
Reklama.
Kilka zdrowasiek jako zalecenie na recepcie? Choć brzmi to dość kuriozalnie nawet dla wielu osób głęboko wierzących o tym, że medycyna powinna stosować religijność jako jedną z metod leczenia właśnie przekonują naukowcy z renomowanego amerykańskiego ośrodka akademickiego Duke University. Przy współpracy z austriackim neurologiem prof. Raphaelem Bonellim badacze ze Stanów Zjednoczonych odkryli podobno dowody na to, iż wiara może zastąpić w procesie leczenia na przykład leki antydepresyjne. Przekonują też, że medycyna powinna sięgać po katechezę w ramach profilaktyki zdrowia psychicznego i w walce ze skłonnościami samobójczymi.
Czytaj więcej: Wojciech Cejrowski: Żyłoby się lepiej, gdyby katolicyzm był oficjalną religią Rzeczpospolitej
- Depresja, uzależnienia a także samobójstwa w sposób jednoznaczny rzadziej występują u osób religijnych niż u ateistów - zapewnia austriacki naukowiec w rozmowie z portalem Kathpress.at. Z badań prof. Bonelliego i specjalistów z Duke University wynika bowiem, że zaledwie niewielki ułamek przypadków problemów psychicznych dotyka tych, którzy są osobami religijnymi. Badacze podkreślają tymczasem, że po przeanalizowaniu wszystkich znanych opracowań na temat relacji między dobrym zdrowiem psychicznym, a życiem religijnym z ostatnich 23 lat w aż 72 proc. badań zawsze zwracano uwagę, że im głębsza wiara, tym silniejsza psychika danego człowieka.
W ocenie przekonujących o leczniczych właściwościach religii naukowców, oprócz właściwości antydepresyjnych najlepiej działa ona również jako sposób na walkę z różnego rodzaju nałogami. Wiara może podobno pomóc także w leczeniu demencji starczej. - Gdyby religia była lekarstwem, można powiedzieć, że z całą pewnością zostałaby dopuszczona - twierdzi Bonelli.
I ostro krytykuje zapatrzenie dzisiejszych psychiatrów w teorie Freuda, który twierdził, iż religijność może być tylko czynnikiem utrudniającym leczenie psychiatryczne. - Freud odkrył wiele wspaniałych rzeczy, ale w przypadku religii jego oczywiście antyreligijne uprzedzenia zwiodły go na manowce. Obserwacje pacjentów pozwalają wykluczyć słuszność jego wypowiedzi, że religia to „kolektywna nerwica natręctw” - ocenia naukowiec z Austrii.
Dlaczego religijność jest tak dobra dla zdrowia? W ocenie amerykańskich i austriackich naukowców, wszystko przez poczucie związku z istotą wyższą, która "daje ludziom poczucie stabilności i czyni im dobrze”. Profesor zaznacza jednocześnie, że raczej nigdy nie będzie tak, iż wystarczy praktykować wiarę, by ustrzec się choroby psychicznej. - Także osoby religijne będą wciąż cierpieć na choroby psychiczne lub targać się na swoje życie - ostrzega. Bonelli tłumaczy też, że nie chodzi tylko i wyłącznie o jedną religię. W jego ocenie, zbawienny dla zdrowia wpływ mają wszystkie największe religie świata.
Źródło: Kathpress.at