Perły Medycyny, uchodzące za prestiżową nagrodę w branży medycznej, okazały się być oszustwem – ujawnia "Tygodnik Powszechny". Wystarczyło bowiem za nie... zapłacić. To poważnie nadszarpnięcie zaufanie klientów do różnej maści "nagród". Sprawdzamy, ile są warte inne, słynne certyfikaty i wyróżnienia. Nie jest dobrze.
Perłami Medycyny chwaliły się szpitale, kliniki, gabinety. Tymczasem okazuje się, że to nagroda warta... tyle, ile zapłaciła firma ją otrzymująca. Prestiżu w tym zero, bo wystarczy przelać odpowiednio dużo pieniędzy do odpowiedniej firmy. "Tygodnik Powszechny" cytuje fragment umowy, jaką placówki zawierały, by móc posługiwać się certyfikatem Pereł.
Fragment umowy do Pereł Medycyny
Cytowane za "Tygodnikiem Powszechnym"
Organizator zobowiązuje się w ramach pakietu promocyjnego: (...) zapewnić uzyskanie nagrody w konkursie w postaci złotej, srebrnej lub brązowej statuetki Perła Eskulapa 2013, zapewnić Uczestnikowi wyróżnienie w konkursie w postaci dyplomu.
Oznacza to tyle, że płacąc za "pakiet promocyjny", dostajemy pewną nagrodę w konkursie Pereł. Proste, prawda? Oprócz Pereł przyznawano w ten sposób, między innymi: Orły Polskiego Budownictwa, Samorząd Przyjazny Przedsiębiorczości, Gmina Atrakcyjna Turystycznie. Niestety, to nie jedyne nagrody, których "prestiżowość" budzi spore wątpliwości. Sprawdziliśmy kilka najpopularniejszych i najważniejszych wyróżnień – jak są przyznawane?
Laur Konsumenta
O Laurze Konsumenta było głośno już kilka lat temu. "Wyborcza" opisywała proces, jaki przechodzi firma, by otrzymać słynne Laury. Niestety, sposób przyznawania tej nagrody pozostawia wiele do życzenia. Grupa studentów dzwoni bowiem do różnych ludzi – trudno użyć tu słowa "sondaż", bo sondaże podlegają pewnym regulacjom – i pyta ich o preferencje dotyczące tego, jakiej firmy produkty wolimy.
Później, na podstawie wyników tych ankiet, proponuje się firmom – lub mogą się one zgłosić same – wykupienie Lauru. Teoretycznie dostają je najpopularniejsi, ale trudno to uznać za jakikolwiek wyznacznik sukcesu. "Wyborcza" ujawniła bowiem, że do zdobycia Lauru wystarczy 179 głosów w ankiecie – i, oczywiście, zapłacenie za licencję na użytkowanie znaku Laur Konsumenta. Nagrodą tą chwali się wiele firm i nic dziwnego, jeśli wystarczy uzyskać w "ogólnopolskiej sondzie" (tak autor określał ankiety wykonywane przez studentów) 200 głosów i zapłacić. Organizator w wywiadzie dla Wyborczej.biz twierdził, że nie może ujawniać za dużo "know-how o przyznawaniu nagrody".
Teraz Polska
O słynnym godle krąży legenda, że też wystarczy zapłacić i w zasadzie można się nim cieszyć. I faktycznie, by w ogóle wziąć udział w konkursie, należy uiścić całkiem niemałe opłaty. 500 zł to opłata rejestracyjna, do tego opłaty weryfikacyjne – różne, od 2 do nawet 9 tysięcy złotych, w zależności od kategorii konkursu i wielkości firmy.
To jednak nie wystarczy, by otrzymać godło Teraz Polska. Chcąc np. promować nim swój produkt, trzeba otrzymać nagrodę w konkursie, a ten da się wygrać wyłącznie dobrym produktem. Specjalne komisje ekspertów oceniają bowiem, według opisanych w regulaminie kryteriów, różne aspekty danego produktu. Oczywiście, jeśli firma wyprodukowała coś wspaniałego i jest całkiem pewna wygranej, to najprawdopodobniej wystarczy, że zapłaci za rejestrację i weryfikację, a potem już tylko czeka na nagrodę.
Rzetelna firma
Może się wydawać, że "Rzetelna firma" oznacza uczciwość wobec klienta lub coś podobnego. Niestety – po przeczytaniu regulaminu okazuje się, że jedynym kryterium bycia "Rzetelną firmą" jest niepopadanie w długi. Jeśli nie mamy długów i pozwolimy organizatorom monitorować kwestie płatności firmy, dostajemy certyfikat.
Rzetelni dla Biznesu
Bardzo brutalnie opisał to już znany dziennikarz finansowy Maciej Samcik na swoim blogu. W skrócie: wystarczy zapłacić, całkiem dużo, bo klilka tysięcy złotych, i otrzymujemy certyfikat. Oczywiście w teorii istnieje weryfikacja, ale dotyczy ona dokumentów zgłoszeniowych. Jeśli nasze dokumenty zostaną rozpatrzone prawidłowo, dostajemy możliwość kupienia "pakietu promocyjnego". Zupełnie jak w przypadku Pereł. Pakiety mogą być regionalne, ogólnopolskie lub międzynarodowe. Ten ostatni kosztuje ponad 10 tysięcy złotych. W zamian dostajemy certyfikat i oczywiście – prestiż.
Przedsiębiorstwo Fair Play
W internecie można znaleźć opinie, że tu też "wystarczy zapłacić". Czy to prawda? W regulaminie konkursu wyraźnie jest tam napisane, że opłaty trzeba uiścić – podobnie jak w "Teraz Polska". W zależności od liczby zatrudnianych osób opłaty wynoszą od 1390 zł do 6490 zł. Później zaś podlegamy ocenom komisji, która sprawdzi między innymi: relacje z konkurencją, kontakty z klientami;,kontakty z dostawcami czy "kontakty z administracją podatkową i ZUS" oraz pracowników.
Oczywiście, to bardzo nieostre kryteria i bardzo względne. Stąd pewnie opinia posła Jacka Kwiatkowskiego z "Twojego Ruchu", że nagrody te są za "fikcyjne osiągnięcia". W zasadzie jeśli nie oszukujemy nikogo: ani kontrahentów, ani konkurencji, ani pracowników, ani skarbówki, nagrodę mamy w kieszeni, wystarczy zapłacić za udział w "programie". Przy czym zapłacić trzeba już w I etapie programu, nawet jeśli do II się nie załapiemy.
Bezwartościowych nagród jest pełno
Oczywiście certyfikatów i nagród, którymi firmy się chwalą, jest o wiele więcej. "Zaufana firma", "Wiarygodna firma" itd. Wystarczy wpisać w Google "certyfikat dla firmy". Często trzeba jedynie zapłacić, żeby takowy otrzymać. W niektórych przypadkach nie ma nawet regulaminów na stronie konkursu czy "nagrody".
Wniosek z tego jest jeden: do praktycznie wszystkich nagród, certyfikatów i tym podobnych dokumentów, mających świadczyć o rzetelności/wielkości/uczciwości firmy, należy podchodzić z dużym dystansem. Oczywiście w biznesie jest to wiadome – i nikt tam już poważnie nie traktuje wszystkich odznaczeń. Ale jako klienci powinniśmy być tego bardziej świadomi – i jeśli przy wyborze produktu lub firmy kierujemy się certyfikatami wiszącymi na ścianie przy wejściu, lepiej zastanowić się nad tym dwa razy.