"Poczucie misji Antoniego Macierewicza może brać się z jego rodzinnej traumy - tragedii ojca, który był ofiarą stalinizmu" – stwierdził wczoraj w programie "Tomasz Lis na żywo" Adam Michnik. To nie tylko jego zdanie. Podobne wrażenie, mimo generalnej niechęci do "grzebania w życiorysach", mają inni znajomi polityka PiS z czasów opozycji. – Macierewicz zawsze był skrajny. Ta tragiczna przeszłość musiała mieć na niego wpływ. Mówienie o tym, to nic złego – przekonuje w rozmowie z naTemat Andrzej Celiński.
Takiej interpretacji przyczyn działalności Antoniego Macierewicza wcześniej nie słyszeliśmy. "Zawsze był człowiekiem niebanalnym, sprawnym intelektualnie, dobrze wykształconym, odważnym. Jednocześnie ma jakąś rodzinną ranę. Być może stąd się bierze jego - z jednej strony zawziętość - a z drugiej przekonanie o własnej misji, że on jest odkupicielem, że on ma w swój gen osobowy wpisane ocalenie tej prawdziwej realnej Polski, którą on definiuje jako katolickie państwo" – opowiadał na antenie TVP 2 Adam Michnik.
Wieloletniemu naczelnemu "Gazety Wyborczej" chodziło o to, jak potoczyły się losy Zdzisława Macierewicza, działacza antykomunistycznego Stronnictwa Pracy, chemika, wykładowcy Uniwersytetu Warszawskiego. Antoni miał zaledwie rok, kiedy ojca znaleziono martwego w laboratorium. Wielu dopatruje się w jego śmierci działania UB, choć oficjalna wersja mówi o samobójstwie.
"Zawsze był skrajny"
– Był docentem na wydziale chemii. To było tak, że szła do niego ubecja i on wtedy popełnił samobójstwo – zaznacza Andrzej Celiński, który przyjaźnił się z młodym Macierewiczem (razem m.in. zakładali KOR).
Celiński, kiedy pytam, czy w sięganiu do życiorysu Macierewicza i jego ojca jest coś złego, obrusza się: – Dla normalnego człowieka dzieciństwo jest bardzo istotne. Dla człowieka, którego ojciec zabił się ze względu na działalność służb komunistycznych, tym bardziej. Nie rozumiem, dlaczego mamy o tym nie mówić – dodaje.
Jak twierdzi, przeszłość musiała wywrzeć jakiś wpływ na polityka, a przez jej pryzmat można tłumaczyć, skąd u niego radykalizm. – Muszę powiedzieć, że kiedy się dowiedziałem o jego ojcu, inaczej patrzyłem na rozmaite dziwne akcje Antoniego. On był skrajny w każdej sprawie – przypomina sobie działacz Partii Demokratycznej.
Macierewicz jak Cenckiewicz
Jerzy Borowczak, dziś parlamentarzysta PO, a kiedyś opozycjonista z Wybrzeża, także chętnie mówi o ojcu Macierewicza. Przyznaje, że słysząc wypowiedź Michnika pomyślał od razu o Sławomirze Cenckiewiczu, którego dziadek pracował dla SB. – Ten historyk jakoś nie może się z tym pogodzić i lustruje innych. W przypadku Macierewicza jest podobny mechanizm. On swoją działalnością jakby odreagowuje historię rodzinną – ocenia.
Okazuje się jednak, że to zupełnie nowy temat, bo przed laty o rodzinnych historiach Macierewicza głośno nie mówiono. – W ogóle o rodzinnych sytuacjach nie było dyskusji. A jeśli już, to raczej o Michniku, którego brat był prokuratorem komunistycznym – wspomina Borowczak.
Kto może lustrować
Właśnie w tym miejscu politykom, którzy wiążą rodzinną przeszłość Macierewicza z jego dzisiejszymi działaniami, powinna zapalić się czerwona lampka. Bo przecież prawica od lat stara się zdyskredytować Michnika przypominając mu historię brata czy ojca komunisty, na co druga strona reaguje oburzeniem. Dlaczego inaczej miałoby być w przypadku posła PiS?
– Nie jest właściwe, kiedy dzisiejszą działalność polityczną próbuje się wyjaśniać historią sprzed lat. Tym bardziej, że to przecież sprawy rodzinne, więc publiczne ich wywlekanie nie powinno się zdarzać – mówi naTemat Ryszard Terlecki, partyjny kolega Macierewicza.
– Dziwi mnie hipokryzja Michnika. Kiedy w jego obozie znajdzie się jakiś agent i kiedy mówi się o niechlubnej przeszłości jego krewnych, to jest źle. Kiedy on sam lustruje, nie ma problemu – dodaje.