
Urzędnicy są gotowi trzymać się przepisów nawet, jeśli zdrowy rozsądek mówi zupełnie co innego. Komisja rozstrzygająca przetarg na nowe autobusy dla warszawskiego MZA odrzuciła najtańszą ofertę, bo zabrakło w niej jednego przecinka i jednego zera. Dlatego podatnicy zapłacą 2 mln zł więcej – chociaż zasady matematyki mówią co innego, urzędnicy przekonują, że "51" to nie to samo co "51,0".
"Gazeta" spytała rzecznika MZA Adama Stawickiego, czy przedstawiciel Solbusa zamiast "51 litrów" powinien więc wpisać np. "51,0 litrów". - Zgadza się. Popełnili błąd formalny - usłyszeliśmy. Nawet jeśli już w szkole podstawowej dzieci uczą się, że dodanie do liczby zera po przecinku nie zmienia jej wartości? I nawet jeśli miejski przewoźnik z tego powodu za dostawę autobusów będzie musiał zapłacić 2,2 mln zł więcej? - Wymagania przetargu nie zostały spełnione. Takie jest prawo zamówień publicznych - powiedział Adam Stawicki. CZYTAJ WIĘCEJ
Ostatnia szansa na zaoszczędzenie ponad 2 mln zł leży w Krajowej Izbie Odwoławczej. To tam mogą zwrócić się przedstawiciele firm, które uczestniczyły w przetargu. Sprawą zajmie się też rada nadzorcza MZA. Zapewne sytuację będzie próbował ratować Jarosław Jóźwiak z gabinetu politycznego Hanny Gronkiewicz-Waltz, bo wina za absurdalną decyzję urzędników spadnie zapewne na jego szefową. A to na pewno dostarczy amunicji tym, którzy chcą ją odwołać.
Zbieranie podpisów w sprawie referendum za odwołaniem Prezydent Hanny Groniewicz-Waltz najprawdopodobniej zakończyło się sukcesem. Sam proces ich pozyskiwania możemy podzielić na dwa etapy. Pierwszy obywatelski, spontaniczny i optymistyczny i drugi partyjny, z Jarosławem Kaczyńskim podpisującym się pod wnioskiem w świetle kamer z groteskowym finałem. CZYTAJ WIĘCEJ
Źródło: "Gazeta Stołeczna"


