![Bezrobotny bezrobotnemu nierówny. Zanim dostaną pracę, otrzymają kategorię A, B lub C](https://m.natemat.pl/7a7551e29832ea541696f4e626f22996,1680,0,0,0.jpg)
Do tej pory, przynajmniej oficjalnie, wszyscy bezrobotni trafiali do jednego worka. Tak naprawdę jednak wszystkie urzędy pracy w jakiś sposób dzieliły swoich petentów na grupy. Jakie? Każdy na inne, według własnego widzimisię. I właśnie w tym problem. – Oczywiście że dzieliliśmy, jesteśmy profesjonalistami. Inaczej nie dalibyśmy rady – mówi mi przedstawicielka jednego z warszawskich urzędów pracy, która chciała zachować anonimowość. Poleciła nam, aby o szczegóły pytać w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej. Tam jednak przez cały dzień nikt nie znalazł dla nas czasu.
Grupa A - Aktywni bezrobotni
To tak zwana "Grupa marzeń", zarówno dla szukających pracy, jak i dla pracowników urzędów pracy. Znajdą się w niej osoby aktywnie szukające zajęcia i umiejące radzić sobie samodzielnie na rynku pracy. – Tych osób jest zawsze najmniej – tłumaczy Joanna Brance z chorzowskiego urzędu. Jak mówi, są to ludzie którzy tracą pracę, przychodzą do urzędu i ją znajdują.
Grupa B - Bezrobotni wymagający wsparcia
Do tej grupy trafią osoby wymagające wsparcia urzędów pracy i jak można się spodziewać, to one otrzymają największą pomoc ze strony urzędników. Będą to między innymi osoby długotrwale bezrobotne i mające niskie kwalifikacje zawodowe. W tej grupie znajdą się osoby starsze, po pięćdziesiątym roku życia.
Grupa C - Bezrobotni oddaleni od rynku pracy
Grupa C będzie skupiała osoby "oddalone od rynku pracy", a więc te, którym najtrudniej jest znaleźć zatrudnienie. Najczęściej są długotrwale bezrobotni (powyżej roku) i nie potrafią wrócić na rynek pracy. Bardzo poważnym, o ile nie najpoważniejszym, problemem jest to, że widać u nich wyraźny spadek motywacji. To właśnie w przypadku tej grupy urząd będzie mógł liczyć na wsparcie innych podmiotów, które obejmą ich programem aktywizacji i integracji.
Jeśli ktoś przychodzi do urzędu, to niekoniecznie nadaje się do aktywizacji zawodowej. Najpierw trzeba popracować nad wzbudzeniem motywacji, aby chciało jej się coś robić. Dopiero jak przejdzie taki program, będzie gotowa do poszukiwania zatrudnienia.
Jak mówi Joanna Brance, z tego typu osobami pracuje się bardzo trudno. – Myślę że ta grupa może stanowić nawet połowę wszystkich bezrobotnych zgłaszających się do urzędów pracy – stwierdza moja rozmówczyni. Tu również trafia dużo osób po pięćdziesiątym roku życia, z niskimi kwalifikacjami, które już od dawna nie pracują. Jest im trudno znaleźć pracę z racji własnych ograniczeń oraz dlatego, że pracodawcy takich osób po prostu nie przyjmują. To również w tej grupie mają się znaleźć osoby pracujące na czarno.
Osobom z grupy C mają pomóc również wyspecjalizowane, prywatne agencje zatrudnienia. I tu pojawia się problem, o którym dyskutowano w środę na posiedzeniu Sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. – Tu mam zasadnicza wątpliwość, czy nie ma luki dotyczącej transponowania środków funduszu na administrację osób bezrobotnych przez firmy zatrudnieniowe – mówi poseł Tadeusz Tomaszewski. I dodaje: – Na starcie nie wrzucałbym jej jednak do kosza.