Po raz pierwszy w historii Chiny wydadzą na zbrojenia ponad 100 mld dolarów. Należy dodać, że oficjalnie, bo według ekspertów podana do publicznej wiadomości kwota to zaledwie 50 - 60 procent rzeczywistych wydatków Pekinu na wojsko. - To nakręcanie spirali zbrojeń w Azji - mówi nam Radosław Pyffel, szef Centrum Studiów Polska - Azja. Przy okazji zyska na tym polska zbrojeniówka.
- Rynki azjatyckie są największym tradycyjnym kontrahentem polskiej zbrojeniówki. Indonezja, Indie czy Malezja w ostatnich latach kupiły sporo naszego uzbrojenia. Ten wyścig zbrojeń w Azji to szansa na wzrost eksportu - ocenia w rozmowie z naTemat ekspert wojskowości Andrzej Walentek. Przypomina też kontrakty z Indiami czy Malezją z ostatnich lat, które opiewały nawet na 400 mln dolarów, a to kwoty bardzo znaczące dla naszego przemysłu zbrojeniowego. Ekspert twierdzi, że dla firm produkujących pojazdy pancerne, Azja to jedyna szansa na przetrwanie.
Poza Japonią, Koreą Południową czy Filipinami swoje zaangażowanie w rejonie Pacyfiku zwiększają też Stany Zjednoczone. To efekt nowej strategii Baracka Obamy, która zakłada przeniesienie akcentu z obszaru atlantyckiego właśnie w rejon Azji Południowo-Wschodniej. Chiny z niepokojem zareagowały na stworzenie nowej bazy marines w australijskim porcie Darwin. Równie nerwowo - tym razem na poczynania Państwa Środka - reagują jego mniejsi sąsiedzi. Może to doprowadzić do zaognienia sytuacji na Morzu Południowochińskim.
Rzecznik parlamentu odpiera te zarzuty: "Chiny pozostają zaangażowane na rzecz pokojowego rozwoju i prowadzą defensywną politykę obronną". Przypomina też, że w przeliczeniu na Produkt Krajowy Brutto pozostają daleko w tyle za Stanami Zjednoczonymi, Wielką Brytanią i innymi krajami NATO, gdzie wydatki na zbrojenia przekraczają 2 procent (w Polsce prawo przewiduje, że budżet Ministerstwa Obrony Narodowej nie może być niższy niż 1,95 proc. PKB).
Jednak zgrabne porównania nie zmienią faktów, a te jednoznacznie wskazują kierunek polityki chińskich władz. Od 2006 roku budżet armii uległ podwojeniu. Poza dwoma milionami żołnierzy (najwięcej na świecie) generałowie w Pekinie mają do dyspozycji niewidzialne dla radarów myśliwce bojowe, rakiety balistyczne zdolne do strącania satelitów czy lotniskowiec. Nie wspominając już o potężnym arsenale nuklearnym i programie podboju kosmosu, który wspomaga unowocześnianie armii.
- Unikałbym straszenia, że to wyzwanie rzucone Stanom, bo Chiny nadal wydają 3-4 razy mniej niż USA. Ale Pekin ma duży potencjał wzrostu i na pewno będą wydawały więcej - prognozuje w rozmowie z naTemat Radosław Pyffel, szef Centrum Studiów Polska - Azja. - Chiny oficjalnie zbroją się defensywnie - to taka ich obsesja. Chcą się rozwijać, ale boją się wzbudzić niezadowolenie dotychczasowych hegemonów. Dlatego wydają co raz więcej na zbrojenia. To z kolei wywołuje niepokój sąsiadów - Japonia myśli o zmianie konstytucji i porzuceniu statusu państwa pacyfistycznego, zbroją się Filipiny, Indonezja czy Wietnam. W Azji sprzedaje się najwięcej broni na świecie - przypomina.