Witold Gadowski przeprowadza w serwisie wPolityce analizę nazwy popularnego zespołu Enej. Zarzuca muzykom, że inspirowali się zbrodniarzem ukraińskiego UPA Petro Olijnykiem. O zarzutach publicysty i odpowiedzi zespołu rozmawiamy z Łukaszem Kojrysem, współzałożycielem zespołu, dzisiaj jego menadżerem.
Rozmawialiśmy już z autorem tego artykułu, wyjaśniliśmy mu, że jego zarzuty są bezpodstawne. Po naszej rozmowie umieścił już na swoim profilu sprostowanie, czy oświadczenie, w którym zapewnia, że rozwialiśmy jego zarzuty. Niestety jednak nadal nie ma żadnego sprostowania na portalu, na którym opublikowano ten artykuł.
A napisano tam po prostu nieprawdę, która bez sensu dzieli nasze narody i wprowadza między nimi nienawiść. Oczywiste jest, że nazwa naszego zespołu nie pochodzi od pseudonimu zbrodniarza UPA, ale od bohatera "Eneidy" Iwana Kotlarewskiego. To jest niezwykle popularna na Ukrainie książka, można ją porównać nawet do "Pana Tadeusza".
Nie wiedzieliście, że jest ktoś taki jak Petro Olijnyk, pseudonim "Enej"?
W 2002 roku, kiedy wymyślaliśmy nazwę zespołu, nie mieliśmy internetu, nie mogliśmy sprawdzić, co jeszcze ona oznacza. Trudno nas podejrzewać o fascynację UPA – wokalista zespołu, "Lolek", miał wtedy 13 lat. Zapewniam, że gdybyśmy wiedzieli, że nazwa odnosi się nie tylko do książki Kotlarewskiego, użylibyśmy innej nazwy. O Olijnyku dowiedzieliśmy się dopiero jakieś 5 lat temu, musieliśmy się tłumaczyć kilka razy, ale nikt takich zarzutów nie przedstawiał w mediach.
Jak duża jest wasza cierpliwość? Na stronie artykułu nadal nie ma żadnego sprostowania.
Nie wiem jak bardzo cierpliwi jesteśmy, ale na pewno nie chcemy występować na drogę sądową. To tylko pogorszyłoby sprawę i nagłośniło te zarzuty. Mam nadzieję, że wkrótce sprostowanie pojawi się nie tylko na Facebooku pana Gadowskiego, ale i na portalu wPolityce. Ale przede wszystkim mógł wszystko sprawdzić wcześniej, mógł zadzwonić, napisać. A tak, przyjął sobie jakąś teorię i pod nią podporządkował wszystko.
To mocno zaszkodzi waszemu wizerunkowi?
Myślę, że nie, że to jednak margines. Wystarczy spojrzeć na nasze teksty, na nasze płyty. Jesteśmy zupełnie apolityczni i zależy nam na pojednaniu obu narodów, a nie na dzieleniu. Potępiamy każdą zbrodnię i chcemy zgody. Tymczasem w naszym ostatnim teledysku, który częściowo jest nagrywany w stodole, prawicowcy dopatrują się nawiązań do palenia ludzi żywcem. Nie wiem jak bardzo zaściankowo trzeba myśleć, żeby coś takiego sugerować.
Najnowsza teoria spiskowa rodem z prawej strony polskiej publicystyki: olsztyński zespół Enej podprogowo zachęca do niszczenia Polaków. Powód? Nazwa - identyczna jak pseudonim jednego ze zbrodniarzy UPA. Jako olsztynianka, choć stuprocentowa Polka, czuję się w obowiązku wyjaśnić: pierwszym Enejem był bohater ukraińskiego eposu sprzed blisko 200 lat, a muzycy zespołu od zawsze są orędownikami pojednania obu narodów. CZYTAJ WIĘCEJ