
Reklama.
– Przeciętna kobieta nie interesuje się polityką. Chodzi o to, by głosowali tylko ci, co się znają na polityce – przekonywał cztery lata temu w programie „Kwadrans po ósmej” w TVP1, ówczesny kandydat na prezydenta Janusz Korwin-Mikke.
Jak wówczas podkreślił, "nie chce odebrać kobietom tzw. biernego prawa wyborczego", czyli możliwości bycia wybraną na jakiś urząd.
Czy po czterech latach, w perspektywie zbliżających się wyborów do europarlamentu, Korwin-Mikke zmienił swoje rewolucyjne poglądy? Zapytaliśmy o to samego prezesa Kongresu Nowej Prawicy.
– Nie zmieniam swoich poglądów. Kobiety nadal nie powinny mieć prawa głosu – stanowczo ucina temat Korwin-Mikke. – Proszę wybrać się na dowolne spotkanie polityczne i zobaczyć, ile jest tam kobiet – przekonuje prezes KNP.
Jak dodał Korwin-Mikke "kobiety statystycznie częściej głosują za państwem opiekuńczym" – co wyraźnie nie godzi się z liberalnymi poglądami na gospodarkę Kongresu Nowej Prawicy.
Jak widać poglądy lidera partii, z którym niedawno zaczął współpracę Przemysław Wipler, są co najmniej kontrowersyjne.