Swastyka to dzisiaj w Europie symbol rasistów i neonazistów. Nawet jeśli w Azji ma zupełnie inne znaczenie.
Swastyka to dzisiaj w Europie symbol rasistów i neonazistów. Nawet jeśli w Azji ma zupełnie inne znaczenie. Fot. Grzegorz Dabrowski/AG

Swastyka w naszym kręgu kulturowym kojarzy się dzisiaj jednoznacznie. Od czasu do czasu trafi się tylko prokurator, jak ten z Białegostoku, który w namalowanej na ścianie swastyce nie dopatrzył się symbolu nazistów. Rzeczywiście ponad ćwierć wieku działalności NSDAP bezpowrotnie oderwało symbol swastyki od jej pierwotnego znaczenia – symbolu szczęścia w kulturze buddystów i hinduistów.

REKLAMA
Dwadzieścia pięć lat zbrodniczej działalności nazistów wystarczyło, by zniszczyć symbol mający co najmniej dziesięć tysięcy lat. To z paleolitu pochodzi pierwsze malowidło z wizerunkiem swastyki. Symbol można było spotkać na wszystkich poza Australią kontynentach. Przez lata był uznawany za znak szczęścia, pomyślności i cnót. Przedstawiano nim bogów, umieszczano na zbrojach, monetach, herbach i stronach tytułowych książek.
Od zarania dziejów swastyka była powszechnie używana w Azji. Tam służyła przede wszystkim jako symbol Ganapatiego, hinduistycznego przywódcy średnich bóstw. Od przywołania symbolu swastyki zaczynano każdą modlitwę, krzyż z połamanymi ramionami pojawiał się też na pierwszych kartach świętych ksiąg. Znak był też obecny w buddyzmie, a wraz z nim przewędrował do Chin, gdzie został włączony do pisma oraz do Korei i Japonii. Jednak swastyka była także popularna w obu Amerykach i w Europie, gdzie jedną z jej wersji chętnie wykorzystywali Słowianie.
Jeszcze nawet w XX wieku często używano jej w różnych państwowych i niepaństwowych organizacjach na Starym Kontynencie. Wiele polskich rodów szlacheckich miało swastykę w swoim herbie. Także niektóre oddziały Wojska Polskiego oraz Liga Ochrony Powietrznej i Przeciwgazowej używały swastyki w odznakach. Polskie wydawnictwo IGNIS umieszczało symbol na swoich książkach. Wreszcie w 1920 roku znalazła się w herbie Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników, co przekreśliło jej dotychczasowe znaczenie i sprawiło, że po kilku latach zaczęła się kojarzyć tylko z masowym ludobójstwem dokonanym przez nazistów.
Nazistowscy przywódcy (na czele z samym Hitlerem) byli mocno zafascynowani mistycyzmem, magią i siłami nadprzyrodzonymi. Dlatego uznali, że krzyż z połamanymi zagiętymi ramionami będzie idealnym symbolem dla rasy aryjskiej. Wywodzić się ona miała od zamieszkującego Indie i Persję ludu Ariów. Według niedouczonych nazistów mieli oni położyć podwaliny pod hinduską cywilizację (co się zgadza), w tym przynieść tam znak swastyki (co nie jest prawdą). Poza tym Hitlera przekonywano, że Ariowie to potomkowie Pusztunów. Ci z kolei uważali się za Żydów zagubionych w górach.
Dość przypadkowy wybór doradców Adolfa Hitlera już na zawsze zmienił recepcję prastarego symbolu Hindusów. Do tego stopnia, że w Niemczech promowanie tego znaku jest zakazane. Podobne prawo spróbowano wprowadzić w całej Unii Europejskiej, jednak zaprotestowały środowiska imigrantów z Indii. Natomiast w Polsce są one niemal nieobecne, więc wydaje się oczywiste jakie przesłanie niesie swastyka namalowana na murze.Oczywiste dla wszystkich, poza prokuratorem Dawidem Roszkowskim z prokuratury w Białymstoku.

Białostocki prokurator uznał, że malowanie swastyk na murach to nie przestępstwo, bo swastyka to… hinduistyczny symbol szczęścia. W tej sytuacji nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać. Ale nie można załamywać rąk. Zakłócenie wykładu prof. Zygmunta Baumana we Wrocławiu pokazuje, że problem ze skrajną prawicą ma wymiar ogólnopolski. CZYTAJ WIĘCEJ


Czytaj także: