Urzędnicy organizując przetargi często chyba nie patrzą w [url=http://shutr.bz/1hTbSOY]kalendarz[/url].
Urzędnicy organizując przetargi często chyba nie patrzą w [url=http://shutr.bz/1hTbSOY]kalendarz[/url]. Fot. Shutterstock

Pieniądze z publicznych przetargów to jedno z najbardziej pewnych źródeł pieniędzy dla przytłumionych kryzysem firm. Konkurencja spora, ale nie dotyczy wszystkich przetargów. Są takie, w których bierze udział jedna lub dwie firmy. Dlaczego? Bo ofertę trzeba złożyć za dwa dni, więc przygotować ją są w stanie jedynie te firmy, które wcześniej wiedziały o tym, że przetarg zostanie rozpisany. Nie wierzycie? Zobaczcie sami.

REKLAMA
Koniec roku to dla wielu szefów jednostek budżetowych wydawanie pieniędzy pod presją czasu. Trzeba to zrobić przed 1 stycznia, by wydatki liczyły się jeszcze do starego roku. Jeśli nie, trzeba będzie je zwrócić, a rośnie też niebezpieczeństwo, że w kolejnych latach dostanie się mniej pieniędzy.
Jednak z reguły są to drobne kwoty – w szkołach masowo kupuje się radia czy komputery, bo nadwyżka budżetowa to kilkaset, maksymalnie kilka tysięcy złotych. Co innego, jeśli w grę wchodzą pieniądze, które zgodnie z prawem trzeba wydać w przetargu. Dzisiaj granica to równowartość 14 tys. euro, każdy zakup powyżej tej kwoty musi być w formie przetargu. Planowane jest jednak podwyższenie tego limitu do 30 tys. euro.
Samochody dla policji w trzy dni
Ale nawet przy przetargach pojawiają się praktyki, które z praworządnością mają niewiele wspólnego. W przypadku trzech samochodów dla Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. Przetarg rozpisali 13 grudnia, do 23. mogły wpływać oferty, a samochody miały pojawić się na parkingu Komendy… 27 grudnia. W rozmowie z reporterami "Dziennika Gazety Prawnej" policjanci z Opola tłumaczyli, że tak się spieszą, bo muszą wydać pieniądze przed końcem roku.
I chociaż minimalne terminy istnieją, wliczają się do nich też dni wolne. –
Grudzień to w urzędach bardzo gorący termin także dlatego, że wiele umów podpisywanych jest na rok. Przetargi trzeba rozpisać i rozstrzygnąć, by jednostka nie została bez nich po Nowym Roku. 125 tys. zł, które Ministerstwo Skarbu Państwa postanowiło wydać na naukę języka angielskiego, zgarnie w 2014 roku ta sama firma, co w poprzednich sześciu latach. Przetarg ogłoszono 23 grudnia 2013 roku, a termin składania wniosków mijał 30 grudnia. Po drodze były święta i weekend, więc firmy miały na przygotowanie ofert… trzy dni robocze.
Fory dla "znajomych królika"
Co gorsza… wszystko zgodnie z prawem. W ustawie o zamówieniach publicznych są minimalne terminy na przygotowanie i złożenie ofert. Ale określona po prostu w dniach, a nie dniach roboczych. Więc po odjęciu świąt i weekendów z tygodnia może zostać nawet jeden dzień. Ale takie naciąganie prawa może być przykrywką dla korupcji i kolesiostwa. Bo często dokumentację są w stanie przygotować ci przedsiębiorcy, którzy wcześniej wiedzieli o przetargu i jego warunkach. Czyli "znajomi królika".
– Takich przetargów jest bardzo wiele – wyjaśnia Łukasz Czaban, ekspert w firmie APEXnet. – W szczególności, kiedy zamawiający wykorzystuje przy tym okresy wolne od pracy typu Święta Bożego Narodzenia, czy też długi weekend majowy – Najczęściej jednak okres ten zamawiający wykorzystuje do ogłoszenia wyników postępowania, aby wykonawcy mieli trudności z dochowaniem terminu (5 dni – przyp. naTemat) na złożenie odwołania do Krajowej Izby Odwoławczej – dodaje.
Wystarczy trochę poszperać w internecie (informacje o przetargach są z reguły dostępne on-line), by znaleźć więcej podobnych przetargów. Warszawski Sąd Okręgowy postanowił znaleźć pomoc prawną w… jeden dzień. De facto tyle czasu mieli oferenci na przygotowanie dokumentów, bo informacja o przetargu pojawiła się na stronie w piątek wieczorem (28 grudnia 2012 r.), a termin składania ofert mijał 2 stycznia 2013 r. Nie udało nam się uzyskać komentarza w tej sprawie. Jak widać Sąd Okręgowy w Warszawie szybciej rozstrzyga przetargi, niż odpowiada na pytania dziennikarzy.
Analogiczną sprawę, tym razem z sądu apelacyjnego, opisuje jeden z internautów na Forum Zamówień Publicznych. Przetarg ogłoszono w piątek 12 lipca 2012 r. o 16.23, a wnioski można było składać do wtorku (17 lipca) do 10.15. Na ich przygotowanie był więc tylko poniedziałek.
– W 2013 r., w oparciu o ogłoszenia publikowane w Biuletynie Zamówień Publicznych (czyli poniżej tzw. progów unijnych) średni czas liczony od daty ogłoszenia o zamówieniu do terminu na składanie ofert wynosił nieco ponad 12 dni – informuje Anita Wichniak-Olczak, rzecznik Urzędu Zamówień Publicznych. Ale to ogólna liczba dni, a nie dni roboczych. A to one są problemem.
Krótkie terminy to nie tylko domena przetargów na kilkanaście, czy nawet kilkaset tysięcy złotych, ale także ogromnych postępowań, liczonych w milionach. Tak jak przetarg na doradztwo przy... ogromnym przetargu na personalizację dowodów osobistych, co także opisuje "DGP".

Wymagane dokumenty do przetargu o zamówienie publiczne

– aktualny odpis z Krajowego Rejestru Sądowego

– aktualne zaświadczenie właściwego naczelnika urzędu skarbowego, potwierdzające, że nie zalegasz z opłacaniem podatków

– aktualne zaświadczenie właściwego oddziału ZUS lub KRUS, potwierdzające, że nie zalegasz z opłacaniem składek na ubezpieczenia zdrowotne lub społeczne

– aktualna informacja z Krajowego Rejestru Karnego o niekaralności dla członków zarządu/wspólników Twojej firmy

– aktualna informacja z Krajowego Rejestru Karnego o niekaralności Twojej firmy jako podmiotu zbiorowego
CZYTAJ WIĘCEJ

źródło: portalzp.pl

Wielkie pieniądze w ekspresowym tempie
Wielkie pieniądze przetaczają się też w przetargu na negawaty (szczegóły tutaj). Oferenci mieli zaledwie tydzień na składanie wniosków. Urząd Komunikacji Elektronicznej z kolei postanowił w niecałe dwa tygodnie znaleźć firmę, która zbuduje i będzie utrzymywała system monitorowania parametrów internetu szerokopasmowego. To już dłużej gmina, z której pochodzę szuka wykonawcy remontu chodnika. A to chyba mniej skomplikowana sprawa.
Zamówienia publiczne to według ekspertów rocznie nawet 150-200 mld zł. Ogromne pieniądze. Dlatego potrzebne jest dokładniejsze prawo, które ukróci wszystkie praktyki umożliwiające korupcję. Także możliwość wcześniejszego poinformowania znajomych o tym, że chce się rozpisać przetarg.