Reklama.
„Świętem rozpusty” nazywa reporterka BBC Wing Bowl, czyli konkurs w jedzeniu na czas ostrych skrzydełek kurczaka. Ten dziwny i bezcelowy konkurs wypełnia po brzegi 27-tysięczny stadion w Filadelfii. Tłum często jest bardziej rozentuzjazmowany niż na meczu futbolu amerykańskiego. Pomaga w tym piwo, które leje się strumieniami.
Do tego głośna muzyka i wszechobecna nagość. Nie tylko hostess, ale i kobiet z widowni, które są niemal zmuszane do rozbierania się. Bo nieodłącznym elementem Wing Bowl jest bardziej ordynarna wersja zabawy znanej z polskich meczów siatkówki. U nas kiedy kamera pokazuje na telebimach siedzące obok siebie pary, te dają sobie buziaka. Na amerykańskich zawodach panie unoszą koszulki, by pokazać co pod nimi mają. Niektóre ubierają nawet specjalne kolorowe staniki, ale większość nie ma pod bluzką nic. Kiedy któraś się opiera, tłum buczy głośniej i głośniej, aż się przełamie.
Ale najważniejszym punktem programu jest oczywiście konkurs, który oprawą nie ustępuje wielkim galom bokserskim. Zawodnicy wchodzą na scenę w rytm muzyki, prowadzeni przez wianuszek roznegliżowanych hostess, ich wizerunki wraz z wymyślnymi pseudonimami są wyświetlane na ogromnym, prawie 8-metrowym ekranie.
Wkrótce to on stanie się punktem, gdzie skupione będą spojrzenia gawiedzi. Wszyscy chcą jak najdokładniej zobaczyć poczynania zawodników. I realizator daje im tę możliwość, pokazując nawet momenty, gdy żołądek któregoś z nich nie wytrzyma. Na widok wymiocin tłum reaguje entuzjastycznie. Ale jeszcze bardziej cieszy się z tego, gdy wyłania się lider. A właściwie liderka.
Molly Schuyler zostawia w tyle wszystkich i z wynikiem 363 skrzydełek wygrywa konkurs. Przy okazji pobija dotychczasowy rekord świata (348 skrzydełek). W nagrodę dostaje 22 tys. dolarów. Tłum się rozchodzi, ale to nie koniec zabawy. – Wszystkie kluby go-go mają tego dnia darmowe śniadania. Każdy to wie – mówi jeden z Amerykanów dziennikarce BBC.
Źródło: BBC