Adam Hofman w "Faktach po faktach" na antenie TVN24 przekonywał, że Roman Giertych i Michał Kamiński krytykują PiS, bo są na usługach PO.
Adam Hofman w "Faktach po faktach" na antenie TVN24 przekonywał, że Roman Giertych i Michał Kamiński krytykują PiS, bo są na usługach PO. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Michał Kamiński i Roman Giertych są dziś na usługach rządu zamian za intratne zlecenia i prace dla swoich przyjaciół, CBA w sprawia doktora G. działało zgodnie z zasadą zero tolerancji, prof. Gliński zniknął, ponieważ jest człowiekiem chcącym rozmawiać o konkretach, a tych nie lubi rząd. Tak najważniejsze wydarzenia ostatnich dni w programie "Fakty po faktach" komentował rzecznik PiS, Adam Hofman.

REKLAMA
- Michał Kamiński i Roman Giertych to starzy fighterzy tamtej strony - mówił w "Faktach po faktach" na antenie TVN24 rzecznik prasowy Prawa i Sprawiedliwości, Adam Hofman. I dodał, że byli politycy związani z rządem Jarosława Kaczyńskiego dzisiaj często zachowują się niczym Stefan Niesiołowski. Jego zdaniem, robią to ponieważ rządząca Platforma Obywatelska odpowiednio ich wynagradza.
Negatywne komentarze pod adresem PiS, które głosi Michał Kamiński mają być ceną jaką płaci za stanowiska, które jego przyjaciele mieli otrzymać m.in. w MSZ. - Jego ludzie są zatrudniani na różnych stanowiskach. Jego przyjaciel jest jednym z ambasadorów na Wschodzie - twierdził Hofman. Przypominając jednocześnie, że Roman Giertych jako prawnik otrzymuje od ludzi rządu różnego rodzaju zlecenia - w tym od szefa dyplomacji Radosława Sikorskiego, czy syna Donalda Tuska, którego mecenas próbuje obronić przed uwikłaniem w aferę Amber Gold. - Za to muszą płacić aktami na nas - uważa polityk PiS.
CBA miało zero tolerancji dla przestępców
Rzecznik ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego odniósł się też do głośnego wyroku w sprawie dr. Mirosława G., w uzasadnieniu którego sędzia Igor Tuleya stwierdził, iż CBA dopuszczało się metod kojarzących się z czasami terroru stalinowskiego. W opinii Adama Hofmana, dzisiaj wielu polityków i publicystów, którzy poparli Tuleyę ma problem, ponieważ sędzia ostatecznie nie zdecydował się jeszcze na złożenie zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy prowadzących sprawę doktora G.

Hofman stwierdził, że postępowanie CBA w tamtym przypadku przynajmniej pokazywało, że respektowana była zasada zero tolerancji dla przestępców. Tymczasem obecnie politycy PO lansują tezę, iż ze złoczyńcami trzeba postępować łagodnie. Za przykład tragicznych konsekwencji takiego podejścia poseł podał niedawne wydarzenia z Sanoka, gdzie policja przez długi czas czekała z uderzeniem. - Ta sytuacja doprowadziła do śmierci niepełnoletniej dziewczyny - przekonywał.
Polityk ocenił także, iż po aferze, której głównym bohaterem stał się znany kardiochirurg, co prawda długo nie przeprowadzono żadnego przeszczepu serca, ale ostatecznie wyeliminowano też przyzwolenie środowiska lekarskiego na korupcję. Bo zdaniem Hofmana, przed spektakularną akcją CBA lekarze uważali, że to normalne, iż ktoś musi "posmarować", by otrzymać odpowiednią opiekę.
Wbrew uzasadnieniu wyroku, który usłyszał Mirosław G., Hofman przekonywał, że lekarz z pewnością brał łapówki za przeprowadzenie określonych operacji. I żadnego znaczenia nie ma tu, iż sąd wykazał, że pacjenci przekazywali doktorowi G. koperty dopiero po zabiegu.
"Może da się wymienić Tuska"
Rzecznik PiS odniósł się też do faktu, iż ze sceny politycznej bez śladu zniknął ostatnio kandydat jego ugrupowania na następcę premiera Donalda Tuska, prof. Piotr Gliński. Przekonywał, że Gliński to człowiek, który chce rozmawiać o konkretach, a tych nie lubi rząd, więc profesor nie ma z kim rozmawiać. Jednocześnie poseł wierzy, że wkrótce może pojawić się nadzieja na to, że Donalda Tuska uda się usunąć z fotelu premiera, a Piotr Gliński będzie miał szansę go zastąpić. - Może Tuska da się wymienić - przekonywał Hofman. A na potwierdzenie swoich słów polityk chciał się nawet zakładać z prowadzącą program Katarzyną Kolendą-Zaleską.
Gość sobotnich "Faktów po faktach" zabrał też głos w gorącym ostatnio sporze, czy warto jeszcze wrzucać pieniądze do puszek wolontariuszy WOŚP. Adam Hofman zadeklarował, iż pieniądze jutro wrzuci, ponieważ przy narodzinach swoich dzieci widział ile sprzętu w szpitalu było oznaczonych logo fundacji Jurka Owsiaka. - Dawno, dawno temu, jak byłe jeszcze w liceum to sam zbierałem - wyznał. Dodał jednak, iż nie jest mu natomiast po drodze z poglądami Owsiaka. WOŚP wspiera tylko dlatego, że robi ona zbyt dużo dobrego.
Źródło: TVN24