Zimowe igrzyska olimpijskie w Soczi znalazły się już na celowniku Kościoła. Wszystko przez decyzję MKOl, która podobno sieje zgorszenie wśród olimpijczyków i zachęca ich do życia w grzechu. Po raz kolejny postanowiono bowiem nie ryzykować na igrzyskach epidemii chorób wenerycznych i dla prawie 8 tys. sportowców przygotowano aż 100 tys. prezerwatyw.
Darmowe prezerwatywy pojawiają się w ostatnich latach na wszystkich wielkich imprezach sportowych. Nie inaczej jest i w Soczi. W związku z przyjazdem do rosyjskiego kurortu tysięcy gości z całego świata Międzynarodowy Komitet Olimpijski postanowił zamówić aż 100 tys. sztuk prezerwatyw. Jak wyliczyli dziennikarze konserwatywnego serwisu Fronda.pl, na głowę jednego olimpijczyka przypada więc 13 prezerwatyw.
Cudzołóstwo olimpijskie
Zdaniem oburzonych ludzi Kościoła, to jedynie zachęta do rozwiązłości, który powoduje, iż piękną ideę barona de Coubertina dziś wzbogacono o promocję cudzołóstwa. - Jak rozumiem prezerwatywy przygotowane dla zawodników nie dotyczą relacji małżeńskich, tylko w większości przypadków chodzi o relacje pozamałżeńskie. Siłą rzeczy mamy do czynienia z grzechem określanym mianem cudzołóstwa. W tym momencie wypowiadanie się na temat godziwości rozdawania prezerwatyw czy innych środków antykoncepcyjnych jest rzeczą wtórną - grzmi ks. dr hab. Piotr Kieniewicz.
MKOl ma utwierdzać olimpijczyków w przekonaniu, iż "rzeczą powszechną, normalną, akceptowalną" jest życie w grzechu i utrzymywanie pozamałżeńskich relacji seksualnych. - Oczywiście, może ktoś podnieść zarzut, że oto narzucam standardy wiary katolickiej innym. Owszem, lecz nie do końca. Kościół uznaje cudzołóstwo jako grzech, ponieważ rozpoznaje, że jedynym środowiskiem, w którym współżycie seksualne jest dobre, jest małżeństwo. Zatem jest ono grzechem, ponieważ jest złe, przeciwne ludzkiej naturze w jej integralności - podkreśla ks. Kieniewicz.
Terroryzm i HIV - największe zagrożenia dla igrzysk
Problem w tym, że konserwatyści zapominają chyba o jeszcze jednej ważnej kwestii, o której pamiętali tymczasem działacze z Genewy. Według organizacji The Foundation for AIDS Research - amfAR, w Europie Wschodniej i Centralnej Azji żyje prawie półtora miliona zakażonych wirusem HIV. Absolutna większość z nich to obywatele Federacji Rosyjskiej, która należy do państw najsłabiej radzących sobie w walce z HIV/AIDS.
W Rosji z roku na rok rośnie bowiem liczba zgonów oraz nowych przypadków zakażenia wirusem. - AIDS w Rosji dotyka nie tylko grupy ryzyka, jak narkomani czy prostytutki, lecz wszystkie warstwy społeczeństwa - alarmował w maju dyrektor rosyjskiego Krajowego Centrum ds. walki z AIDS Wadim Pokrowski.
Inaczej niż w krajach skąd pochodzą najliczniejsze reprezentacje, w Rosji wśród najważniejszych wyzwań dla służby zdrowia od lat wymienia się także choroby weneryczne - szczególnie kiłę i rzeżączkę.