Czy do polskich przedszkoli zawitają sex-boxy? Wątpliwe, ale rodzice wolą dmuchać na zimne
Czy do polskich przedszkoli zawitają sex-boxy? Wątpliwe, ale rodzice wolą dmuchać na zimne Fot. Bartłomiej Barczyk / Agencja Gazeta

"Musimy powiedzieć ministerstwu krótkie i stanowcze: nie możemy! Wyślijcie to wszystkim, którym nie jest obojętny los dzieci!" – tak brzmi dramatyczny apel mailowy, który od jakiegoś czasu przesyłają sobie rodzice przedszkolaków. Teraz dorośli boją się, że ich dzieci będą edukować się seksualnie już w wieku 4 lat, a edukacyjną pomocą będą pluszowe narządy płciowe.

REKLAMA
A wszystko przez konferencję Ministerstwa Edukacji Narodowej. MEN współorganizował ostatnio konferencję poświęconą seksualności osób nieletnich i małoletnich. W jej trakcie prezentowano m.in. różne modele edukacji seksualnej w Europie.
O sprawie natychmiast napisały prawicowe i katolickie portale, strasząc rodziców tym, że 4-latki będą się uczyły o seksie. Oliwy do ognia dolali internauci, którzy opisywali jak na przykład wygląda system takiej edukacji w Szwajcarii. W cytowanym przez "Głos Wielkopolski" anonimowym wpisie na forum internautka opisuje, że w kraju zegarków i sera padają propozycje, by już 4-latki podlegały edukacji seksualnej.
Największe kontrowersje budzi jednak sposób, w jaki Szwajcarzy chcą nauczać dzieci o seksie. Mają zamiar bowiem nie tylko opowiadać czy czytać, ale też wykorzystywać "erotyczne gadżety". Relacje wspominają o lalkach, ale też pluszowych penisach i waginach, które mają znajdować się w sex-boxach. W Szwajcarii faktycznie pojawiły się takie projekty – już 2 lata temu – i wzbudzały równie dużo kontrowersji. Szwajcarzy ostatecznie postanowili zmienić nazwy "sex-box", ale trzymają się ogólnej koncepcji, co podkreślał w 2011 tamtejszy minister edukacji.
logo
Tak wygląda zawartość sex-boxa: pluszowy penis i wagina Fot. mat. promocyjne

Na forach i prawicowych portalach wiele artykułów straszy, że taka forma nauki przybędzie również do Polski, a konferencja MEN jest tego najlepszym dowodem. Atmosferę wokół "sex-boxów" i szwajcarskiego modelu podsycają hierarchowie kościelni i prawicowi aktywiści. Abp Stanisław Gądecki stwierdził w Boże Ciało, że edukacja seksualna jest po prostu zła.
W efekcie rodzice, przestraszeni tym, że ich maluchy mogłyby bawić się pluszowymi penisami i waginami, przesyłają sobie ostrzegawcze e-maile ze wspomnianym wcześniej apelem. Część z nich, jak podkreśla "Głos Wielkopolski", pisze też do samego ministerstwa. W piątek zaś odbył się protest "Ręce precz od naszych dzieci" organizowany przez Prawicę RP.
MEN jeszcze nie ustosunkował się do tych obaw, ale patrząc na losy spraw takich jak in vitro czy związki partnerskie, możemy być prawie pewni, że pluszowe seks-zabawki w najbliższych latach do Polski nie zawitają.
Czytaj także: