Wojciech Cejrowski: Mnie, jako katolikowi, żyłoby się lepiej, gdyby katolicyzm był oficjalną religią Rzeczpospolitej
Wojciech Cejrowski: Mnie, jako katolikowi, żyłoby się lepiej, gdyby katolicyzm był oficjalną religią Rzeczpospolitej Fot. Michał Grocholski / Agencja Gazeta
Reklama.
Zdaniem Wojciecha Cejrowskiego, obecnie Polska jest w podobnej sytuacji, co po zaborach. Tyle, że teraz mieliśmy wyłącznie zabór sowiecki. Potem zaś zostaliśmy "stopniowo skolonizowani przez Unię Europejską". Cejrowski radzi, by zastosować się do słów hymnu: "Co nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy". – Niepodległość zdobywa się wyłącznie czynem zbrojnym. A zatem, kto pragnie niepodległości, musi być gotowy wyjść na ulice – twierdzi podróżnik.
Wojciech Cejrowski uważa też, że "w polityce trzeba być mężczyzną, a nie tchórzliwym chłoptasiem. – Trzeba podejmować mocne, odważne decyzje, trzeba być Churchillem,
a nie Chamberlainem, trzeba mieć cojones jak Margaret Thatcher, nie wolno bać się własnego narodu – przekonuje dziennikarz w wywiadzie. I podkreśla, że w obecnej władzy brak jest mężczyzn. – Pełno tam pięknoduchów, chłoptasiów i leni – twierdzi Cejrowski i pyta, czy "Tusek", jak nazywa premiera, ma plan na wypadek, gdyby Polsce coś się stało. Zdaniem Cejrowskiego, Donald Tusk potrafi bowiem tylko powtarzać, że nic złego się nie stanie.
Podróżnik odnosi się też do swojej prezydentury. Twierdzi bowiem, że mógłby zostać prezydentem, ale tylko w formie przypominającej tę z USA – gdzie głowa państwa może stanowić prawo. Jak wyglądałaby władza pod prezydentem Wojciechem Cejrowskim? "Likwidacja wszystkiego, co niepotrzebne". Cejrowski w kwestii prawa wyznaje zasadę "wszystko, co nie jest zakazane, jest dozwolone, a państwo nie wtrąca się w to, jak robisz to, co jest dozwolone".
Niestety, jednocześnie Cejrowski mówi:
Wojciech Cejrowski
Dziennikarz, podróżnik

Mnie, jako katolikowi, żyłoby się w Polsce lepiej, gdyby katolicyzm był oficjalną religią RP. (…) Były już w Rzeczypospolitej takie czasy, gdy nasze państwo uznawało za katolicyzm za swoją religię państwo, a i był to jednocześnie złoty wiek RP, a ponadto czasy wyjątkowej tolerancji dla innowierców.

"Do rzeczy"

Wygląda więc na to, że Wojciech Cejrowski chciałby wrócić do lat '90, kiedy faktycznie panowała zasada "co nie jest zakazane, jest dozwolone". Były to złote czasy dla rozmaitej maści krętaczy, którzy sprytnie omijali przepisy i dorabiali się fortun – jak chociażby słynny aferzysta Bogusław Bagsik. Wiemy też, co byłoby zakazane w państwie Cejrowskiego: wszystko, czego nie akceptuje polski Kościół. Na szczęście, patrząc po Waszych komentarzach, Cejrowski na fotel prezydenta ma małe szanse.
Źródło: "Do rzeczy"