
Krystyna Kofta uważa, że to strata pieniędzy. Artur Barciś, że czysto polityczna akcja. Andrzej Blikle, że jego głos i tak nie będzie miał znaczenia. "Nie zagłosujemy w referendum ws. odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz" – przekonują zgodnie znani warszawiacy.
Ja w każdym razie deklarują, że na złość politykom nie będę sobie odmrażał uszu, na wybory jak zawsze pójdę i oddam głos jak najbardziej ważny. Zawsze można w życiu przegrać, ale ofiarowanie zwycięstwa własnym wrogom mądre nie jest. Jest po prostu skrajnym kretynizmem. CZYTAJ WIĘCEJ
Pójdę zagłosować i zagłosuję przeciwko odwołaniu prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz ze stanowiska. Do tego wzywać powinna partia obywatelska. (…) Niegłosowanie, do którego pan premier wzywa, jest szkodliwe zarówno dla demokracji, jak i dla Gronkiewicz-Waltz. CZYTAJ WIĘCEJ
My o pogląd na referendum zapytaliśmy znanych warszawiaków. Jak się okazało, śladem Tuska, Komorowskiego i spółki odmawiają głosowania. Nieważne, czy są za HGW czy przeciw – nie pójdą do urny i już.
Część ludzi jest po prostu zgorzkniała, niezadowolona. Kiedy jeżdżę taksówką słyszę często "wszystko rozkopane" i tak dalej. Ja mówię: kiedy prezydentem był Lech Kaczyński to nie podjął żadnej decyzji. Niech Gronkiewicz zrobi tyle, ile może, a potem zdecydujemy.
Cel: uderzyć w PO
Wciąż się zastanawiam, czy pójść na referendum. Z jednej strony mieszkańcy mają prawo wyrażać swoje niezadowolenie. Z drugiej, nie wiem, czy to, co może nadejść po ewentualnym odwołaniu Gronkiewicz-Waltz, będzie lepsze niż obecnie.
Znani, nieobecni




