![Dzisiejsi mężczyźni są obdarci z [url=http://tinyurl.com/k9cgvfl]męskości[/url]?](https://m.natemat.pl/a9488ef6b8d856d8eb069d3941d94127,1500,0,0,0.jpg)
Są nieuprzejmi, nie pomagają i nie potrafią dostrzec kobiety w potrzebie, zasłaniając się własnymi problemami – taki obraz nowego pokolenia mężczyzn naszkicowała Krystyna Janda na swoim blogu. A wszystko zaczęło się od jej spotkania z pasażerem pociągu, który nie pomógł aktorce z bagażem. Efekt? Setki oburzonych kobiet i jeszcze więcej mężczyzn, którzy wykrzykują feministyczne przecież hasła o równouprawnieniu. Kto tu zwariował?
Męska część czytelników zareagowała na wpis Krystyny Jandy z ogromnym oburzeniem. Pan Sebastian tłumaczył, że mężczyzna, który spieszy usługiwać kobiecie uważany jest za mięczaka i "miłego faceta". Nie przez facetów, przez kobiety. – Nie warto być "miłym facetem". Z miłofacetowości trzeba się leczyć, co przy okazji jest zdrowe dla kręgosłupa – napisał czytelnik.
Podniesienie przez kobiety haseł o równouprawnieniu sprawiło, że mężczyźni zaczęli się bardziej przyglądać relacjom między płciami. Gdy to zrobili, zauważyli że społeczna konwencja wymaga od nich szczególnych zachowań wobec ogółu kobiet, za to od kobiet nie wymaga żadnych szczególnych zachowań wobec ogółu mężczyzn. Słusznie więc uznali tę dysproporcję za niesprawiedliwą i odrzucili. CZYTAJ WIĘCEJ
Pan Wojciech dodaje, że szarmanckim można być wobec kobiet, z którymi jesteśmy w bliskich relacjach, wtedy one też robią coś dla nas, ale w innej formie. Jego zdaniem, obce kobiety nie powinny być traktowane ani trochę inaczej niż obcy mężczyźni. Nasz czytelnik zapomniał jednak, że sytuacja, w której znalazła się Krystyna Janda, była inna – ona była w niej nie tylko kobietą, ale po prostu drugą osobą potrzebującą pomocy. Pomoc należałaby się również słabszemu, niższemu, starszemu czy też choremu mężczyźnie, który miałby problem z bagażem.
Zdaniem dziennikarki i feministki Pauliny Młynarskiej, z próśb o to, by zaprzestać przysłowiowego "przepuszczania pań w drzwiach", a zacząć rozmawiać poważnie o prawdziwym równouprawnieniu, niektórzy mężczyźni często słyszą jedynie tę pierwszą część. "Chciałyście równouprawnienia, to macie, nie będzie całowania rączek i podawania walizek!" Gówniarskie to, niemęskie i obrażalskie – mówi Młynarska.
Zdaniem Kozłowskiej-Rajewicz, nie należy mylić równego traktowania z odchodzeniem od kobiecości i od męskości, wzorców które są efektem pewnej tradycji, oraz faktów, tego że się różnimy od siebie. – Odpowiedzialność i męskość przejawia się między innymi tym, że gdy mężczyzna widzi obok siebie kobietę z cięzką walizką, proponuje jej pomoc, jeśli siedzi gdy wchodzi kobieta, wstaje i ustępuje jej miejsca – uważa Pełnomocniczka Rządu ds. Równego Traktowani.

