Po półmaratonie i maratonie dostało się ich uczestnikom za zagrabienie ulic kierowcom. Teraz na świeczniku znaleźli się rowerzyści. A to za sprawą wypadku do jakiego doszło na łódzkiej masie krytycznej, w czasie której potrącony został 85-letni pieszy. W sieci rozpoczęła się właśnie batalia o zakazanie przejazdów masy krytycznej, które co miesiąc organizowane są w wielu miastach Polski.
Starszy pan starał się wykorzystać lukę w przejedzie rowerzystów i pokonać teoretycznie zamknięte przejście dla pieszych - mogło go zmylić zielone światło na pasach. Trasa przejazdu jest zawsze zabezpieczana przez policję i straż miejską, które obstawiają newralgiczne punkty na drodze masy krytycznej. Tym razem bezskutecznie.
– W naszej opinii winę ponosi również organizator, który posiada własne służby porządkowe tzw. "niebieskich". Co ciekawe, ci wolontariusze nie mają uprawnień do kierowania ruchem, a niestety to robią – podkreślają przedstawiciele akcji protestacyjnej „STOP masie krytycznej w Łodzi”, którą na Facebooku polubiło już ponad 5 tys. internautów. – Poza tym zadziwiający jest fakt, że sam sprawca wypadku po prostu odjechał z miejsca wydarzenia, a organizator nie zgłosił tego policji – wyjaśniają w rozmowie z naTemat.pl. Nasi rozmówcy odmówili wystąpienia pod nazwiskiem "ze względów zawodowych".
Hejt na rowerzystów
Na szczęście w Łodzi skończyło się jedynie na złamaniach i potłuczeniach, chociaż w tym wieku są one znacznie bardziej odczuwalne. Choć do takich zdarzeń w dużych miastach dochodzi dość często, dopiero wypadek w Łodzi wywołał falę wzburzenia.
– Co roku buduje im się nowe drogi rowerowe, wprowadza ułatwienia odpowiednie przepisy, więc czego oni jeszcze chcą? Zwykli terroryści. Proponuję zacząć zbierać podpisy na ulicach pod wnioskiem o zakazanie Masy Krytycznej – pisze jeden z internautów o nicku: ivbefre.
– Ojej, ojej, ojej... jaka tragedia. Jakiś idiota potrącił pieszego. A dlaczego by tak nie zakazać ruchu samochodów? Codziennie to przez samochody tworzą się korki. Codziennie to jakieś autko kogoś rozjeżdża lub zabija – oponuje z kolei Jakub.
Organizatorzy internetowego protestu zaznaczają, że zbieranie podpisów pod petycją, to nie jedyne działania, które planują. – Przejdziemy też do innych form manifestacji naszego sprzeciwu. Wolimy jednak tego uniknąć, bo nie zależy nam na eskalacji konfliktu. Dalsze jego pogłębianie niczego dobrego nie przyniesie, a sprawą powinni zająć się urzędnicy miejscy – proponują.
Nielegalny przejazd?
O komentarz zapytaliśmy przedstawicieli warszawskiej masy krytycznej. – Nie można zakazać organizowania masy krytycznej, bo dotyczy to prawa do zgromadzeń, które mamy zagwarantowane w Konstytucji – wyjaśnia Wojciech Kaszuba z Warszawskiej Masy Krytycznej.
Innego zdania są przedstawiciele akcji protestacyjnej. – Masa krytyczna ma charakter wycieczki, a nie manifestacji i niepozwolenie na jej organizację nie powinno być wydawane w oparciu o ustawę o zgromadzeniach. Bardziej przypomina imprezę masową (jak np. Łódź Maraton), gdzie organizator odpowiada za całość organizacji i także kosztów. Mamy też wątpliwości, czy masa jest przejściem, jak mówi ustawa o zgromadzeniach, czy raczej przejazdem.
Dodatkowym argumentem przeciwników masy jest odwołanie zeszłorocznego marszu "Zombie Walk”, właśnie ze względu na utrudnienia komunikacyjne.
Kaszuba ze stołecznej masy krytycznej, że jeśli byłaby jakaś furtka w prawie do zakazania przejazdu masy krytycznej, to miasto i policja nie wydawałby zgody na jej organizację. Podkreśla również, że warszawska masa nie spotkała się taką akcją protestacyjną, jak ta w Łodzi.
Zakazać wszystkiego
O winnych zajścia w Łodzi zdecyduje prokuratura, która bada sprawę. Problem jest jednak szerszy, bo spore grupy mieszkańców dużych miast nie chcą zaakceptować funkcjonowania obok siebie kierowców, rowerzystów, biegaczy czy rolkarzy. Niedawno z podobną krytyką spotkali się biegacze, którzy kilka razy do roku blokują część miasta biorąc udział w biegach ulicznych.
Przed marcowym półmaratonem warszawskim szerokim echem odbił się krytyczny tekst zaadresowany do biegaczy i organizatorów tego typu imprez, autorstwa Domnika Zdorta z „Rzeczpospolitej”. Wówczas nazwał on „biegactwo" religią, a amatorów tego sportu uznał za „ludzi niezbyt subtelnej umysłowości”. Zdort w swojej niechęci do biegaczy, podkreślił, że sam jest zapalonym rowerzystą. Zapytany przez naTemat o komentarz w sprawie zamieszania wokół masy krytycznej, nie był już taki wylewny jak wcześniej i odmówił komentarza.
Co proponują przeciwnicy masy krytycznej? – Manifestacja może pozostać, ale usankcjonowana prawem i mniej dokuczliwa. Uczestnicy powinni się stosować do sygnalizacji świetlnej i jeżeli występuje na trasie droga rowerowa, powinni się nią poruszać – wyjaśniają członkowie akcji protestacyjnej. – Poza tym trasa powinna być mniej dokuczliwa (np. omijać objazdy drogowe), nie może przecinać tras tramwajowych, co skutkuje opóźnieniami w komunikacji miejskiej – dodają.
Jak argumentują, nie są oni przeciwko rowerzystom, bo także wśród nich są cykliści. Podkreślają, że do ich akcji dołączył także były organizator masy krytycznej, który wyraża niezadowolenie z obecnej formy tego wydarzenia.
Masa zawitała do Polski pod koniec lat 90-tych. Od tego czasu jest stałym gościem w kilkudziesięciu miastach, a w największych z nich skupia po kilka tysięcy cyklistów. Spotkania te odbywają się pod hasłem "My nie blokujemy ruchu, my jesteśmy ruchem”. W Polsce rowerzyści tworzą masę zawsze w ostatni piątek miesiąca.