Grożą, że obetną ci nogę. Spokojnie, to tylko żarty. Po prostu chcą, byś był jednym z nich. Byś mógł razem z nimi zagrać. Oto reprezentacja Polski w Amp Futbolu. Ludzie, którzy pogodzili się ze swoją niepełnosprawnością. Którzy zrozumieli, że nawet bez kończyny można grać w piłkę. Wystarczą kule i mnóstwo ambicji.
Obetniemy ci nogę, dołączysz
Reprezentanci Polski w Amp Futbolu właśnie tak grają. Co z tego, że nie mają kończyn? Że potracili je w tragicznych życiowych wypadkach? Najważniejsze, by mieć do siebie dystans. To on pozwala im czerpać radość z tego, co robią. Przypomina się inna scena z Pythonów. Ta, gdzie bohater filmu "Żywot Briana" wisi na krzyżu, a w tle na koniec filmu słyszymy rodosne: "Always look on the bright side of life".
– Kiedyś, jak udało mi się dobrze kopnąć piłkę, usłyszałem od chłopaków, że mi obetną nogę, by móc mnie włączyć do kadry – opowiada Mateusz Widłak, człowiek, który stworzył tę całą reprezentację. Na początku był film dokumentalny, który obejrzał. Pokazujący ludzi, grających w piłkę o kulach.
Potem była myśl, która zakiełkowała w głowie. A może by tak podobny zespół utworzyć w Polsce? Utworzył. Ogłoszenia umieszczał w internecie, na forach dla niepełnosprawnych. A także wieszał je w miejscach, gdzie ludzie wyrabiali sobie protezy. Panowie grają ze sobą dopiero od roku, co miesiąc stawiają się na zgrupowanie. Mimo tego już w październiku wezmą udział w mistrzostwach świata w Kaliningradzie.
Tak wyglądały ich pierwsze treningi:
Mistrzem jest Uzbekistan, gra nawet Sierra Leone
Tam zagra ze sobą 12 najlepszych zespołów świata. Amp Futbol to sport specyficzny. Popularny jest w krajach, które od lat utożsamiane są z piłką – jak Brazylia, Argentyna, Turcja czy Rosja – ale również w państwach afrykańskich, na które w ostatnich latach spadł koszmar wojny, ludobójstwa, w wyniku których tysiące ludzi potraciło kończyny. – Tam ludzi nie stać na protezy i praktycznie wszyscy chodzą o kulach. Ludzi tak właśnie grających można czasami spotkać na ulicy – tłumaczy Widłak. Właśnie dlatego swoje reprezentacje mają w tej dyscyplinie Ghana i Sierra Leone.
Aktualnym mistrzem świata jest jednak... Uzbekistan. Pokonał w finale Argentynę na jej terenie. Mecz oglądało dziesięć tysięcy ludzi.
Fragment tekstu Pawła Muzyki o reprezentacji w Amp Futbolu,
z weszlo.com:
Piotrek – gdy miał cztery lata, maszyna rolnicza zmiażdżyła mu nogę. Lekarze zdecydowali się na amputację, żeby ratować mu życie. Dziś doradza takim jak on i na co dzień sprzedaje protezy. Do uczestnictwa w obozie Amp Futbolu nie trzeba go dwa razy namawiać. W wolnych chwilach nie tylko gra w piłkę, ale z sukcesami trenuje pływanie. Ma nawet na swoim koncie złoty medal mistrzostw świata w Brazylii. Marcin – stracił nogę w wypadku motocyklowym, wcześniej grał w piłkę w lidze okręgowej. Pawłowi amputacja uratowała życie, gdy w jego organizmie wykryto nowotwór kości. Cała paleta historii...
Zasady są proste. Drużyna liczy siedmiu zawodników, w tym bramkarz. Ten ostatni nie ma jednej ręki, piłkarze w polu poruszają się o kulach, bez protez. Mecz trwa 2 razy po 25 minut. Boisko jest mniejsze, mniej więcej dwa razy od normalnego. Mniejsze są także bramki. Nie można zagrywać piłki kulą. Podobnie jak w piłce, którą wszyscy znamy, także i tu dochodzi do fauli i pokazywane są kartki. To wszystko można było zobaczyć w miniony weekend na Kawęczyńskiej, na warszawskiej Pradze. Tam rozegrano pierwszy w historii turniej w naszym kraju. Amp Futbol Cup.
Nowotwór, rak kości, amputacja
– Maciek Kosiorek, pochodzę z Orzecza, na Mazurach. Jestem tu od samego początku, gram na środku pomocy – przedstawia mi się dobrze zbudowany mężczyzna w średnim wieku. Ma na sobie koszulkę reprezentacji z siódemką na plecach. O tym, co się stało, mówi bez bólu. – Chorobę nowotworową miałem, raka kości. Musieli mi amputować nogę. Wcześniej grałem siedem lat w klubie. W lidze okręgowej, także drugim Deyną to ja bym raczej nie został – tłumaczy.
Według psychologów po takim zdarzeniu, jak utrata nogi, człowiek przeżywa trzy fazy. Pierwsza – niemożność pogodzenia się z tym, co się stało. Druga – stopniowe dochodzenie do siebie. I wreszcie trzecia – powrót do normalności, wyjście do ludzi. U Kosiorka ta pierwsza była wyjątkowo krótka. – Wszystko dzięki ludziom dookoła mnie, którzy ciągle bardzo mi pomagali. Od razu otrzymałem wsparcie, nie byłem sam – wspomina. Na uniwersytecie w Białymstoku skończył socjologię. Mówi, że ten kierunek jest mu teraz bardzo pomocny w relacjach z kolegami z drużyny.
Jeszcze dopadną Anglików
W polskiej reprezentacji jest też Leo Messi. Choć nie, Bartek Łastowski teraz zmienił fryzurę i koledzy coraz częściej nazywają go Neymarem. – Wolę Messiego – mówi. Po czym dodaje: – To mój idol. W internecie oglądam w weekend każdy mecz Barcelony. Patrzę, jak gra, staram się kopiować niektóre jego zagrania. Ale nam jest trudniej. To jest bardziej męczące niż prawdziwa piłka. Ten wczorajszy mecz z Anglią był strasznie męczący. Trzeba było przez cały czas biegać – opowiada.
Tu zobaczysz fragmenty ich meczów:
Ma dopiero 16 lat, a na zagranicznych turniejach to on najczęściej z Polaków otrzymuje indywidualne nagrody. Cierpieć nie musiał, bo już urodził się z krótszą nogą. Gdy nie gra w Amp Futbol, zakłada protezę i występuje w Zachodniopomorskiej Pierwszej Lidze Juniorów. – Ale to, co tu widzisz, jest dla mnie dużo ważniejsze – mówi od razu.
I zaczyna opowiadać, że to może być początek czegoś wielkiego: – My trenujemy dopiero od roku, widzimy się raz w miesiącu. A w takiej Anglii ludzie w to grają od dwudziestu lat. Do kadry wybiera się najlepszych piłkarzy z ligi, trenują trzy razy w tygodniu. W Manchesterze na turnieju przegraliśmy z nimi 0:3, po niezłej grze. A w sobotę zagraliśmy jeszcze lepiej i byliśmy o krok. Skończyło się 2:3 – relacjonuje.
Mogli się poczuć jak Cristiano Ronaldo
Impreza na Pradze jest kameralna, ale świetnie zorganizowana. Tak, by uczestniczący w niej piłkarze bez nóg mogli poczuć się, jak na Euro 2012 Andres Iniesta czy Cristiano Ronaldo. Pada gol? Z głośników leci motyw z "Seven Nations Army" The White Stripes. Jeżeli bramkę zdobywają Polacy, Widłak odczytuje nazwisko jej strzelca. Gdy rozmawialiśmy, akurat Polska B grała z Irlandią. Straciliśmy gola, Widłak przeprosił na chwilę i podbiegł do trenera gości. "And the scorer for Ireland - Dish!!!" - oznajmił tamten, podając przydomek swojego piłkarza.
Nawet przed meczem odgrywano hymny narodowe. Niesamowity był widok Anglików, którzy przed meczem o pierwsze miejsce przeciwko Ukrainie (wygrali go 4:0 - red.) stanęli objęci i śpiewali "God save the Queen".
Idąc na stadion, przy pętli tramwajowej o mało nie wpadłem na Jerzego Engela. Widłak: – Naprawdę pan się z nim minął? Nie widziałem go na meczach, ale możliwe, że był. Związek nas wspiera, pomaga przy meczach, z organizacją, strojami, oprawą. Z tego co wiem, ma to miejsce właśnie dzięki działalności pana Engela – wyjaśnia.
Możemy obejrzeć następny mecz?
Ale kadrę Amp Futbolu wspiera nie tylko PZPN. Każdego dnia piłkarze i trenerzy otrzymują liczne maile. Ze wsparciem, z życzeniami sukcesów. W tym ten najcenniejszy, od Marcina Wasilewskiego. Od piłkarza, który wie, co to znaczy cierpieć. Który złamał nogę i wydawało się, że już może nie wrócić. Który miesiącami chodził o kulach i wie jak to jest. A jednak wrócił i znów gra w reprezentacji.
Mail od Marcina Wasilewskiego:
"Podziwiam zawodników Amp Futbol za upór i zaangażowanie jakie wkładają w futbol. Przede wszystkim podziwiam ich pasję do piłki nożnej. To jest wspaniałe jak piłka jednoczy wszystkich pasjonatów tej dyscypliny. Sposób w jaki przezwyciężają swoje trudności jest godny podziwu."
Turniej podobał się także kibicom. Kobieta w średnim wieku, nie wyglądająca na kibickę piłkarską, rozmawiała z kimś przez telefon. – Jestem na turnieju niepełnosprawnych piłkarzy. Słuchaj, oni są niesamowici. Przyjedź, to tylko trzy przystanki tramwajem.
Albo dwójka dzieci, która podjęła się negocjacji z rodzicami. – Mamo, poproś tatę, żebyśmy mogli zostać na mecz Anglia-Ukraina. Poprosisz?
I po chwili. – Tata się zgodził. Możemy obejrzeć następny mecz. Hurra!!!
– Oglądał pan taki film "Boisko bezdomnych"? – pytam na koniec Kosiorka. Nie, nie widział. Tłumaczę, o czym jest. Pytam, czy chciałby, by coś podobnego powstało o nich.
– Na pewno byłoby fajnie. Zresztą tutaj jakieś dwie kobiety coś kręcą. Chyba z telewizji. To mogłoby być ciekawe - taki film o ludziach, którzy nie mają kończyn, ale mają jaja – mówi.
Reklama.
Marek Dragosz, trener drużyny,
w wywiadzie dla gazeta.pl:
Zna pan środowisko piłkarskie. Są tacy, którzy trzy razy kopną piłkę, nakładają żel na włosy i oczekują nie wiadomo jakich pieniędzy. Zaczyna się gwiazdorstwo. W amp futbolu każdy wie, po co przyjeżdża na trening. Wszyscy są skromni i gotowi do poświęceń. Najważniejsze dla nich to założyć koszulkę z orzełkiem, wysłuchać Mazurka Dąbrowskiego i skopać tyłki Anglikom czy Niemcom.