
Ze 114 osób, jakie w swojej firmie jeszcze dwa lata temu zatrudniał Zbigniew Stonoga, dziś zostało tylko siedem. To efekt działania warszawskiej skarbówki, która wstrzymała wypłatę 1,9 mln z tytułu zwrotu VAT, które, jak twierdzi przedsiębiorca, mu się należały. Sprawa ciągnie się już prawie 1,5 roku, a ostatecznej decyzji jak nie było, tak nie ma. Zmienia się tylko retoryka zdesperowanego Stonogi, który w wojnie na banery i listy wyzywa urzędników od "pier***ców" i pisze, że mają "postkomunistyczno-żydowskie zacietrzewienie".
Urząd Skarbowy widocznie miał jednak co do tego wątpliwości (nie zabiera głosu w sprawie zasłaniając się tajemnicą skarbową). I, jak się okazuje, ma wciąż, bo kilkanaście miesięcy minęło, a Stonoga nie może się doczekać na decyzję.
Informuję, że informacje przekazane mediom przez prezesa spółki są kłamstwem. Działania Naczelnika Urzędu Skarbowego Warszawa-Targówek w tej kwestii są zgodne z prawem i procedurami.
Urząd bezczynny
Nie chodzi już nawet o to, że pieniądze zostały zamrożone. Największy problem w tym, że fiskus nie potrafi odpowiedzieć na pytanie: zwrot się Stonodze należy czy też nie?
Zwolnienia, długi i... wyzwiska
Stonoga srogo zapłacił za ciągnący się konflikt ze skarbówką. Przed majem 2012 roku jego firma działała prężnie, nie tylko w Warszawie. Dziś jej działalność ogranicza się wyłącznie do stolicy, a na koncie rosną długi. – Poza tym musiałem zwolnić prawie wszystkich pracowników. Zostało tylko siedmiu – dodaje.
Listy i nieustający nacisk na skarbówkę to tylko jeden front wojny biznesmena z Zamościa. Stonoga od roku regularnie wywiesza bowiem nowe banery i szokując hasłami chce zwrócić na siebie uwagę polityków. Ostatnio umieścił nawet na transparencie nazwisko naczelnika Urzędu Skarbowego z podpisem "dawaj nierobie protokół z kontroli".
– No tak, bo może chociaż to, że jestem Żydem, coś tutaj pomoże. Ręce mi już od tego opadają, więc chwytam się różnych sposobów. Owszem, te transparenty są idiotyczne, ale może w końcu coś tych debili zainteresuje – kwituje niezrażony Stonoga.

