
Kiedy tajemniczy spin doktor z USA zaoferował swoje usługi polskim politykom, w mediach zawrzało. Dick Dobrowolski bez owijania w bawełnę oświadczył w końcu, że polityka to nic innego, jak perfidne oszukiwanie, manipulowanie i wypaczanie fatów. Tylko naiwniacy myślą inaczej, a tych u nas w kraju nie brakuje. Internauci szybko dopatrzyli się w Dicku podobieństwa do znanego hip-hopowego artysty Liroya, ale nikt nie chciał tego oficjalnie potwierdzić. Wreszcie publicznie ujawniono, kim jest Dick Dobrowolski i na czyje zlecenie działa.
Wszystko brzmiało kusząco. Wątpliwości budziło jedynie łudzące podobieństwo do pewnego artysty. Dziś wiadomo już, że Dick Dobrowolski tak, jak zresztą szybko wypatrzyli internauci, do bólu przypomina Piotra Marca, czyli popularnego Liroya. Chociaż ten ostatni z tajemniczym uśmiechem oświadczył na konferencji prasowej zorganizowanej przez Instytut Spraw Obywatelskich (INSPRO), że Dicka Dobrowolskiego "od rana nie widział".
Polityka bez maski
Inspiracją dla kampanii z tajemniczym Dickiem były słowa Bismarcka, że obywatele nie powinni wiedzieć, jak się robi kiełbasę i jak się robi politykę. INSPRO za cel postawiło sobie pokazanie polityki od kuchni. Dick Dobrowolski miał skłonić nas do refleksji i pokazać, jak naiwni jesteśmy jako obywatele, jak łatwo nabieramy się na sztuczki i zabiegi marketingowe polityków, jak bezkrytycznie wierzymy w nawet najbardziej wybujałe obietnice i oczywiście, jak krótką mamy pamięć. W końcu mimo wielokrotnie łamanych obietnic i tak dajemy politykom nowy kredyt zaufania przy kolejnych wyborach.
Czemu mam stąd k***a wyjeżdżać?!
– To nie żart, właśnie tak jest w polityce. Najfajniejszy balet jest jak się obrzuci kogoś błotem i to błoto przyschnie – mówił Piotr Marzec. Choć jak sam przyznał za demokracją nie przepada, bo nie lubi kiedy większość decyduje za mniejszość, ale jak nie ma wyjścia, to wybiera demokrację bezpośrednią.
Beton partyjny nic nie zmieni. Politycy robią wszystko, żeby się jeszcze bardziej zabetonować. Tylko obywatele mogą to zmienić.
Muzyk wziął udział w akcji, bo chce żeby Polacy mieli większą świadomość, żeby czuli granicę między tym, co rzeczywiście jest realne do zrobienia, a tym co jest już ''złem w potrawce''. – Pier***ę wybieranie mniejszego zła. Idźmy głosować na tych, żeby nie wybrali tamtych – mówił poirytowany, zwracając uwagę jak bezmyślne i krótkowzroczne jest takie podejście, jak pomaga tym samym politykom od lat siedzieć na bezpiecznych krzesłach w Sejmie.
Cele kampanii INSPRO:
1. Chcemy by partie posunęły się na ławce i zrobiły miejsce Obywatelom. Domagamy się wzmocnienia praw obywatelskich.
2. Chcemy zamienić zasady gry. Nie powinniśmy zadowalać się zmianą nazw drużyn, transferami zawodników czy telewizyjnymi transmisjami meczy. Zamiana, czyli zamieniamy aktualną partiokrację na demokrację.
3. Chcemy odbudować zaufanie społeczne.
4. Chcemy by oprócz swoich praw, Obywatele widzieli również obowiązki i brali odpowiedzialność za swoje decyzje. Chcemy by głos Obywateli był lepiej słyszany.
5. Zdecydowaliśmy się na taką kampanię, bo zależało nam by pokazać, że politycy na co dzień nami manipulują. Nie chodziło nam o to by pokazać, że polityka jest "be" i należy się od niej trzymać z daleka, wręcz przeciwnie, chcieliśmy pokazać, że obowiązkiem każdego z nas jest patrzenie politykom na ręce. Oni mają nas reprezentować, służyć społeczeństwu, nie uprawiać swoje prywatne gierki. Potrzeba porządnych i mądrych ludzi "na Wiejskiej".
6. Wybraliśmy taki rodzaj przekazu, gdyż INSPRO nie jest organizacją zajmującą się chorymi dziećmi czy maltretowanymi zwierzętami i tym trudniej z tematami, o które walczymy dotrzeć do szerszego grona odbiorców.
7. Nie chcieliśmy mówić ex cathedra, lecz wprost o tym jak wygląda polityka partyjna, a nie obywatelska. Chcemy zmienić zasady gry.
Przekaż 1% podatku INSPRO. Numer KRS 0000191928 CZYTAJ WIĘCEJ
