Ośmiu studentów z Politechniki Wrocławskiej osiągnęło gigantyczny sukces naukowy: dostali się do finału prestiżowego konkursu NASA. Zaprojektowali załogową misję przelotu obok Marsa i powrotu na Ziemię dla dwóch astronautów. - Pracowaliśmy nad tym bardzo ciężko od listopada 2013 – mówi nam Szymon Gryś, jeden z członków zespołu. Teraz jednak Space is More, bo tak nazywa się drużyna Polaków, ma nowy problem: skąd wziąć pieniądze na wyjazd do USA. Pomożecie?
Zadaniem w Inspiration Mars było zaprojektowanie wspomnianego załogowego lotu dookoła Marsa i jego powrotu na Ziemię. Cała sztuka polegała jednak na tym, by zrobić to najtaniej i najbezpieczniej jak się da, ale korzystając wyłącznie z "istniejących elementów architektury przemysłu kosmicznego".
- Nie wynajdujemy nic nowego, tylko musimy wykorzystać to, co ktoś już wymyślił. To wcale nie było łatwe zadanie – podkreśla w rozmowie z nami Szymon Gryś, w zespole specjalista od inżynierii i budowy maszyn. Potocznie określany jako "człowiek od rakiet".
8 osób pracowało przez prawie pół roku
Oprócz Grysia, w zespole jest jeszcze 7 osób. Każda z nich odpowiada za nieco inne rzeczy w projekcie, który został podzielony na kilka różnych aspektów. Pierwszy to podejście psychologiczne, drugi - twarda matematyki i wszelkie wyliczenia, trzeci – architektura misji, zaś czwarty to tak zwana "aktywność na miejscu" – czyli biologia, na przykład kwestie podtrzymywania życia.
– Pracowaliśmy nad tym bardzo ciężko od listopada ubiegłego roku. Członkowie naszej grupy studiują na różnych wydziałach politechniki i dlatego mogliśmy tak kompleksowo rozpatrzeć projekt – podkreśla Szymon Gryś.
Pokonali 28 drużyn, ale brakuje im pieniędzy
Ciężka praca się opłaciła – ekipa z Wrocławia zgłosiła swój projekt niemal w ostatniej chwili przed deadlinem i... trafiła do finału. Praca Space is More pobiła 28 innych propozycji, w tym dwie z Polski. Teraz w finale Polacy staną w szranki z 9 zespołami. Cztery z nich pochodzą z USA oraz po jednym z Rosji, Niemiec, Indii, Japonii i Holandii. Jak podkreśla Gryś, konkurencja była naprawdę duża. – Oglądałem ich projekty, to prace na bardzo wysokim poziomie. Dlatego jesteśmy bardzo zadowoleni, że udało nam się dostać do finału – opowiada "człowiek od rakiet".
Po tym sukcesie pojawiło się pierwsze wsparcie: patronat medialny ze strony Fundacji Wspierania Polskiej Astronautyki “Pociąg do Gwiazd” oraz branżowego serwisu kosmicznapolska.pl. Do pełni szczęścia Polakom brakuje jednak... pieniędzy. Póki co bowiem, Space is More nie ma funduszy na wyjazd do USA. Finał odbędzie się w siedzibie NASA w Kalifornii, gdzie każda grupa ma zaprezentować swój projekt. Na crowdfundingowym serwisie PolakPotrafi drużyna z Wrocławia chce uzbierać 30 tysięcy złotych na wyjazd.
Trzeba wysłać całą drużynę
Jak podkreśla Gryś, za tę kwotę do Stanów będą mogli jechać wszyscy zaangażowani w projekt. – Niemożliwe jest, żeby w pojedynkę przedstawić coś takiego. Ja mógłbym powiedzieć o architekturze misji, ale nie wiem nic o systemach podtrzymywania życia – wyjaśnia mój rozmówca. Dlatego też do USA Space is More musi wysłać więcej niż jedną osobę.
Cztery tysiące to minimum, by nie zostać zdyskwalifikowanymi – dodaje Gryś. Zaznacza jednak, że już teraz udało im się uzbierać 8 tysięcy złotych, co zapewne pozwoli na wysłanie do Kalifornii dwóch osób. – Choć to zależy od cen biletów, jakie uda nam się dostać. Trzeba pamiętać, że akcja na PolakPotrafi trwa 2 tygodnie, a jeszcze tydzień trwa wypłacenie pieniędzy. Po trzech tygodniach może się okazać, że koszty będą inne. Wysłanie, wyżywienie i znalezienie zakwaterowania dla 8 osób w USA to logistycznie ciężka sprawa i dlatego trudno nam oszacować dokładne koszty – tłumaczy Szymon Gryś.
"Mamy szanse na wygraną"
Polskie ekipie warto jednak pomóc w zdobywaniu funduszy. – Moim zdaniem mamy szansę wygrać ten konkurs – podkreśla mój rozmówca. Jak wyjaśnia, ich projekt na tle innych na pewno miał dużą wartość techniczną, skoro został wybrany, ale ma też przewagę nad innymi: innowacyjne rozwiązanie polegające na... spaniu w pustym zbiorniku po paliwie. – Mimo że to brzmi szalenie, to jest to eleganckie, tanie i bezpieczne rozwiązanie. Na pewno ten pomysł przyczynił się do awansu do finału – tłumaczy Gryś.
Oprócz crowdfundingu Space is More szuka pomocy finansowej na swojej macierzystej uczelni, Politechnice Wrocławskiej, ale to akurat jest jeszcze niewiadoma. – Czekamy na rozpatrzenie sprawy, ale rozpoczęliśmy akcję crowdfundingową, bo trudno przewidzieć, kiedy uczelnia odpowie. A czas mamy tylko do maja. Nie skreślamy jednak Politechniki, cały czas liczymy na jej pomoc, bo chcemy reprezentować również uczelnię – podkreśla mój rozmówca.
Jeśli chcecie więc wesprzeć Polaków w ich dążeniach – a przypomnijmy, że w USA będą reprezentować nie tylko siebie, ale cały nasz kraj – wystarczy wejść na ich akcję na PolakPotrafi i zostawić coś dla Space is More.