Po wydaniu wyroku w sprawie Mirosława G. sędzia Igor Tuleya w mediach tłumaczył powody swojej decyzji. Mocno krytykował też sposób działania CBA, co wywołało pytania o granice swobody wypowiedzi. Nakreśla je w rozmowie z naTemat profesor Jerzy Stępień, były sędzia i były prezes Trybunału Konstytucyjnego.
Po sporej liczbie wypowiedzi w mediach, Igor Tuleya – sędzia, który sądził doktora Mirosława G. – zamilkł. Najpierw TVP Info podało, że dostał od swojego przełożonego zakaz wypowiedzi publicznych. Później okazało się, że to sam Tuleya zdecydował o przerwaniu kontaktów z mediami.
Słowa sędziego skrytykował minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Stwierdził, że porównanie działań CBA do metod stalinowskich obraża jego i pamięć jego ojca, który padł ofiarą represji w tym okresie. – To sformułowanie obraża pamięć ofiar. Byłoby lepiej żeby sędziowie powstrzymywali się od takich komentarzy – stwierdził w rozmowie z Radiem ZET Gowin. Zapewnił jednak, że nie zamierza w tej sprawie interweniować.
W poniedziałek oświadczenie w sprawie słów sędziego Tulei wydał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Dariusz Ślepokura. W komunikacie czytamy, że śledczy są zdumieni zachowaniem sędziego.
Oświadczenie prokuratury ws. sędziego Tulei:
Jedyną możliwą i przyjętą w państwie prawa- w Rzeczpospolitej Polskiej formą dyskusji z orzeczeniem niezawisłego sądu jest skorzystanie z drogi kontroli instancyjnej.
Tym samym zdumienie wywołuje aktywność medialna w kolejnych dniach sędziego orzekającego, w trakcie której on sam nawiązując do wydanego orzeczenia zdaje się świadomie łamać powszechnie obowiązujące w tym zakresie reguły i zwyczaj. CZYTAJ WIĘCEJ
Pozostało jednak pytanie, czy sędzia powinien mówić o wyroku poza salą rozpraw i jakie mogą mu grozić konsekwencje służbowe. Odpowiedzi udziela prof. Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego, który karierę prawniczą zaczynał jako sędzia sądu powiatowego, a później rejonowego.
Sędzia, jeszcze przed ogłoszeniem wyroku, może powiedzieć żonie przy kolacji, że ten oskarżony to straszny bydlak?
Oczywiście, że może, przecież jest człowiekiem. Kiedy byłem sędzią, często rozmawiałem z żoną o sprawach, które prowadziłem. Ważne, by ta rozmowa pozostała w domu, sędzia nie może swoich poglądów ujawniać publicznie. Jeśli chodzi o sprawę i o wyrok, to może dawać ocenę tylko dowodom. Jedynie one są podstawą do wydania wyroku, intuicję sędzia powinien schować do kieszeni.
A już po wydaniu wyroku? Sędzia ma prawo, a może wręcz powinien, tłumaczyć w mediach swoją decyzję?
Wydaje mi się, że to na miejscu tylko bezpośrednio po ogłoszeniu wyroku. Wtedy jest czas, by ewentualnie zorganizować konferencję prasową i wyjaśnić dziennikarzom powody swojej decyzji. Później jednak powinien wstrzymać się od aktywności w mediach. To sala rozpraw, a nie studio telewizyjne, jest miejscem, gdzie sędzia powinien uzasadnić swoją decyzję. Po to jest w ogóle instytucja ustnego uzasadnienia, którego jeszcze w XIX wieku nie było.
Poza tym pojawianie się w konkretnych telewizjach może tworzyć pytania: dlaczego pojawił się w stacji A, a nie w stacji B? Dlatego też by uniknąć takich wątpliwości, sędzia powinien ograniczyć się do otwartej dla wszystkich konferencji po wyroku. Zgodnie z prawem poza orzekaniem sędzia może prowadzić działalność naukową i publicystyczną. Z tym, że w tej drugiej powinien poruszać ogólne problemy prawne, a nie konkretne sprawy – to byłoby złamanie prawa.
Sędzia może publicznie ujawniać swoje poglądy polityczne?
Nie. To byłoby złamanie prawa. Poglądy polityczne sędziego powinny zostać tylko dla niego.
Co dzieje się, kiedy sędzia przekroczy granice i jego zaangażowanie w debatę publiczną staje się zbyt intensywne?
W takim wypadku sędzia może zostać pociągnięty do odpowiedzialności przed sądem dyscyplinarnym. Przy każdym z nich działa rzecznik dyscyplinarny i może zdecydować o pociągnięciu takiego sędziego do odpowiedzialności. W najbardziej skrajnym wypadku taki sędzia może zostać wydalony ze służby. W Polsce rocznie zdarza się kilka takich przypadków, ale nie są one raczej nagłaśniane przez media. Najczęściej dotyczą jakichś przestępstw, wykroczeń, łapownictwa. Z lżejsze przewinienia stosuje się upomnienie lub przeniesienie na inne stanowisko czy do innego sądu.
To jednak konkretne przypadki, gdzie mamy paragraf, który został złamany. W przypadku nadmiernego korzystania z wolności wypowiedzi nie ma żadnych konkretów.
To prawda. Wydaje mi się, że ta kwestia nie jest w naszym prawie uregulowana, może trzeba by to zrobić. Nie śledzę dokładnie orzecznictwa sądów dyscyplinarnych, może są precedensy w tej dziedzinie, ale nie wydaje mi się. Sądzę, że ta kwestia wymaga uregulowania.
Co może prezes sądu? Czy może zabronić sędziemu wypowiadać się w mediach?
Prezes sądu nie jest zwierzchnikiem służbowym sędziego, więc według mnie nie może nałożyć takiego zakazu. Nie wydaje mi się też, aby taki zakaz mógł nałożyć sąd dyscyplinarny. Ta kwestia, jak kilka innych dotyczących sędziów, wymaga doprecyzowania i uregulowania.