
Ma 21 lat, doświadczenie zawodowe prawie zerowe i nawet nie jest jeszcze magistrem. Mimo to, Jan Lang, student Uniwersytetu Warszawskiego, już dostał pracę w ministerstwie finansów – w gabinecie politycznym ministra. Czyli – w praktycznie najbliższym otoczeniu Mateusza Szczurka. Jak się tam dostał i czemu akurat on?
Z doświadczeniem zawodowym u tego 21-latka jest kiepsko: kiedyś, bardzo krótko, pracował w FOR – fundacji prof. Leszka Balcerowicza Forum Obywatelskiego Rozwoju. Tam napisał jedną analizę i... w zasadzie tyle. W Fundacji dowiedziałem się, że oprócz tej jednej analizy zajmował się researchem danych do innych publikacji FOR, ale nie była to żadna wielka, analityczna praca.
Poza tymi informacjami, Lang jest sporą enigmą. Nie ma Twittera, nie ma profilu na LinkedIn. Na Facebooku wszystko zablokowane – widać jedynie zdjęcie. Strzępki informacji o nim można znaleźć przy okazji różnych spraw związanych z uniwersytetem i życiem studenckim, ale nic konkretnego. Lang o sobie na stronie FOR pisał:
Studiuję ekonomię i zarządzanie na Uniwersytecie Warszawskim. Dzięki działalności w Forum Obywatelskiego Rozwoju nabywam niezwykle cenne doświadczenie, szczególnie z zakresu analizy ekonomicznej sektora publicznego. Mam tutaj znakomitą okazję do ćwiczenia swoich zdolności analitycznych, a także organizacyjnych. Ważna jest dla mnie również możliwość poznawania FOR.
Jak widać, do jego zainteresowań należy analiza ekonomiczna sektora publicznego, czyli coś, co w ministerstwie niewątpliwie się przydaje. Pytanie tylko: czy zainteresowanie prywatne i naukowe danym tematem wystarczy, by dostać pracę w ministerstwie?
Wcześniej młodych zatrudniali m.in. Sławomir Nowak i Bartłomiej Sienkiewicz. I chociaż wedle prawa pracownik gabinetu politycznego ma mieć skończone studia i pięć lat doświadczenia zawodowego, to już nie raz i nie dwa trafiali tam ludzie kompletnie nie spełniający tych kryteriów. Szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz nie widział nic złego w takiej postawie. Tym bardziej, że wedle prawa można odstąpić od wymagań studiów i 5 lat doświadczenia w "uzasadnionych przypadkach".
Nie widzę tu powodów do niepokoju o właściwe rozporządzanie środkami publicznymi. Bowiem gabinety polityczne ministrów konstytucyjnych właśnie po to zostały ustanowione, by ministrowie mogli w nich zatrudniać osoby, które sami wybrali, jako najbliższych współpracowników i sami decydowali o ich użyteczności. ( ) Gabinety polityczne tworzą się wraz z nowym ministrem, a kiedy on kończy swoją misję, odchodzą wraz z nim, w odróżnieniu od urzędników ministerstwa.
Warto przy tym przypomnieć, że gabinet polityczny to taki dziwny twór w ministerstwach, który stanowi najbliższe zaplecze ministra – polityczne. Jego członkowie mogą doradzać, ale ich głównym zadaniem jest obsługa polityczna ministrów i wiceministrów. Czyli – nie wiadomo do końca co dokładnie. Zazwyczaj są to po prostu sprawy organizacyjne. Wiadomo tyle, że gabinet polityczny zmienia się z każdym ministrem.
O Dobrzyńskiej swego czasu też rozpisywała się prasa - chociaż bardziej odpowiednim słowem byłaby tu "nagonka". Tabloidy m.in. podawały kłamliwe informacje o jej jakoby niebotycznych zarobkach i wykonywanej pracy. Cel był jeden: pokazać, że młody w polityce = zły. Tymczasem Cichocki, gdy pytano go o młodą asystentkę, odpowiedź miał jedną: - Jest skuteczna w działaniu. Wiele rzeczy mi ułatwia, bo ma długie doświadczenie w pracy w kancelarii – mówił minister mediom.
Czy równie bezcenny jest lub będzie Jan Lang? Gdy próbowałem dotrzeć do informacji o nim, od jednego z rozmówców słyszę, że ojciec młodego ekonomisty to znany dyplomata. I faktycznie - Jan Lang to syn Macieja Langa, który w latach 2009-2012 był ambasadorem w Afganistanie, pracował też na wysokich stanowiskach w MSZ. Złośliwi mogliby powiedzieć, że młody Lang dostał pracę dzięki znajomościom ojca, ale... nie jest to prawda. Ojciec bowiem, poza wychowaniem, żadnego udziału w zatrudnieniu Langa w MSZ nie miał.

