
Reklama.
"Precz z żydokomuną", "Musimy tam iść dużą gromadą. Niech ten stary komuch narobi w gacie", "Żydowskiego bolszewika nie zniosę" – takie komentarze pojawiały się na facebookowym profilu Narodowego Odrodzenia Polski w reakcji na zapowiedź przyznania Baumanowi honorowego doktoratu wrocławskiej uczelni. Protestowali też politycy i dziennikarze. Zakłócenie uroczystości proponował Artur Zawisza z Ruchu Narodowego, a Jerzy Jachowicz z "wSieci" wzywał do bojkotu Dolnośląskiej Szkoły Wyższej.
I choć władze uczelni nie miały zamiaru ugiąć się pod tą presją, ostatecznie sam Bauman zrezygnował z honorowego tytułu. "Kilka dni temu odebraliśmy pismo od profesora, w którym w sposób bardzo wyważony bardzo prosi o nieprzyznawanie mu go" – mówi "Gazecie Wyborczej" rektor szkoły, prof. Robert Kwaśnica.
W liście Bauman swoją decyzję tłumaczy troską o dobre imię uczelni, która chciała go uhonorować. Towarzyszące uroczystości protesty nazywa w nim "niepotrzebną wrzawą". Pisze, że nie chce swoją obecnością ściągać na DSW takich kłopotów, jakie spotkały w czerwcu Uniwersytet Wrocławski.
Być może uroczystość z udziałem filozofa przebiegała by tak, jak jego wykład na Uniwersytecie Wrocławskim, na który dwa miesiące temu wtargnęli działacze NOP-u i kibole Śląska Wrocław. Swój przeciw przeciwko wykładowi Baumana motywowali tym, że w przeszłości był funkcjonariuszem “NKWD oraz Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego – formacji odpowiedzialnych za śmierć tysięcy Żołnierzy Wyklętych, oficerem politycznym Ludowego Wojska Polskiego, działaczem komunistycznej Polskiej Partii Robotniczej, a potem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, agentem Informacji Wojskowej”.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"