
Jak ojciec wspominał ostatnio skasowali nam nasz przystanek. Co tam nasz, właściwie można powiedzieć, że skasowali osobisty przystanek King Konga, do którego ten przywykł był i się doń przywiązał. King Kongowi było to nie w smak, ale nie robił scen. Trudno, trzeba to trzeba, chodzimy na przystanek inny. Ojciec po raz kolejny odkrył, że okoliczności przyrody są świetną okazją do nauki. Zmieniliśmy przystanek początkowy, dlaczego nie zmienić końcowego? W drodze z przedszkola zazwyczaj i tak stoimy w korku, to dlaczego nie przejść się na przystanek w kolejności drugi? No to idziemy, po wiadukcie, przez tunel i mijamy tkwiące w korku autobusy. Kiedyś by to nie przeszło. CZYTAJ WIĘCEJ
Synem zajmuje się także ojciec Szymona, bohatera bloga "W Stronę Precla". Jego mama opisuje, jak ojciec rezygnuje z pracy, by zajmować się synem z zespołem SMA, gotuje mu zupy, odprowadza do przedszkola. "Ostatnio Szymon zapytany co by zrobił bez Taty. Odpowiedział krótko: umarłbym" – napisała autorka bloga w Dzień Ojca.
"Kiedyś o niepełnosprawnych osobach myślałam sobie, aż wstyd się przyznać: ojej, ale są biedne, tylu czynności nie potrafią wykonać" – napisała autorka bloga Zoszka - Radoszka, którego bohaterką jest trzyletnia Zosia, chora na Mózgowe Porażenie Dziecięce. "Niesamowite jak bardzo może zmienić się spojrzenie na niektóre sprawy. To co kiedyś wydawało mi się ułomnością, teraz postrzegam przez pryzmat dumy, bo wiem, ile wysiłku kosztuje zdobycie najmniejszej umiejętności. Kiedyś zastanawiałam się jakim człowiekiem będzie Zoszka jak dorośnie, teraz marzę o tym, by potrafiła zrobić kilka kroczków z czyjąś pomocą czy trochę więcej rozumiała. Niezła zmiana w nakreślaniu marzeń ;) Zosia, coś co powinno byćzupełnie naturalne, zdobywa ciężką, mozolną pracą. Mocno wierzę w to, że kiedyś dojdziemy do tego radosnego momentu ćwiczenia pierwszych kroczków. I brawa też będą, a jak".
"Nasza historia gdzieś tu zatacza koło. Wracamy do punktu, w którym ojciec uznał, że teraz nie będzie już normalnie. I miał ojciec w jakimś sensie rację. Stanęły przed nami zastępy nowych wrażeń. Nie starczyło odwagi by iść z nimi na wojnę, więc się dostosowaliśmy i stało się... normalniej. Co by nie mówić udało się znaleźć drogę tak ekscytującą jakiej w życiu się nie spodziewaliśmy. I ta cudowna świadomość świadomego bycia. Nie ma nic piękniejszego. Zresztą być może tkwimy w przepięknej ułudzie. No cóż, wtedy trudno.
-Tato, czy ja jestem jakiś dziwny?
(...)
Nie, syneczku, Ty jesteś... oryginalny.
A dlaczego?
Bo wszystko co oryginalne, jest lepsze: jeansy, dolary, kompakty... - Ty też...
(kabaret Ani Mru Mru)" – napisał autor bloga "Ojciec Karmiący".