, a później pracował w sektorze marketingu. Wiceminister został tydzień temu zatrzymany na polecenie białostockiej prokuratory. Po przewiezieniu Jacka K. z Warszawy do Białegostoku przedstawiono mu co prawda zarzuty, ale nie został on aresztowany. Zarzuty stawiane Jackowi K. obejmują okres od 2008 do 2015 roku. Związane są z rejestrowaniem automatów do gry o niskich wygranych, czyli jednorękich bandytów.