
– Naziści na masową skalę eliminowali niepełnosprawnych, dopuszczali aborcję na Polakach i narodach "podludzi". Dzisiaj tego samego chcą feministki – twierdzi Anna Holocher, szefowa Sekcji Kobiet Ruchu Narodowego. Żeńska organizacja przy Ruchu miała pomóc rozprawić się z wizerunkiem narodowców jako "łysych nazioli" i radykalnych awanturników. Pomogła, ale tylko w połowie. "Łysymi naziolami" działaczki co prawda trudno nazwać, ale w radykalnej retoryce niewiele ustępują kolegom.
Anna Holocher wypowiadając się o feministkach wali z grubej rury. Te pokroju Środy, Szczuki i Graff w ostatnim wywiadzie dla Onetu porównuje do hitlerowców i mówi: "Dla nich człowiek niepełnosprawny nie powinien się rodzić, bo może być ciężarem dla matki. Nie na tym polega człowieczeństwa". Na pytanie o "punkty wspólne" odpowiada zaś: "Nie wyobrażam sobie współpracy z ludźmi o poglądzie odmiennym od mojego".
"Musimy mówić dosadnie"
Piętno "faszysty" się gdzieś tam przewija, głównie za sprawą mediów, ale już znacznie rzadziej niż jeszcze kilka lat temu, a to świadczy o tym, że nam polskim narodowcom udaje się odkłamać to, co przez prawie 70 lat zrobiła komuna i III RP.
Sapijaszko i Lebiedowicz bardziej niż o "faszystach" wolą mówić o tym, co działaczki Ruchu robią na co dzień. Pierwsza wymienia jednym tchem: – Chcemy być strażniczkami rodziny. Spotykamy się regularnie, co tydzień. Mamy krótkie prelekcje w kwestiach zdrowia, zdrowego żywienia, historii, polityki i przekazujemy naszą wiedzę innym poprzez fanpage. Organizujemy zbiórki dla domu samotnej matki, chcemy zrobić seminarium samoobrony przed gwałcicielami. Teraz też wspólnie z ONR organizujemy marsz na 1 sierpnia na Warszawskim Bemowie. Serdecznie zapraszamy!.

