Czyje interesy reprezentował Radosław Sikorski, gdy mówił do przedstawicieli Majdanu: „Jeśli nie poprzecie porozumienia, będziecie mieć stan wojenny, będziecie mieć armię, wszyscy będziecie martwi”? Wiktora Janukowycza. Tak uważa Jarosław Kaczyński. – Gdy trwały te rozmowy, Janukowycz już żadnych kart nie miał. Czy zbuntowały się resorty siłowe, czy Rosja nie chciała poprzeć stanu wyjątkowego, tego nie wiem, ale to była daleko posunięta obrona – podkreślił prezes PiS.
Podczas dzisiejszej konferencji prasowej Jarosław Kaczyński zaznaczył, że w czasie swojej kijowskiej misji Radosław
Sikorski bronił de facto Wiktora Janukowycza, używając przy tym „ciężkich gróźb”. Tymczasem w czasie prowadzenia negocjacji z reprezentantami Majdanu ówczesny prezydent Ukrainy nie miał już szans na utrzymanie stanowiska, nie mówiąc już o wprowadzeniu stanu wojennego.
Niemniej podpisane z Janukowyczem porozumienie mogło zachęcić protestujących Ukraińców do dalszych działań, bo i tak pokazało słabość prezydenta. Dlatego, jak zauważył prezes PiS, niedobre działania Sikorskiego doprowadziły do dobrego rozwiązania. – Wyszło dobrze – powiedział Kaczyński.
Były premier dodał, ze obecnie najważniejsze jest to, by Unia Europejska zajęła zdecydowane stanowisko ws. Ukrainy i zaoferowała jej odpowiednio wysoką pomoc finansową.
– Na pewno potrzebne jest zwołanie najwyższych władz UE. Potrzebne jest zaangażowanie, które pokaże wolę pomocy ze strony Unii, a z drugiej strony pokaże także wolę polityczną, bo to jest istotne z punktu widzenia tego, co uczyni Rosja. Im ta wola będzie mocniejsza, tym mniejsze będzie niebezpieczeństwo, że dojdzie do niedobrych działań ze strony Rosji – oznajmił
Kaczyński.