
"Gurba, daj Pan 5" – taki napis pojawił się już na ponad 1,5 tys. zdjęć ludzi z całego świata. Cztery studentki dziennikarstwa z Krakowa dostaną 5 z przedmiotu "Dziennikarstwo web 2.0", jeśli do końca maja uda im się zebrać 10 tys. zdjęć z takim samym napisem. Dostają fotografie z całego świata, ale najbardziej aktywni są Polacy, którzy dotychczas mieli opory przed włączaniem się w takie akcje. Pomagają też celebryci: Ewa Wachowicz, Kamil Bednarek czy Zbigniew Wodecki.
REKLAMA
Kto bardziej zaangażował się w waszą akcję "Gurba, daj Pan 5"? Polacy czy ludzie z zagranicy?
Jola Szkudlarek: Ku naszemu sporemu zdziwieniu więcej zdjęć dostajemy od internautów z Polski. Wcześniej spodziewałyśmy się, że bardziej aktywni będą obcokrajowcy. W Polsce tego typu akcje na Facebooku raczej nie spotykają się z większym odzewem, za to w innych krajach są bardzo popularne. Dlatego na początku próbowaliśmy reklamować się poza Polską.
Jednak przede wszystkim pomogli nam nasi znajomi – to od nich zaczęliśmy akcję. Kiedy założyłyśmy profil zaprosiłyśmy ich do polubienia i już pierwszego wieczora miałyśmy sto lajków. Bez chodzenia, bez proszenia, bez przypominania. To niesamowicie nas ucieszyło. A od naszych znajomych akcję przejęli ich znajomi tak to zaczęło się rozchodzić.
Czyli jesteście autorkami przełomu w polskich mediach społecznościowych – jako pierwsze skłoniłyście Polaków do wysyłania swoich zdjęć. Całkiem spore osiągnięcie, jak na pracę zaliczeniową na studia.
Ania Szumska: Jesteśmy bardzo zaskoczone tym, że Polacy tak fajnie zareagowali na naszą akcję. Chyba rzeczywiście to nasz pierwszy mały sukces. Ale głównym sukcesem będzie uzbieranie 10 tysięcy zdjęć.
Dużo pracy wymagało od was przełamanie tej masy krytycznej, po przekroczeniu której akcja zaczyna żyć swoim życiem, staje się wiralem?
A.Sz.: Jak mówiła Jola najpierw pomogli nam znajomi, którzy przesyłali link do fanpage'a swoim znajomym, a oni dalej i dalej. Ale takim przełomem było zaangażowanie się w akcję celebrytów. Najpierw zdjęcie przysłała nam Ewa Wachowicz i nawet nagrała filmik "Przepis na Gurbę". Później zaczęli się w akcje włączać kolejni: Kamil Bednarek, Zbigniew Wodecki…
Karolina Palyga: O, właśnie przysłał zdjęcie Karol Kłos, siatkarz z reprezentacji Polski.
A.Sz.: O, tak to wygląda. Co chwilę przychodzą nowe foty.
Ile ich dostajecie każdego dnia?
K.P.: Różnie to bywa. Najpierw to było kila, później kilkanaście, teraz to około 30 zdjęć dziennie. Bardzo pomogło nam też zaangażowanie mediów. Po każdej wzmiance o nas widać w statystykach, że nowi ludzie dowiedzieli się o naszej akcji i lajkują, a później przysyłają zdjęcia.
To zajęcie się nimi musi zajmować całkiem sporo czasu…
K.P.: No właśnie, a nasze licencjaty same się nie napiszą (śmiech). Ale tak się wciągnęłyśmy w tę akcję, że jak tylko pojawiało się nowe powiadomienie na Facebooku, albo nowy mail, to automatycznie wszystkie sprawdzałyśmy. Dlatego zmieniłyśmy system i nie wrzucamy już pojedynczych zdjęć, ale całe pakiety. Dzięki temu zaoszczędziłyśmy nieco czasu.
Macie jakąś ulubioną fotografię? Która jest najbardziej dla was zaskakująca?
Sylwia Kupiec: Nie mamy swojej faworytki, ciężka byłoby ją wybrać z takiego ogromu zdjęć. Poza tym niemal każde jest zaskakujące, nietypowe i dziwne: robione w domu, na ulicy, na drzewie, w pracy. Niedawno dostałyśmy zdjęcie z obrad Rady Miasta w Krakowie, a na ekranie było napisane "Gurba, daj Pan 5". To niesamowite jak pomysłowi są ludzie. Czasami ludzie idą do szkoły, przedszkola czy do pracy, robią zdjęcia wszystkim, którzy tam są i wysyłają nam całe pakiety.
A jak zareagował na to wasz wykładowca, pan Gurba? Jego nazwisko jest teraz chyba najpopularniejszym nazwiskiem w polskim internecie.
S.K.: Jest zaskoczony tym, jak bardzo rozwinęła się ta akcja. O ile my po prostu się tym bawimy, on bada to wszystko pod kątem naukowym. Sprawdza, jak rozwija się taka akcja, jaka jest rola przypadku w odniesieniu sukcesu takiego pomysłu.
Dostajecie już oferty pracy z agencji zajmujących się social mediami?
K.P.: Nie (śmiech). Ale gdyby taka się trafiła, byłybyśmy szczęśliwe. Dziennikarstwo to wcale nie jest jedyny kierunek, w którym chciałybyśmy się realizować. Jeśli więc będzie okazja sprawdzenia się i rozwoju w social mediach, to super.
A co, jeśli jednak nie uda się 10 tys. zdjęć zebrać przed końcem maja?
J.Sz.: Nie zakładamy takiego scenariusza. Wierzymy, że się uda i robimy wszystko, żeby udało się ten cel osiągnąć. Musi się udać!
Okej, to idę namawiać koleżanki i kolegów z redakcji, żeby też przysłali swoje zdjęcia.
Redakcja naTemat apeluje: Gurba, daj Pan 5
