- Stefania Grodzieńska mawiała, że najpiękniejszym budynkiem w Krakowie jest Dworzec Główny, bo stamtąd odchodzą pociągi do Warszawy. Nie wiem, co ją ugryzło. Bo przecież początki wszystkiego, co godne uwagi, miały miejsce u nas. Pod Wawelem. Nad Wisłą – mówi Leszek Mazan, dziennikarz, pisarz, szwejkolog, współtwórca krakauerologii, Honorowy Hejnalista Mariacki, lider Polskiej Partii Łysych. Kilka dni temu obchodził swoje 70. urodziny.
"Mówię Mazan, myślę Kraków" - powiedział prezydent Jacek Majchrowski podczas obchodów 70. urodzin Leszka Mazana, które miasto hucznie świętowało 17. grudnia. Bo któż z urodzonych pod Wawelem nie zna Mazana! Dziennikarz i publicysta zasłynął licznymi książkami o Krakowie, Pradze, Szwejku i Austro-Węgrzech. To od niego przez lata dowiadywaliśmy się, dlaczego Darwin nie miałby w Krakowie życia, Matejko lubił knedle, a Kraków uważany jest za pępek świata.
W ramach jubileuszowych prezentów Leszek Mazan otrzymał m.in. tytuł starszego honorowego hejnalisty z Wieży Mariackiej i medal zasłużonego dla Krakowa „Honoris gratia”. Mazan jest również współtwórcą krakauerologii, a Czeska Akademia Haszkologiczna przyznała mu już wcześniej tytuł profesora szwejkologii stosowanej.
Nie mogliśmy odmówić sobie tej przyjemności – zadzwoniliśmy do Leszka Mazana z gratulacjami.
Panie Leszku, wyrazy uznania! Czego życzy Pan sobie z okazji tak chlubnego jubileuszu?
Chciałbym, żeby na deski Teatru Starego w Krakowie powrócił klasyczny wodewil „Romans z wodewilu” z Leszkiem Piskorzem w roli starego Gzymsika. I żeby Cracovia wróciła do Ekstraklasy, a najlepiej – żeby została Mistrzem Polski. Wiem, że to nie jest takie proste, ale spokojnie, nie spieszy mi się – poczekam.
Do listy Pana zasług dopisuje się fakt, że wraz z Mieczysławem Czumą współtworzył Pan krakauerologię. Czy to inna wersja cracovianistyki?
Krakauerologia to nauka o wyższości Krakowa nad resztą świata. Jak popatrzymy na to miasto z perspektywy czasu to dojdziemy do wniosku, że musimy być lepsi, choćby dlatego, że zostaliśmy ochrzczeni 100 lat wcześniej niż cała reszta Lechitów. Jest więcej niż pewne, że Adam, nasz praojciec, był krakowianinem.I że wszystko, co stało się potem istotne dla Polski i reszty świata, zaczęło się właśnie tutaj. W Krakowie np.narodziły się baseball i polska piłka nożna, a hamburger, to świństwo plugawe, to jedynie nędzna podróbka maczanki krakowskiej – bułki z plastrem schabu. Mamy najstarszy w Polsce czynny do dziś dom handlowy – Sukiennice,największy średniowieczny rynek,pierwsze kobiety na studiach, et caetera, et caetera. Jednym słowem – początki wszystkiego, co godne uwagi, miały miejsce u nas. Pod Wawelem. Nad Wisłą.
Podobno wymyśliliśmy też centusiostwo...
No wie pani? To bzdura, ale czy mało jest na świecie zawistnych ludzi? Tym, którzy tak sądzą, radzę zauważyć, że tylko u nas miejskie toalety są za darmo.
Etos Krakowa zakłada wśród mieszkańców dominację wątków inteligenckich i konserwatywnych. Czy to prawda, że nie zmieniał się mimo upływu lat?
Coś w tym jest,ale nie do końca.Pod koniec lat czterdziestych dwudziestego wieku w Grandzie, w najbardziej eleganckim przedwojennym lokalu, tańczyli młodzi budowniczy Nowej Huty w zabłoconych gumiakach.Dostaliśmy wtedy porcję młodej krwi spoza granic miasta, stary Kraków odmłodniał, zmieniły się wartości, kryteria, język, obyczaje. Na szczęście została tradycja, której symbolem jest niedzielny rodzinny rosół z makaronem w każdej krakowskiej rodzinie, albo przekonanie, że człowiek bez tytułu jest jak magistracki urzędnik bez teczki. Nadal w języku mamy około 70 słów, wyróżniających nas spośród reszty mieszkańców tego tak smutnie doświadczanego kraju. Nadal nie mówimy "faworki" lecz "chrust", "płaszcz" a nie "palto", wychodzimy "na pole", a nie "na dwór", czyniąc to obowiązkowo "na nogach", a nie "na piechotę".
Co zmienia się w Krakowie na lepsze, a co na gorsze?
Kraków ogromnie wypiękniał! Mamy cudowne odrestaurowane śródmieście, rozbudowujemy lotnisko, odwiedza nas coraz więcej turystów, co nie dziwi wcale, skoro w naszym herbie jest otwarta brama. Corocznie organizujemy jedne z piękniejszych targów bożonarodzeniowych w tej części Europy. Gra nam dalej hejnał mariacki, który przyjechał do nas w beczce z węgierskim winem.Tylko smok wawelski ryczy coraz głośniej, niezadowolony z malejącej ilości swego podstawowego pożywienia, czyli dziewic...
Niestety z tym hejnałem wyszła ostatnio paskudna historia. Mariacka melodia była transmitowana w całości przez Polskie Radio od 1927 roku, stając się najstarszą stałą audycją muzyczną świata. A niedawno postanowiono ją haniebnie skrócić. Chyba nie wszyscy zrozumieli, jaką wagę dla Krakowa i Polski ma ta melodia. I to jest jedyna rzecz, oprócz grających poza narodową czołówką krakowskich piłkarzy, która zmieniła się w ostatnim czasie na gorsze.
A nowi mieszczanie? Czy są jednocześnie strasznymi?
Tuwim,używając określenia "straszni mieszczanie", z pewnością nie miał na myśli mieszkańców okolic Wawelu. Epitet "mieszczanin krakowski" brzmi dumnie, nobilituje ludzi przywiązanych do tradycji, do wartości, szanujących spokój i porządek.Cóż poradzimy na to,że jeśli Darwin z tą ewolucją miał rację - co zresztą w Krakowie nie jest takie pewne,to z całą pewnością MY od małpy nie pochodzimy. A tak nawiasem mówiąc to teorię ewolucji sformułowano w Krakowie na Uniwersytecie Jagiellońskim już kilka lat przed Darwinem.
Wyjazd z Krakowa do Warszawy jest Pana zdaniem zdradą?
W każdym razie czymś nierozsądnym. Stąd żaden z prawdziwych polityków czy artystów nigdy nie wyprowadza się w pełni, tylko jedną nogą, jak na przykład Andrzej Mleczko. I tylko Stefania Grodzieńska mawiała, że najpiękniejszym budynkiem w Krakowie jest Dworzec Główny, bo stamtąd odchodzą pociągi do Warszawy. Nie wiem, co ją ugryzło. Wiem natomiast, że "Extra Cracoviam non est vitae" – poza Krakowem nie ma życia. A jeśli jest, to co to za życie!