Jakub Karnowski, prezes PKP zabrał głos w sprawie strajku zapowiadanego przez kolejarzy na piątek. Jest zaskoczony i zdziwiony faktem, że strona społeczna się na niego zdecydowała. Jego zdaniem, 99 proc. zniżki dla kolejarzy za przejazd pierwszą klasą to relikt przeszłości, z którym koleje muszą walczyć, aby przetrwać.
Kolejarze zapowiedzieli strajk ostrzegawczy na piątek w godz. 7 – 9. Związkowcy domagają się zachowania dotychczasowych ulg na przejazdy koleją lub rekompensatę w wysokości 720 zł podwyżki. – W zamian za jeżdżenie pierwszą klasą kolejarze oczekują 8,5 tys. zł rocznie. To suma abstrakcyjna, zwłaszcza w momencie gdy mamy 4,5 mld złotych długu. Niepokoi nas, że ten spór jest przerzucamy na pasażerów – mówił Jakub Karnowski.
Prezes PKP jest zdziwiony strajkiem zapowiedzianym przez kolejarzy. – Czy liderom związkowym chodzi tylko o to, że nie będą mogli jeździć pierwszą klasą? Bo do tego sprowadza się zmiana jakościowa którą wprowadzamy. W zakresie drugiej klasy ulga pozostanie na dotychczasowym poziomie 99 proc. Na miłość boską, tu chodzi tylko o to, że nie będą mogli podróżować pierwszą klasą. Ta zarezerwowana jest dla naszych najlepszych pasażerów – grzmiał prezes PKP.
Jakub Karnowski czuje się zaskoczony piątkowym strajkiem. – Mamy dwie doby. Został powołany sztab kryzysowy. Problem polega na tym, że nie wiemy gdzie ma się odbyć strajk. Najbardziej zaskoczeni będą pasażerowie. Najlepiej by było zmienić czas strajku na mniej dokuczliwy dla ludzi – podpowiadał Karnowski. Prezes PKP przypomniał jednocześnie, że obecne ulgi zostały wprowadzone 1 maja 1989 roku. – To relikty PKP, z którymi musimy sobie poradzić, aby uratować grupę PKP – mówił Karnowski.
Sławomir Nowak: Tylko pasażerowie mają prawo strajkować
Tuż po konferencji szefa PKP głos w sprawie zabrał także minister transportu Sławomir Nowak. Stwierdził, że informacja o zerwaniu rozmów przez stronę związkową wpisuje się w jego najgorsze oczekiwania. – Mam wrażenie, że strona związkowa szuka wyłącznie pretekstów, aby zastrajkować. Jedynymi, którzy mają prawo strajkować, są pasażerowie – mówił Nowak.
Minister transportu żałuje, że rozmowy skończyły się fiaskiem, a związkowcy przyjęli brutalną formę protestowania. Wyznaczyli bowiem termin strajku na godziny szczytu, czyli między godz. 7 a 9. – Zwracam się z serdeczną prośbą do kolejarzy, aby odwołali ten strajk, lub zmienili jego godzinę. Piątek będzie jednym z najzimniejszych dni w roku. Proszę nie znęcać się nad pasażerami i nie robić z nich zakładników swoich interesów – nawoływał Sławomir Nowak.
Według Nowaka, spór o zniżki jest niepoważny. Przyznaje, że kolejarze mogą strajkować, bo gwarantuje im to prawo. Powinni robić to jednak w czasie bardziej wygodnym dla pasażerów. Zapytany przez dziennikarzy o proponowaną przez niego datę strajku odpowiedział z uśmiechem na ustach – 29 lutego 2013 roku.