
Należałoby raczej zapytać: kto to sprawia? Blanka Siwińska, redaktor naczelna miesięcznika edukacyjnego "Perspektywy", mówi w rozmowie z naTemat, że jedną z przyczyn takiej sytuacji jest lęk Polaków przed ludźmi innych kultur i przed odmiennością.
W Polsce panuje ogólna niechęć do cudzoziemców, bardzo ostra na przykład w polityce wizowej. Ten raport warto widzieć razem ze świeżo ogłoszonym wczoraj przez Eurostat raportem o przyznawaniu obywatelstwa cudzoziemcom. Wskazuje on, że Polska jest państwem zamkniętym. Nawet jeśli studenci z Egiptu starają się zderzają z żelbetonową barierą wizową. Traktowany jest jak oszust.
Dane z raportu na temat umiędzynarodowienia studiów potwierdzają taką tezę. W porównaniu ze średnią światową w Polsce uczy się niewielu przedstawicieli odległych kultur, na przykład studentów z Azji. Najwięcej młodych ludzi przyjeżdża z krajów doskonale nam znanych: Ukrainy i Białorusi.
Jakość
Można się jednak spodziewać, że gdyby polskie uczelnie proponowały obcokrajowcom ciekawą ofertę edukacyjną i wysoką jakość kształcenia, polska "homogeniczność" nie byłaby dla nich przeszkodą. Dlatego to właśnie słabość szkolnictwa wyższego w Polsce jest najważniejszą przyczyną marnego zainteresowania obcokrajowców studiami w naszym kraju.
Polskie uczelnie nie słyną z jakości, zajmują dalekie miejsca w międzynarodowych rankingach. Poza tym nam się wydaje, że jesteśmy znani w Europie, ale już w Azji czy w Ameryce Południowej nikt o naszych szkołach nie słyszał.
Polskie uczelnie są w większości skansenem PRL-u. Mimo, że Polska jest częścią NATO, Unii Europejskiej oraz leży blisko europejskich potęg edukacyjnych, nasze uczelnie w większości nie są w stanie zaoferować atrakcyjnej wiedzy.
Wizerunek
Czytaj także: Czy humanista jest "ananasem"? Sprawdźmy, jakie jest miejsce humanistów na rynku pracy