Rząd poparł projekt ustawy PSL o zakazie sprzedaży niezdrowej żywności w szkołach. W trosce o maluchy ludowcy stworzyli listę wytycznych, co może, a co nie może się znajdować w produkcie sprzedawanym w sklepiku szkolnym. Półki pewnie nie będą świeciły pustkami (jeśli ustawę przyjmie Sejm), ale parę produktów z nich zniknie.
Politycy PSL czekali ponad 16 miesięcy, by rząd rozpatrzył ich projekt ustawy o zakazie sprzedaży niezdrowej żywności w szkołach. Politycy w ten sposób chcą walczyć z falą otyłości wśród polskich dzieci. – Szkoła ma uczyć, edukować, a żywienie, zdrowy styl życia to także edukacja, to także misja szkoły – mówił podczas składania projektu w 2012 r. Jan Bury.
Rzecznik PSL Krzysztof Kosiński napisał na Twitterze: „Liczymy na pozytywną opinię całego rządu”. Skoro rząd pozytywnie zaopiniował ustawę postanowiliśmy przyjrzeć się produktom, które w wyniku wprowadzenia ustawy mogłyby zniknąć z półek sklepików szkolnych.
Zakupy
Wycieczka do lokalnego sklepu miała jeden cel – wsadzić do koszyka wszystkie produkty, które mogłyby być sprzedawane w sklepikach szkolnych. W związku z tym, że nie da się bez specjalistycznych badań określić składu cukru w takich produktach jak pączki, czy drożdżówki, z góry uznaliśmy je za niezdrowe.
Do naszego koszyka wrzuciliśmy wyłącznie te produkty, które miały na sobie etykiety. Dzięki nim mogliśmy się dowiedzieć ile znajduje się w nich niezdrowego cukru, czy szkodliwej soli. Przyznamy się, że i z tym natrafialiśmy mieliśmy pewne problemy.
Ustaliśmy pewne kryteria. Jeśli na produkcie nie było napisane jasno i wyraźnie ile jest w nim cukru naturalnego, a ile jest cukru dodanego to uznawaliśmy, że opisane cukry są dodanymi. Oczywiście jest to pewna manipulacja. Ustawa walczy bowiem tylko z substancjami dodawanymi do jedzenia. Z drugiej strony zmusi producentów, by jasno i wyraźnie opisywali składniki na etykietach. Dziś są z tym problemy. Jaki producent batoników informuje na przykład, czy w jego batonie są tłuszcze trans? Z pewnością jeden duży producent wycofał je ze swoich produktów. A inni?
Co ma zniknąć ze szkoły
Fragment projektu ustawy
Na terenach przedszkoli, szkół podstawowych, szkół gimnazjalnych oraz innych zakładów i placówek oświatowo-wychowawczych oraz opiekuńczo-wychowawczych zakazuje się sprzedaży lub podawania następujących środków spożywczych:
a) słodycze oraz wyroby cukiernicze i ciastkarskie o zawartości cukru przekraczającej 10g cukrów dodanych2
na 100g produktu;
b) środki spożywcze szybkiego przygotowania typu fast food i typu instant serwowane na poczekaniu o zawartości sodu przekraczającej 300 mg Na w 100 g
produktu;
c) przekąski z dodatkiem soli o zawartości sodu przekraczającej 300 mg Na w 100 g produktu;
d) produkty mleczne o zawartości cukrów dodanych powyżej 15g w 100 g/ml produktu;
e) produkty zbożowe o zawartości cukrów dodanych powyżej 25g w 100g produktu;
f) dżemy, marmolady, syropy wysokosłodzone o zawartości cukrów dodanych powyżej 50g na 100g produktu;
g) napoje gazowane i niegazowane z dodatkiem cukrów i syntetycznych barwników;
h) napoje energetyzujące i izotoniczne;
Czego dzieci na pewno nie kupią
Zacznijmy może od jednego z głównych wrogów otyłości wśród dzieci, czyli napoi, gazowanych i niegazowanych. W sklepie kupiliśmy trzy produkty: Colę, napój o tym smaku, oraz napój w kartonie o smaku brzoskwiniowo-jabłkowym. Przynajmniej większość z nas pamięta, że w sklepiku szkolnym nie było problemów, by takie produkty kupić.
Tymczasem projekt ustawy mówi, że w sklepikach szkolnych nie będzie można sprzedawać napoi gazowanych, a także napojów, które zawierają cukier i sztuczne barwniki. By się upewnić zajrzeliśmy na etykiety butelek które kupiliśmy. Cola z racji bąbelków od razu dostała zakaz. Napój o smaku coli, skierowany zresztą do dzieci został wyeliminowany z powodu sztucznych barwników. Natomiast napój jabłkowo-brzkoskwiniowy był słodzony. To też wg propozycji ustawy PSL dyskwalifikuje ten produkt.
Co dzieci będą mogły kupić w sklepiku szkolnym? Co najwyżej soki owocowe bez dodatku cukru, a także wodę.
Batoniki i czipsy też znikną
W kolejnej grupie ustawiliśmy chipsy i słodycze. Czy dzieci będą mogły je kupować w sklepiku? Patrzymy na skład paczki chipsów: jedna porcja 30 gram dostarcza 0,2 gram sodu. Teraz spójrzmy na wytyczne PSL i zobaczmy, czy można je sprzedawać, czy nie?
Mamy zatem odpowiedź. Choć to był prawie, że pewniak. A orzechy arachidowe w polewie cukrowej? Ustawy mówi, że mogą mieć do 10% procent cukru w sobie. Paczka waży 150 g, a według opisu na opakowaniu ma 19,3 grama cukru. Czyli 13 procent orzeszków w polewie to cukier. Koniec z takimi produktami w sklepie.
Co chyba oczywiste, w szkołach na pewno nie kupimy batoników. Ten który my kupiliśmy miał zdecydowanie za dużo cukru. Podobnie było z rogalikiem, który miał zdecydowanie więcej cukru niż maksymalne 10 gramów. Ze sklepików szkolnych znikną również niezwykle popularne, i tanie herbatniki. To dlatego, że w 100 gramach herbatnika znajdziemy aż 25 gramów cukru. To dla posłów PSL zdecydowanie za dużo.
Zdrowy tryb życia nie znaczy zdrowe dla dzieci
Coś jeszcze zniknie z półek sklepików szkolnych? Jak się okazuje „pożywna kaszka o smaku truskawkowym” ma w sobie za dużo cukru. Podobnie jest z kanapką zbożową, oraz batonem musli. One także ze względu na zbyt dużą ilość cukru nie będą mogły być sprzedawane w szkołach.
Wygląda na to, że całkiem sporo rzeczy zniknie. Półki w sklepikach szkolnych przejdą metamorfozę. Czy coś poza wspomnianą wodą i sokiem marchwiowym się ostanie? Na pewno serek homogenizowany. Co prawda zawiera on cukier, ale to na tyle śladowa ilość, że nawet nie jest blisko przekroczenia limitu proponowanego przez PSL.
Chemia to samo zdrowie
Jednak sensacyjnie w zestawie produktów, które nie znikną znajduje się... zupa błyskawiczna. Sami byliśmy w szoku, ale porównaliśmy propozycję ustawy i składniki tej zupy instant. Dlaczego?
Teraz patrzymy na informacje od producenta gorącego kubka. Na opakowaniu nie ma żadnej informacji o sodzie. W internecie na stronie producenta też nie mogliśmy znaleźć. Jedynie na stronie Vitalia.pl znaleźliśmy dodatkowe informacje, z których wynikało, że sodu nie było. Dlatego produkt ten może zostać dopuszczony. Ustawa nie zakazuje dodawania różnego rodzaju stabilizatorów oraz utrwalaczy smaków. W zupie był dodatek oznaczony kodem E150C.
Wychodzi na to, że PSL chce przejść przez sklepiki szkolne jak tornado. Ich ustawie nie oprze się większość produktów. Co ciekawe, z półek znikną produkty uchodzące za zdrowe, jak batoniki musli, a zostaną „niezdrowe” typu zupy instant. Pytanie teraz do ustawodawców: czy odpowiednio przygotowali ustawę? Czy przypadkiem czegoś nie przeoczyli?
Hmm. Mam odpowiedź. W ustawie napisano o "cukrach dodanych". Prędko się może okazać, że cukier w coli nie jest "cukrem dodanym", ale naturalnym :-)
„Projekt ustawy o zmianie bezpieczeństwa żywienia”
autorstwa PSL
Przekąski z dodatkiem soli o zawartości sodu przekraczającej 300 mg na\w 100 g produktu; CZYTAJ WIĘCEJ
Projekt ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia
autorstwa PSL
Środki spożywcze szybkiego przygotowania typu fast food i typu instant serwowane na poczekaniu o zawartości sodu przekraczającej 300 mg na w 100 g produktu; CZYTAJ WIĘCEJ