Jest kolejna afera! Premier nie tylko pojawił się na blogu swojej córki, ale dodatkowo na jednym ze zdjęć reklamuje markę odzieżową. Część portali i serwisów szybko podłapała fotografię i od niedzieli miota oskarżeniami, jakoby Donald Tusk wziął udział w reklamie. Jest premier, jest "skandal" i na dodatek jest blog Kasi Tusk. Przepis na aferę gotowy. Czy naprawdę sądzicie, że premier dałby się wciągnąć w taki idiotyzm? Odpowiadam: nie, nie dałby.
Przypadkowo, lub nie, poniżej zdjęcia rodzinnego jednej z najważniejszych osób w państwie, w tym samym wpisie Kasia Tusk wspomina m.in. o firmach produkujących drogie jak na portfel studentki kosmetyki Glossybox i Chanel, sklepach Zara i Mango. Na zdjęciach widnieje się logo Applea i kamery Nikon D600. „Najlepszy glossybox ever!”, „Nowy, ulubiony lokal w Gdyni”, „Łupy z przeceny: długa spódnica z Mango i idealna torebka z Zary” – zachwala córka premiera.
Co w tym towarzystwie robi premier Rzeczypospolitej Polski? Świadomie lub nie – jako osoba publiczna i łatwo rozpoznawalna - reklamuje producentów wyżej wymienionej produkcji. CZYTAJ WIĘCEJ
Przy okazji publikacji zdjęcia przypomniano, że kilka miesięcy temu premier na Twitterze zareklamował bloga córki. Efekt? Podobny, jak teraz. Smutne, że ojciec nie może w żaden sposób dać wyrazu dumy z działalności swojej córki. A potem musi się jeszcze tłumaczyć, pisząc: „Jestem po prostu dumny z córki jak każdy ojciec. Jeśli kogoś uraziłem – przepraszam”. Poza tym jest premierem, więc po prostu mógł. I wcale nie zrobił tym nic złego.

