"Kościół ma nadzieję, ze ludzie czytając oświadczenie Episkopatu zrezygnują z przeczytania mojej książki. Reakcja pokazuje, że wciąż myśli w kategoriach teorii spiskowych" – mówi w wywiadzie dla naTemat Ekke Overbeek, autor książki "Lękajcie się" o pedofilii w polskim Kościele.
Pomijanie faktów, symulowanie obiektywizmu i neutralności, manipulowanie emocjami – Episkopat na pańską książkę zareagował miażdżącą wręcz krytyką…
Ekke Overbeek: Zapoznałem się z tą reakcją i muszę powiedzieć, że uderzające są w niej trzy podstawowe rzeczy. Po pierwsze, Episkopat w ogóle nie odniósł się do najważniejszej części książki, mianowicie świadectw tych osób, które padły ofiarą pedofilii. W oświadczeniu Episkopatu nie ma słowa empatii dla nich, co jest zresztą bardzo charakterystyczne. Po drugie, przedstawiciele Kościoła w ogóle nie odnoszą się do argumentacji tej książki. A w końcu po trzecie, oskarżając mnie, że działam w złej wierze, po prostu próbują podkopywać moją wiarygodność. To nie jest dobra metoda dyskusji.
Episkopat chce zniechęcić czytelników do "Lękajcie się"?
Moim zdaniem to jest właśnie celem. Kościół ma nadzieję, że ludzie czytając to oświadczenie zrezygnują z przeczytania mojej książki. Reakcja pokazuje, że Episkopat myśli w kategoriach teorii spiskowych, że tutaj ktoś chce atakować Kościół, polować na księży. A pedofilia jest przecież bardzo ważnym problemem, szczególnie z punktu widzenia dobrze pojętego interesu Kościoła. Duchowni stoją przed wyborem: mogą w cywilizowany sposób, tak jak w innych krajach, podejść do tej sprawy, albo iść taką drogą jak dotychczas, która polega na tym, że co chwila jakaś afera z pedofilią wychodzi na jaw.
Porozmawiajmy o konkretach. Podstawowych zarzut Episkopatu jest bowiem taki, że nie zająknął się pan o dokumencie związanym z postępowaniem odnośnie przypadków pedofilii, który był przygotowany w marcu ubiegłego roku. Jak pan na to odpowie?
To nie jest prawda. Wspominam fakt, że Episkopat odniósł się do problemu pedofilii, ale zrobił to wyłącznie pod wpływem Watykanu, bo po prostu musiał. W książce zwracam uwagę, że przy tej okazji Episkopat wykluczył materialną odpowiedzialność za pedofilię. Stwierdzenie typu: "zero tolerancji" i "pełna ochrona ofiar" to są puste słowa. Trudno sobie wyobrazić, by stanowisko biskupów było inne niż takie deklaracje. Chodzi przecież nie o słowa, a o czyny, A tych nie ma.
Ks. Józef Kloch, rzecznik Episkopatu, narzeka z kolei, że nawet nie przyszedł pan do niego, by porozmawiać o stanowisku Kościoła.
Rozmawiałem z nim, ale przed tym dokumentem z marca 2012 roku. Potem nie widziałem potrzeby, bo nic się ważnego nie zmieniło. To, że Episkopat mówi, że nie ma tolerancji dla pedofilii, to jest tylko powielanie wcześniejszych oświadczeń. Warto dodać, że ks. Kloch na pytanie, ile przypadków pedofilii jest w Polsce, odpowiedział, że kilka. Całą sprawę zbagatelizował.
Pada też zarzut, że insynuuje pan "kulturę milczenia" w polskich mediach na temat pedofilii, a następnie pomija pan artykuły na ten temat z prasy katolickiej. Nie sięgnął pan po te źródła?
Ewidentna nieprawda. Polskie media nie milczą, tylko unikają niektórych istotnych pytań, które należy zadawać. Ja cytuję również katolickie media, takie jak np. "Tygodnik Powszechny", "Więź" i "Kontakt". Robię to, by pokazać, że Kościół ma inną twarz, nie tylko bezdusznej instytucji, z którą zderzają się tak często ofiary pedofilii. A poza tym, co z tego, że media, które są pod pełną kontrolą Kościoła piszą o pedofilii? Chodzi o czyny. Tych, jeszcze raz podkreślam, nie ma.
Naprawdę spodziewał się pan, że reakcja będzie inna? Że Kościół uzna argumenty przedstawione w książce "Lękajcie się"?
Szczerze? Ja w ogóle nie spodziewałem się reakcji. Ale jeśli już Kościół reaguje, powinien to robić w sposób dojrzały, a nie stosując personalne ataki, czyli metody, które są niedozwolone w uczciwej dyskusji.
Ekke Overbeek – holenderski dziennikarz, korespondent mediów holenderskich i belgijskich w Polsce. Autor książki "Lękajcie się. Ofiary pedofilii w polskim Kościele mówią".