Kopiec Kościuszki w Krakowie
Kopiec Kościuszki w Krakowie Fot. Adam Golec / Agencja Gazeta
Reklama.
Życie każdego z nas to ciągła wędrówka. Swoją drogę musiał przejść także bohater "Moralności pani Dulskiej" – Felicjan. Bohater utworu Gabrieli Zapolskiej tak długo chodził wokół stołu, aż pokonał dystans ze swojego domu na Wysoki Zamek we Lwowie. Sztuka Zapolskiej podejmuje problem braku szczerości z samym sobą. Aby odnaleźć siebie, mieszkańcy Krakowa pokonają drogę z Błoń na Kopiec Kościuszki. Spacer organizowany jest w ramach akcji "Lustro zobacz siebie" dla tych, którzy z różnych powodów, czują potrzebę zmiany swojego życia.
Organizatorką wydarzenia jest Ewa Lorenz. Jak mówi, dystans który dzielił ją od samej siebie, pokonała już dawno. Teraz chce być przewodnikiem dla innych i głośno mówić o tym, że każdy z nas może być sobą, że nie trzeba udawać kogoś kim się nie jest, że każdy ma prawo do błędów i wątpliwości.
Dokąd chcecie dotrzeć podczas swojego spaceru?
Ewa Lorenz: To nie jest tylko spacer. To próba uwrażliwienia ludzi na siebie nawzajem. Komunikacja międzyludzka jest w fazie rozkładu. Potrafimy mówić, opowiadać, wspominać, krytykować, politykować, ale nie potrafimy ze sobą rozmawiać, o tym kim jesteśmy, jak się czujemy i czego chcemy w życiu. Bierze się to stąd, że nie jesteśmy świadomi swoich potrzeb, a marzenia i pragnienia odkładamy na później.
I spacer ma to zmienić?
Chcę, aby podczas tego spaceru ludzie skupili się na sobie i zderzyli się z własnym wnętrzem. Zastanowili nad tym, co naprawdę czują i przede wszystkim czego potrzebują. Potrzeba sygnalizuje nam braki, jakie mamy w życiu. Jeśli zdefiniujemy potrzeby, możemy się zastanowić jak je zaspokoić. Spacer to ruch, a ruch to zmiana.
Co chce pani poprzez to osiągnąć?
Dla mnie najważniejsze jest to, aby w dzisiejszym zabieganym świecie ludzie umieli udźwignąć ciszę, spojrzeć na siebie z pewnego dystansu. Aby umieli zadać sobie pytanie: co w tej chwili czuję? Uczucia są kierunkowskazami do naszych potrzeb, a potrzeba to brak. Jeśli wiemy jakie mamy braki, możemy zacząć działać.
Wspólny spacer jest wyrazem aktywności. To próba zwrócenia uwagi na to, że każdy z nas może wziąć swoje życie we własne ręce - powiedzieć innym czego chce, czego aktualnie potrzebuje.
A Pani ma już ten moment za sobą? Czy pani udało się już zatrzymać?
Ja w pewnym momencie życia zatrzymałam się na chwilę i zadałam sobie pytanie o cel. Wcześniej funkcjonowała w nim jedynie logika. Wiedziałam tylko, ze praca jest ważna, że trzeba pracować, że trzeba dbać o drogę zawodową. Nie zadawałam sobie tylko pytania, czy tego chcę.
Ewa Lorenz
organizatorka akcji

Mój osobisty kryzys stał się szansą na lepsze i prawdziwe życie. Kiedy zaczęłam rozmawiać z ludźmi o moim projekcie i tłumaczyć o co mi chodzi, każdy mówił, że też musi iść na swój kopiec. Myślę, że w historii drugiego człowieka łatwiej jest nam dostrzec wątki autobiograficzne. Rozliczamy się ze sobą w zaciszu, nikt nie wskazuje na nas palcem.

Jak wyglądało Pani życie?
Przez dziesięć lat ciągle pracowałam. Byłam wiecznie w pracy. Awansowałam, moja kariera szła, a raczej biegła do przodu. Wciąż pokonywałam kolejne etapy, przeprowadzałam się z miasta do miasta i za każdym razem nie czułam się szczęśliwa. Narastała we mnie frustracja. Przez dziesięć lat życie toczyło się obok mnie. Nigdy nie zadawałam sobie pytania o to, jak chcę żyć i pracować. Pozwalałam oceniać siebie i swoje życie innym. Realizowałam cudze potrzeby, a nie własne.
Spacer, który pani organizuje, ma uchronić innych przed takim życiem?
Mój osobisty kryzys stał się szansą na lepsze i prawdziwe życie. Kiedy zaczęłam rozmawiać z ludźmi o moim projekcie i tłumaczyć o co mi chodzi, każdy mówił, że też musi iść na swój kopiec. Myślę, że w historii drugiego człowieka łatwiej jest nam dostrzec wątki autobiograficzne. Rozliczamy się ze sobą w zaciszu, nikt nie wskazuje na nas palcem.
Ewa Lorenz
organizatorka akcji

Ja nie straciłam pracy, tylko wyszłam z korporacji. Zaczęłam prowadzić działalność jednoosobową. Cała odpowiedzialność za moje życie zaczęła spoczywać na mnie. Rzeczywistość zmieniła się dla mnie diametralnie. Taka zmiana może wiązać się z niedogodnościami, jakimi są choćby mniejsze zarobki i brak stabilności. Ostatecznie jednak nie ma to aż takiego znaczenia. Wiara w to co się robi i lubi otwiera nowe drogi, a te umożliwiają rozwój.

Trudno jest nagle zmienić swoje życie. Zmienić pracę, skrócić jej czas... To mniejsze zarobki, utrata pozycji na którą się pracowało latami. Jak pani poradziła sobie z tym wszystkim?
Zmiany nie muszą być aż tak dalekie. Chodzi mi także o inne rzeczy. Kiedy kobieta mówi do męża: "nie zauważasz mnie, nie zasługuję na takie traktowanie", mówi mu tak naprawdę: "powiedz mi, że mnie kochasz lub przytul mnie". Sama o tym nie wie, bo się nie zastanawia nad swoimi uczuciami potrzebą miłości, wspólnoty. Jeśli będzie wiedziała co czuje, będzie mogła to zwerbalizować i nawiązać kontakt z mężem. Chodzi o wzajemną obecność i uważność na co dzień
Ja nie straciłam pracy, tylko wyszłam z korporacji. Zaczęłam prowadzić działalność jednoosobową. Cała odpowiedzialność za moje życie zaczęła spoczywać na mnie. Rzeczywistość zmieniła się dla mnie diametralnie. Taka zmiana może wiązać się z niedogodnościami, jakimi są choćby mniejsze zarobki i brak stabilności. Ostatecznie jednak nie ma to aż takiego znaczenia. Wiara w to co się robi i lubi otwiera nowe drogi, a te umożliwiają rozwój.
Jak będzie wyglądał spacer, który ma pomóc ludziom znaleźć się w tym miejscu, w którym jest teraz pani?
Spotykamy się jedenastego listopada o godzinie jedenastej na krakowskich Błoniach. Każdy uczestnik spaceru dostanie notatnik, w nim będą instrukcje, kilka pytań dotyczących marzeń, pragnień, uczuć, potrzeb związanych z tu i teraz, na które każdy będzie mógł odpowiedzieć sobie samemu. Na szczycie Kopca uczestnicy
spaceru będą mogli stanąć z aktualnym stanem swojego życia twarzą w twarz, czyli spojrzeć w lustro. Sprawdzić czy we własnym odbiciu widzę tę osobę, którą chcę być.