
Ostatnio głównym narkotykiem w Warszawie jest kokaina. W kręgach artystycznych dotąd zawsze był alkohol i jointy, a teraz jest koks. Telefon, diler przyjeżdża i wszyscy wciągają. Kiedyś może dwóch, trzech kumpli opieprzało gram koksu w kiblu, nie dzieląc się z resztą, a teraz jest impreza, 40 osób i wszyscy się zrzucają. Mnie też parę razy się zdarzyło spróbować, trzy razy kwas, pięć razy koks, ale teraz tai-chi.
Zadzwoniliśmy do kilku znanych osób, aby porozmawiać na temat obserwacji Tymańskiego. Większość z nich nie chciała jednak poruszać tematu, o którym "nie mają nic do powiedzenia".