
Reklama.
– Narracja wystawy „Samozapłon" jest o tyle spójna, o ile wewnętrznie spójnym nazwać można współczesne malarstwo. Dobór artystów zakładał jak największe zróżnicowanie postaw twórczych. Paradoksalnie, projekt jest tym spójniejszy, im bardziej od siebie odlegli są uczestniczący w nim artyści – mówi młody laureat – Tlenem niezbędnym do wywołania samozapłonu jest otaczająca rzeczywistość. Dalej działa już to, czego nikt nigdy do końca nie wyjaśnił – geniusz.
"Bielska Jesień" jest konkursem prestiżowym nie tylko dla kuratorów, ale także dla artystów. Biennale kuratorskie odbywa się na przemian z malarskim, a często zdarza się tak, że laureaci biorą udział w obu odsłonach. Konkurs to agregat tego, co najlepsze w polskim malarstwie współczesnym. Grażyna Cybulska wspomina, jak wiele wygrana w Bielskiej Jesieni znaczyła dla Wilhelma Sasnala, który właśnie tutaj został odkryty jako intrygujący twórca. – Zwierzył się nam, że nagroda postawiła go na nogi, przywróciła wiarę w siebie i to, że jego sposób malowania jest cokolwiek wart.
– Artyści bardzo lubią z nami pracować, bo wiedzą, że jeśli już kogoś wybieramy, to przychylimy nieba, aby mógł zrealizować swój projekt – mówi Grażyna Cybulska, kuratorka konkursu – Opłacamy noclegi i przejazdy, dajemy taki budżet, jaki jest wymagamy, dajemy ogromną przestrzeń.
Michał Suchora potwierdza słowa Cybulskiej. – W moim środowisku Galerię Bielską BWA zna chyba każdy. To prowincjonalna instytucja, ale tylko pod względem geograficznym! Jej program jest bardzo aktualny. BWA to nie są żadne artystyczne peryferie! A czy Marfa w Teksasie jest na peryferiach? Nie! Działąjąca tam fundacja Donalda Judda to jedno z najciekawszych miejsc w całych USA. W Rumunii co dwa lata organizowane jest Periferic Biennal w małym mieście Iasi, a w Polsce każdy artysta marzy, by pokazać w Galerii Arsenał w Białymstoku. Sztuka nie patrzy na adres, ale na ludzi, którzy pod nim pracują.
– Dla mnie ogromnie nobilitujące jest też wyłonione w konkursie grono kuratorów, którzy przede mną pokazywali tam swoje projekty. Swiadomość, że przede mną pracowali tu Adam Szymczyk (dziś dyrektor Kunshalle Basel) czy Jarosław Lubiak z Muzeum Sztuki w Łodzi jest ogromnie mobilizująca.
Objawienie w sztuce. Agnieszka Polska odbiera nominację do Future Generation Prize od Damiena Hirsta
Pierwsza laureatka bielskiego konkursu kuratorskiego, Bożena Czubak próbowała usytuować się wobec pytań towarzyszących współczesnym praktykom malarskim. Potem Adam Szymczyk urządził „Zawody malarstwa" i postawił kwestię malarstwa w trzech perspektywach: trwałości malarskiego zawodu, ciągłości sportowej gry o malarstwo i nieuchronności towarzyszącego jej rozczarowania. Kadra artystów zgromadzonych przez kuratrora była imponująca: Sasnal, Sosnowska, Althamer, Uklański.
Rok po nim BWA przejęły dwie dziewczyny – Magdalena Ujma i Joanna Zielińska i stworzyły wystawę „Piękno czyli efekty malarskie”. Wystawa miała zbadać czy i w jaki sposób piękno przejawia się w sztuce szeroko rozumianego obrazu. Miała także pokazać jak wartości malarskie przejawiają się w dzisiejszej sztuce. Dlatego na wystawie zaprezentowano przykłady nie tylko malarstwa, ale także fotografii i filmu, które operują efektami malarskimi.
Za rok z kolei wygrał projekt, który odwracał sytuację: Jarosław Lubiak i Kamil Kuskowski wykurowali wystawę pt. „Obrazy jak malowane" – pytali czy media elektroniczne, mimo iż to one zdominowały wszystkie inne środku wyrazu i przekazu, nie zaraziły się jednak czymś od tego, co wchłonęły i zdominowały. Agnieszka Żechowska kontynuowała tę refleksję zajmując się jej wymiarem egzystencjalnym i pytając, co dzieje się z granicami rzeczywistości i obrazu. Ostanią kuratorką do tej pory stała się Agata Smalcerz, na co dzień dyrektorka BWA, która prezentowała prace wybrane z czasów 50-letniej działalności galerii, pytając o jej miejsce w kulturze polskiej, ale też o miejsce sztuki w kulturze w ogóle.
Wystawa Michała Suchory ma szansę zadać zupełnie nowe pytania, inne niż te, które pojawiały się w ostatnich latach, a które dotyczyły statusu obrazu malarskiego, jego aktualności, daty ważności, miejsca w kulturze wizualnej, filozofii i prozaicznego usytuowania na rynku sztuki.
– Pomysł na wystawę był bardzo intuicyjny – tłumaczy Michał – W głowie urodził mi się podczas studiów, kiedy na Wydziale Socjologii chodziłem na zajęcia z postmodernizmu, socjologii sztuki i estetyzacji życia społecznego u dr Aliny Kapciak. Wystawa do efekt "przefiltrowania" aktualnej polskiej sztuki przez teorie socjologiczne mówiące o fragmentaryzacji świata kulturowego. Myślę tu o płynnej nowoczesności Baumana czy końcu historii Fukuyamy. Nie ma wielkich narracji, świat składa się z oddziałujących na siebie nawzajem atomów. Taka jest też dzisiejsza sztuka.