SA Wardęga został skazany przez sąd.
SA Wardęga został skazany przez sąd. Zrzut ekranu z kanału YouTube.com/SAWardega
Reklama.
Choć film, o którym mowa trafił na YouTube w połowie ubiegłego roku, to dopiero teraz znalazł swój finał. Sądowy finał. Mowa oczywiście o popularnym „Police Trainerze”, na którym Sylwester Wardęga testuje kondycję policjantów. Ta – na nagraniu – pozostawia wiele do życzenia. Wardęga udawał, że pije alkohol w miejscu publicznym po czym uciekał przed funkcjonariuszami. Film szybko podbił internet i stał się jednym ze znaków rozpoznawczych vlogera. Nagranie na chwilę obecną ma już 6,7 mln wyświetleń.

Policja postanowiła się jednak "zemścić" i skierowała sprawę do sądu. Zarzucano mu popełnienie wykroczenia polegające na „próbie wywołania niepotrzebnej czynności funkcjonariuszy policji tj. interwencję i pościg”. Zwłaszcza, że Wardęga faktycznie alkoholu nie pił.
Artykuł 66 kodeksu wykroczeń

Kto ze złośliwości lub swawoli, chcąc wywołać niepotrzebną czynność fałszywym alarmem, informacją lub innym sposobem, wprowadza w błąd instytucję użyteczności publicznej albo inny organ ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia,podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1 500 złotych. CZYTAJ WIĘCEJ


Chodzi tutaj konkretnie o sytuację z sierżantem Pawłem G., który rozpoznał vlogera i zorientował się, że jest ofiarą żartu (zobaczył także drugiego mężczyznę z kamerą), dlatego nie zdecydował się na pościg.
Co ciekawe, sam zainteresowany po chwili wrócił do policjanta, który wprost spytał go, czy całość trafi na YouTube. Z zeznań wynika, że Wardęga zaprzeczył, mówiąc, że była to „słaba akcja i miał nadzieję, że policjant będzie go gonił”.
Na podstawie tych zeznań sąd skazał Sylwestra Wardęgę na grzywnę 500 złotych. Ta mogłaby być wyższa, ale – jak donosi Gazeta.pl – vloger podał, że jest studentem i nie ma żadnych dochodów. To może budzić zaskoczenie, bo kanał Wardęgi jako pierwszy w Polsce przekroczył milion subskrybentów na YouTube i jest jednym z najpopularniejszych kanałów w Polsce, o czym pisaliśmy już w naTemat.
Tak o całej sprawie pisał sam zainteresowany:
SA Wardęga

Policja usprawiedliwia swoją decyzję tym, że robiąc prowokację zmarnowałem czas policjantom, którzy nie mogli w tym czasie wykonywać swoich obowiązków. De facto nikogo nie zachęcałem do przeprowadzania interwencji a policjantom na placu zamkowym uciekłem po 5 sekundach - gdyby nie ucieczka to interwencja trwałaby 2-3 minuty - więc zaoszczędziłem czas policjantom :). CZYTAJ WIĘCEJ

fragment oświadczenia

Wygląda jednak na to, że wyrok nie ostudzi zapału Wardęgi. W końcu kilka dni temu opublikował kolejny film, na którym drwi z zatrzymujących go policjantów. Prowadzi samochód rozmawiając przez "ciasteczkowy telefon" i tym samym unika mandatów.

źródło: Gazeta.pl